Klasyki

Renowacja bez restauracji to najlepszy pomysł. Udowadnia to ten Ford Bronco od ICON 4×4

Klasyki 24.08.2018 206 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 24.08.2018

Renowacja bez restauracji to najlepszy pomysł. Udowadnia to ten Ford Bronco od ICON 4×4

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski24.08.2018
206 interakcji Dołącz do dyskusji

Ford Bronco to samochód, który odważę się nazwać „kultowym” – przynajmniej w USA. I nie chodzi tu o ucieczkę OJ Simpsona przed policją, a o pierwszą generację. Znana firma ICON 4×4 dokonała renowacji wyjątkowo ciekawego egzemplarza, ale bez jego restauracji. Nazwali go „Derelict”, czyli „wyrzutek”.

O firmie ICON 4×4 regularnie można poczytać w mediach motoryzacyjnych. Ci amerykańscy specjaliści od terenówek wykonują prawdopodobnie najlepsze na świecie renowacje klasycznych off-roaderów – Jeepów, Toyot czy Fordów. Tym razem wzięli na warsztat Forda Bronco, ale nie jest to zwykły egzemplarz.

Co w nim niezwykłego?

Choćby to, że ma 52 lata i jest zachowany w oryginalnym stanie, z całą zewnętrzną patyną i śladami zużycia. Albo to, że pochodzi z pierwszego roku produkcji Bronco. A może to, że opuścił fabrykę jako nadzwyczaj rzadko spotykana wersja Roadster. Tak – Ford produkował terenówkę w wersji roadster, co polegało głównie na tym, że nie miała drzwi ani dachu. Zamiast drzwi przewidziano wycięcia w nadwoziu wykończone elementami z tworzywa sztucznego. Zamiast dachu… nie było nic. Pada? Załóż ponczo albo weź parasol. Tak to wyglądało w wersji idealnie fabrycznej:

Ford Bronco

ICON 4×4 już wcześniej brał się za Bronco i to z rewelacyjnym skutkiem – opracowano wersję „restomod” (restauracja + modyfikacja) polegającą na zachowaniu seryjnego wyglądu, ale dołożeniu nowoczesnej mechaniki w postaci silnika 5.0 V8 z Mustanga GT i równie nowoczesnej skrzyni biegów. Taki Ford Bronco rozwija 426 KM, ma oczywiście ulepszone hamulce i wszystkie elementy, sprawiające że da się nim w miarę bezpiecznie jeździć. O ile 426-konna stara terenówka może być bezpieczna.

Ford Bronco

Tym razem jednak renowacja wizualna nie wchodziła w grę

Jonathan Ward, szef firmy ICON 4×4, dostał propozycję zakupu Bronco Roadstera i nie zastanawiał się długo – chodziło o samochód, który sprzedający miał od nowości, a właściwie kupił go jego ojciec. Razem z autem Ward dostał też potężną porcję dokumentacji, włącznie ze zdjęciami przedstawiającymi auto w dniu jego odbioru z salonu, a nawet zdjęcia rodzinne, na których widać sprzedającego, który pojechał „Bronkiem” na randkę ze swoją przyszłą żoną. Terenówka była w tej rodzinie ponad 50 lat i towarzyszyła wszystkim ważnym wydarzeniom w życiu jej członków.

Ford Bronco
Tak wyglądało Bronco jako nowe.

 

Ford Bronco
Tak wyglądało w momencie sprzedaży

Ward opowiada, że pozostawienie nadwozia w oryginalnym stanie było oczywistym wyborem. Decyzję przypieczętowało odkrycie w postaci zapisków serwisowych na wewnętrznej stronie błotnika. Właściciel, korzystając chyba ze zwykłego ołówka, pisał tam, co zrobił, albo co trzeba zrobić.

Ford Bronco

Lipna patyna jednak się pojawiła

Ward narzeka, że nie udało się zachować wszystkiego w oryginale, bo jednak plan przewidywał posadzenie spatynowanego nadwozia Bronco na nowoczesnym podwoziu z równie nowoczesnym silnikiem. Jednak ICON współpracuje z gościem, który jest światowym specjalistą w dziedzinie postarzania tego i owego – i nowoczesne elementy, takie jak obudowy elektroniki, zostały profesjonalnie postarzone, żeby zachować spójność całego projektu. Wskaźniki zamknięte w pojedynczej okrągłej obudowie to też projekt „customowy”, a najlepszym smaczkiem jest cięgno na tablicy przyrządów, które nie włącza ssania, tylko komunikację Bluetooth z telefonem.

Ford Bronco

Ford Bronco

Zamontowano też skromny system audio z dwoma głośnikami pod deską rozdzielczą, ale w tym aucie i tak nie na wiele się on zdaje. Lepiej jest słuchać pięciolitrowego V8 z Mustanga połączonego z manualną skrzynią biegów i ręcznie dołączanym napędem na 4 koła. W podwoziu nie było już mowy o zachowaniu oryginału, wszystko jest absolutnie nowe i z najwyższej półki – mosty i skrzynia rozdzielcza z blokadami ARB, hamulce tarczowe Brembo przy wszystkich kołach, nowe sprężyny w zawieszeniu i profesjonalne terenowe opony. Można jechać na azymut. Ale jeśli ktoś rusza w stronę Alaski, to lepiej zabrać sweter.

Ford Bronco
Prace trwają…

Z rzeczy, które pozostawiono oryginalne – są to na przykład dostępne tylko w początkowym okresie produkcji podciśnieniowe wycieraczki mocowane u góry szyby. Porusza je podciśnienie z silnika. Ze względu na to, że silnik jest inny, trzeba było sporo pokombinować, żeby jednak działały. Ale dla ICON 4×4 takie rzeczy to chleb powszedni. Również tapicerki nie było powodu ruszać. Podobnie jak nie warto było inwestować wysiłku w montaż klimatyzacji. Przecież jest, i to naturalna.

Ford Bronco

Wyszło znakomicie – Ford Bronco dostał „drugie życie”, a zarazem nie stracił swojego niepowtarzalnego charakteru. Jedyne, co zdradza, że to już nie oryginał, to szeroki rozstaw kół.

Ford Bronco
Jak to się zmieściło?

Po co o tym wszystkim napisałem?

Z dwóch powodów. Po pierwsze – żeby pokazać, że warto jest zachowywać klasyczne samochody w stanie doprowadzonym do porządku, ale nieodrestaurowanym. Mają wtedy więcej klimatu i (stosując kalkę z angielskiego) „opowiadają ciekawą historię”. W Polsce na razie jest na to za wcześnie: jeśli ktoś decyduje się na renowację klasyka, to chce mieć często tzw. 120% oryginału. Po drugie – żeby pokazać, że „restomod” czyli wsadzenie bardziej nowoczesnej technologii do klasycznego nadwozia ma sporo sensu, jeśli ktoś naprawdę ma zamiar użytkować swoje stare auto. Nie ma nic złego w tym, że w Maluchu z 1975 r. dołożymy alternator, zapłon bezstykowy i elektroniczny przerywacz kierunkowskazów. Nadal będzie fajny, tylko lepszy. Pokłóciłem się o to kiedyś na nieistniejącym już forum o youngtimerach. Jonathana Warda z jego Derelictem pewnie by z tego forum wyrzucili.

Ford Bronco

Zdjęcia i film: ICON 4×4

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać