Wiadomości

Fiat jednoczy się z Teslą, by nie płacić za nadmiar CO2

Wiadomości 08.04.2019 315 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 08.04.2019

Fiat jednoczy się z Teslą, by nie płacić za nadmiar CO2

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz08.04.2019
315 interakcji Dołącz do dyskusji

Tesla nie ma problemów ze spełnianiem europejskich norm emisji dwutlenku węgla. Ewidentnie ma je koncern FCA, który zapłaci Tesli, by ich łączna produkcja dwutlenku węgla była liczona wspólnie.

Koncern FCA ma problem. Nie zdążył z rozbudową swojej floty o elektryczne pojazdy. Nie zmodernizował też swoich silników. A już od przyszłego roku dopuszczalna średnia emisja dwutlenku węgla w Unii Europejskiej spadnie do 95 g/km. Za przekroczenie tej wartości trzeba będzie płacić wysokie kary.

Fiat nie zmieści się w limicie.

Każdy producent samochodów ma swój indywidualny limit wyliczany na podstawie rodzaju i masy samochodów, które ma w swojej flocie. Koncern FCA bezemisyjnych samochodów ma w swej ofercie niewiele, brakuje mu samochodów obniżających jego średnią emisję. Na szczęście istnieją inne sposoby, by ten limit obejść. Jednym z nich jest Tesla – właśnie ogłoszono utworzenie wspólnej puli FCA i Tesli.

Wśród kilku możliwości, jakie mają producenci, by obniżać wyznaczony im cel emisyjny, jest możliwość łączenia się. Z tej opcji korzysta FCA – europejski limit emisji dwutlenku węgla FCA i Tesli będzie liczony łącznie, co pozwoli FCA uniknąć olbrzymich kar. Za przekroczenie limitu koncern płaciłby 95 euro za każdy wyprodukowany ponad limit gram. Zamiast inwestować w rozwój samochodów elektrycznych i hybrydowych, zapłaci Tesli za europejski mariaż.

Ma to pozwolić FCA zaoszczędzić 2 mld euro. To zresztą koncern, który ma największy problem ze spełnieniem swojego emisyjnego celu. Kwota wkupnego nie może być więc niska.

Cena nie jest jeszcze znana.

Tesla nie ma nic do zyskania na tym połączeniu, oczywiście poza pieniędzmi. Swój cenny i nigdy niewyemitowany do atmosfery dwutlenek węgla zwyczajnie sprzeda. Kwota transakcji nie została jeszcze ujawniona, ale tanio na pewno nie będzie. Tesla sprzedawała już siebie w Stanach Zjednoczonych i zarobiła na tym blisko 400 mln dol. w latach 2017-2018, a niektóre źródła mówią o miliardzie dolarów w ostatnich latach. Dobrze w dzisiejszych czasach jest być elektrycznym.

Wiadomo było, że FCA poszukuje partnerów, by sprostać wymaganiom rynku, który zmierza w stronę elektryfikacji. Nakłady na badania i rozwój łatwiej jest ponosić wspólnie, by obniżyć koszty wejścia na rynek nowych modeli. Ruch z połączeniem z się z Teslą był jednak niespodziewany, bo tych dwóch firm poza tym nic nie łączy.

Zazwyczaj połączenia producentów samochodów w celu spełnienia emisyjnych limitów są bardziej oczywiste, bo wynikają ze struktury własnościowej. Logiczną wydaje się współpraca producentów w ramach koncernu Volkswagen AG. Wspólną pulę emisji dwutlenku węgla mają również utworzyć Toyota i Mazda.

Fiat nie zdążył być elektryczny.

Koncern FCA już zapowiedział elektryfikację swej floty, jednak na ich nowe elektryczne i hybrydowe samochody będziemy musieli poczekać conajmniej do 2020 r. Może to chytry plan koncernu, by opóźniać ich wejście na rynek. Rok 2020 ma być rokiem ustalania punktu wyjściowego dla limitów obowiązujących do 2030 roku. Opłaci się emitować sporo dwutlenku węgla jeszcze w 2020 r., by w następnych latach mieć mniej do zbicia. A trudne lata 2019-2020 da się przetrwać, opłacając mariaż z Teslą.

Zanim Komisja Europejska narzuciła restrykcyjne limity emisji dwutlenku węgla i wymusiła elektryfikację flot u wszystkich producentów, prezes FCA Sergio Marchionne prosił klientów, by nie kupowali elektrycznych Fiatów 500, bo do każdego z nich musi dopłacać. Wygląda na to, że spełnili jego prośbę i FCA z elektrycznymi Fiatami ma spory problem. Tak duży, że z zaciśniętymi zębami musi płacić Tesli.

 

Zdjęcie główne: By Globetrotter19 – Own work, CC BY-SA 3.0.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać