Przegląd rynku

Sądzicie, że są za drogie, ale to nieprawda. Cinquecento Sporting kontra Mitsubishi L300

Przegląd rynku 26.11.2022 38 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.11.2022

Sądzicie, że są za drogie, ale to nieprawda. Cinquecento Sporting kontra Mitsubishi L300

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.11.2022
38 interakcji Dołącz do dyskusji

„Cooo? Ileee?”, „nie no, tyle to nie” – tak pewnie piszą ludzie w komentarzach, a w tym czasie sprzedający pewnie pisze umowę. Zapraszam na bitwę samochodów, które tylko na pierwszy rzut oka wydają się za drogie. 

Jeszcze parę lat temu wszyscy ryczeliby ze śmiechu z takich cen. Dziś ryczą, bo ich nie stać, a ci których stać, po cichu wyciągają pieniążki i kupują. Sam widzę po sobie, że to co, parę lat temu wzbudziłoby we mnie uśmiech politowania, dziś sprawia że myślę „no tak, to jest tyle warte”. Zapraszam na bitwę zaskakujących pojazdów w zaskakująco rozsądnych cenach.

Lewy narożnik: Fiat Cinquecento Sporting za 12 500 zł

Każde pojawienie się Sportinga na sprzedaż jest obecnie niezłą sensacją. Kiedy robiłem ostatnio zestawienie aut, które podrożały, w ogłoszeniach było zero sztuk Cinquecento Sporting. Zero koma zero zero. To dlatego, że ten samochód totalnie w Polsce wymarł. Według danych CEPiK, przy życiu pozostało 220 sztuk Cinquecento Sporting – to szokująco mało. Jeden jeździ po mojej dzielnicy na dostawach, co nieustannie mnie zastanawia. Jego właściciel, przybysz ze środkowej Azji, chyba po prostu nie bardzo wie, co ma. Przy niewielkim wysiłku mógłby pewnie sprzedać go osiem razy drożej niż kupił.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Marcin

W każdym razie do sprzedania jest czarny Sporting za 12 500 zł. Może szkoda że nie jest żółty albo czerwony, ale w sumie przy obecnej podaży Sportingów nie należy raczej wybrzydać co do koloru. Przede wszystkim było to znakomite auto, przynoszące dużo radości z jazdy, a przy tym obecnie jeszcze z ładunkiem nostalgii nawet większym niż jakieś Polonezy czy Maluchy, które powoli odchodzą w niepamięć, jak Warszawy i Syreny. Może osiągi Sportinga nie powalały, ale po pierwsze świetnie nadawał się do amatorskiej jazdy sportowej, a po drugie miał wiele fajnych detali odróżniających go od normalnego Cinquecenta. Biorąc pod uwagę, że ceny tego auta we Włoszech przebijają 4000 euro, a w Polsce jest nie do dostania, 12 500 zł to okazja. A sądząc z reakcji klientów na zamieszczenie tego ogłoszenia na Facebooku, coraz więcej osób wydaje się to rozumieć.

Prawy narożnik: Mitsubishi L300 z automatem za 27 900 zł

CO TAK DRO… A nie, czekajcie. To L300 II generacji sprowadzone z USA, z benzynowym 2.4 i automatyczną skrzynią biegów. W typowo amerykańskim stylu auto ma fotele w konfiguracji 2+2+3. Jeździłem takim L300 i jest to typ vana, którym można jeździć do końca życia, podobnie jak Toyotą Hiace/Van, Nissanem Vanette czy Mazdą E2200 z tego okresu. Zresztą sprzedający (zapewne handlarz), zaznacza że auto było użytkowane przez jedną osobę od 1991 r. Wóz ma klimatyzację i obracane fotele.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Robert

Znalezienie takich samochodów w dzisiejszych czasach jest prawie nierealne, a jeśli nawet się trafiają, to są przegniłe. Owszem, łatwo można kupić amerykańskie odpowiedniki typu Chevrolet Astro „salonka”, ale ich ceny to już ostatnio przebijają sufit i na tle Astro, które jest wolniejsze i pali 2 x więcej, to takie Mitsubishi jest wręcz okazyjne. Oczywiście 27 900 zł to nadal sterta pieniędzy i ten wóz nie sprzeda się z dnia na dzień, ale zaryzykuję twierdzenie, że on tej sterty pieniędzy może być wart. Co nie znaczy, że nie warto ponegocjować. Jaka szkoda, że totalnie nie potrzebuję takiego busa…

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać