Felietony

Pakiet „Fit for 55” może być gwoździem do trumny transportu. Samochody elektryczne nie pomogą

Felietony 16.11.2021 246 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 16.11.2021

Pakiet „Fit for 55” może być gwoździem do trumny transportu. Samochody elektryczne nie pomogą

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk16.11.2021
246 interakcji Dołącz do dyskusji

Zaproponowany przez Komisję Europejską pakiet „Fit for 55” dotyczący ograniczenia emisji CO2 i zużycia energii, oznacza ciężkie czasy nie tylko dla kierowców.

Świat, który znaliśmy, już się kończy. Wszystko wskazuje na to, że jedyne, co może powstrzymać klimatyczną katastrofę, to drastyczna zmiana naszego stylu życia. Żegnajcie, sprowadzane z dalekich krajów owoce. Do widzenia, codzienna kanapko z mięsem. Wakacyjne wyjazdy za granicę – będę tęsknił. Odejdą także relatywnie niskie ceny za energię elektryczną.

Wstępnie, pakiet zmian legislacyjnych „Fit for 55”, według którego Unia Europejska ma osiągnąć neutralność klimatyczną w roku 2050 i który został zaproponowany przez Komisję Europejską, zakłada m.in. obniżenie zużycia prądu o 39 proc. Ma się to zdarzyć przy jednoczesnym zwiększeniu udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym państw Wspólnoty.

„Fit for 55” a transport – co się zmieni?

Jako że jednym głównych założeń pakietu jest również ograniczenie emisji CO2, nie ma ratunku dla samochodów spalinowych. Gdy „Fit for 55” wejdzie w życie, od 2035 roku na wybranych, europejskich rynkach nie będzie można już sprzedawać aut, które nie są elektryczne. Polska prawdopodobnie będzie w tej grupie.

Fit for 55

Pojawia się jednak pytanie: jak pogodzić przejście (docelowo) wszystkich kierowców w kraju na samochody elektryczne z jednoczesnym ostrym ograniczeniem zużycia energii? Planowana transformacja energetyczna też tu na pewno nie pomoże. Już teraz można mieć obawy o to, czy polskie elektrownie będą w stanie wytworzyć wystarczająco dużo energii, by pokryć rosnące zapotrzebowanie. Gdy wkrótce okaże się, że te węglowe trzeba zamknąć, wcale nie postawiłbym pieniędzy na to, że nie czeka nas kilka kursów czytania książek przy świecach.

Dziś przeciętny Polak zużywa rocznie ok. 1250 kWh

To dane dla jednoosobowego gospodarstwa domowego. Para zwykle potrzebuje ok. 1500 kWh. Po wprowadzeniu w życie założeń „Fit for 55”, wynik będzie musiał spaść do 762,5 kWh.

Przyjmijmy, że samochód elektryczny zużywa przeciętnie 20 kWh na 100 km. To i tak dość mało – tyle potrzebują raczej oszczędne, miejskie modele. Przy rocznym przebiegu na poziomie 10 000 km – to znowu niezbyt wiele – daje to dodatkowe 2000 kWh. Co oznacza, że łączny wynik „z życia” i „z jazdy” po wprowadzeniu nowych regulacji i obowiązkowej przesiadce na auto elektryczne, to nie 762,5, a 3500 kWh.

Ograniczanie zużycia energii i transport nie idą w parze

Wygląda na to, że nawet przejście na auta „bezemisyjne” nie sprawi, że nadal będzie można jeździć tam, gdzie się chce i tyle, ile się chce. Energię trzeba przecież jakoś wyprodukować. Samochody elektryczne nie zbawią transportu.

Jaka przyszłość nas czeka? Raczej niewesoła. Niemożliwy lub bardzo utrudniony stanie się nie tylko wyjazd wakacyjny na inny kontynent. Również jazda do innego miasta w tym samym kraju może być niemile widziana. Do wszystkich opisanych wyżej trudności dojdzie rosnąca cena energii elektrycznej. Martwicie się benzyną za 6 złotych za litr i myślicie, że przesiadka na „elektryka” ulży portfelowi? Póki co, pewnie tak. Ale gdy takimi samochodami będą jeździć całe rzesze ludzi, koszty i tak urosną.

wypadek na przejeździe kolejowym

Czy lekarstwem mogą być podróże komunikacją publiczną? W mieście – tak. Między miastami robi się gorzej. Elektryczne autokary z sensownym zasięgiem jak na razie nie istnieją. Pociągi? To niezły pomysł, ale ceny biletów i tak pójdą w górę, bo pociąg nie jeździ na wodę.

Założenia pakietu „Fit for 55” mają być dopracowywane do 2023 roku

Oprócz kłopotów z „rekreacyjnym” przemieszczaniem się ludzi, wprowadzenie planowanych założeń w takim kształcie będzie oznaczać kłopoty z dojazdami do pracy, a przede wszystkim – z transportem towarów. Choć może się okazać, że i tak nie będzie czego wozić.

Czy to zbyt katastroficzne wizje? Bardzo nie chciałbym za kilka lat napisać „a nie mówiłem?”. Albo powiedzieć sam do siebie, bo akurat skończą się godziny, w których w moim mieście będzie prąd. Nad głową przeleci mi wtedy prywatny odrzutowiec wiozący polityków na kolejny szczyt klimatyczny.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać