Klasyki

Jak to jeździ: włoski Fiat 125 Special. Nie ma lepszego klasyka z przełomu lat 60. i 70.

Klasyki 22.12.2019 225 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 22.12.2019

Jak to jeździ: włoski Fiat 125 Special. Nie ma lepszego klasyka z przełomu lat 60. i 70.

Michał Koziar
Michał Koziar22.12.2019
225 interakcji Dołącz do dyskusji

Fiat 125 Special – dla jednych dziwna Łada, dla innych mityczny ideał, którego nasz kant nigdy nie doścignął. Spędziłem kilka godzin z krewnym bandziora i sprawdziłem jak się nim jeździ.

Nie ukrywam, że włoski Fiat 125 podoba mi się od wielu lat. Nie miałem jednak okazji nim pojeździć aż do czasu odwiedzin w Gnieźnie. Wtedy mogłem wreszcie zweryfikować swoje ultrapozytywne wyobrażenie.

Czym w ogóle jest Fiat 125? Choć wygląda niezbyt emocjonujące wozy z FSO, tak naprawdę łączyło go z nimi tylko nadwozie i układ hamulcowy. Narodził się razem z nową generacją sedanów Fiata, która zastąpiła wannowaty model 1300/1500. W 1966 r. koncern z Turynu wprowadził 124, zaprojektowany od podstaw na nowej platformie podłogowej. To auto zastąpiło Fiata 1300 i wyznaczyło kierunek stylistyczny dla nadchodzącej generacji. Rok później pojawił się kolejny pudełkowaty sedan w miejsce modelu 1500 C (przedłużonego). To był właśnie Fiat 125, droższy, lepiej wyposażony i dłuższy od 124. Co ciekawe, choć miał być bardziej premium niż pierwowzór Łady Żiguli, zbudowano go na płycie podłogowej starego 1500. Prawdopodobnie dlatego, że był wprowadzonym na szybko modelem przejściowym między 1500 a o wiele nowocześniejszym 132. Fiata 125 produkowano przez 6 lat, do 1973 r. w dwóch wersjach – zwykłej i Special. W 1971 r. przeszedł facelifting, w ramach którego wprowadzono m. in. lampy zespolone.

fiat 125 Special
To nie żaden kundel. Te lampy najpierw pojawiły się we włoskich Fiatach 125.

Model 125 starał się skusić klientów za pomocą połączenia dobrego wyposażenia i silników DOHC oraz atrakcyjnej ceny. Taką politykę miał wtedy Fiat – dostawałeś jak najwięcej za jak najmniejszą cenę. Coś musiało na tym ucierpieć i niestety w pewnym stopniu była to jakość. Na szczęście oszczędności nie należały do tych z rodzaju bezczelnych, a auto chwalono za osiągi i prowadzenie. Średnio rocznie sprzedawało się 100 tys. egzemplarzy.

Piękno z prostoty.

To co mnie od zawsze przyciąga do włoskiego 125 to stylistyka. Niby podobna do Polskiego Fiata, ale o niebo lepsza. Proporcje znacie doskonale – są zupełnie właściwe. Piękno leży w kilku prostych, ale świetnych rozwiązaniach.

Zwróćcie uwagę na przód auta. To że jest tak charakterystycznie podcięty i cofa się ku dołowi to doskonały patent. Jeszcze lepiej zrobiono grill ze światłami. Środkową część zgrabnie podzielono na dwa prostokąty zamiast bezczelnych, nudnych żeberek. Same światła też są ciekawe. Wówczas najczęstszym wyborem, zwłaszcza wśród Fiatów był montaż lamp okrągłych lub zaokrąglonych. Tu wyjątkowo zdecydowano się na prostokąty. To był strzał w dziesiątkę, idealnie komponują się z pudełkowatym autem.

fiat 125 Special

Uwielbiam też to jak rozwiązano boczną listwę ozdobną. A konkretniej jej zakończenie. Kierunkowskaz boczny wyrasta na końcu tej listwy jako coś w rodzaju grotu włóczni. Doskonałe. W pozostałych Fiatach i pochodnych z tego okresu te kierunki wyglądają jak doczepione na szybko, a ten komponuje się idealnie.

fiat 125 Special

Całą stylistykę podkreślają dyskretnie estetyczne felgi Cromodora. Powiem wprost – żadne auto z tego okresu nie podoba mi się tak bardzo, jak to. Mogłoby tylko być w innym kolorze. Intensywny czerwony bardziej pasuje temu autu niż jasny kremowy.

Fiat 125 Special – wnętrze.

Skoro już rozpłynąłem się nad zewnętrzną stylistyką, to teraz pora pozachwycać się wnętrzem. Przede wszystkim uwielbiam montowane w tych autach deski rozdzielcze. Pomimo braku fajerwerków stylistycznych, są po prostu bardzo ładne. Do tego ozdobiono je elementami z prawdziwego drewna.

fiat 125 Special

Co ważne, choć ociekają chromem to nietypowo dla tamtych czasów wszystkie przyciski i suwaki są blisko rąk kierowcy. Warte uwagi są także zegary. Klasyczne, proste, okrągłe, ale genialne. Pięknie wpasowano w nie kontrolki i dodatkowe wskaźniki.

fiat 125 Special

Pozytywne wrażenie wywarła na mnie także tapicerka. Choć to tylko połączenie tkaniny i skaju, to jest wykonana porządnie i estetycznie. Nie ma się wrażenia obcowania ze skórą z węża ogrodowego. Skoro już mowa o cenie, to warto wspomnieć o wyposażeniu. W testowanej wersji Special standardem były lampki do czytania z przodu i z tyłu, podłokietnik pośrodku kanapy oraz automatyczna antena od radia. Można też było zamówić m. in. klimatyzację, ale testowane auto jej nie miało.

Są plusy dodatnie i plusy ujemne.

Materiały, z których zmontowano tego Fiata wydają się dobre. Nic nie psuje pozytywnego wrażenia samochodu, który dziś pewnie nazwalibyśmy premium. Niestety, są też pewne wady. Nie każdy element spasowano idealnie. Miejscami widać gołe, nieosłonięte śrubki. Z panelu nawiewów paskudnie obłazi farba. Nie jest to jednak zaskakujące. Samochód agresywnie konkurował ceną, więc musi mieć jakieś niedoróbki.

fiat 125 Special

Fiat 125 w swoich czasach był uważany za duży samochód, ale 4232 mm długości dzisiaj raczej nie robią na nikim wrażenia. Nie oczekujcie z tyłu hektarów przestrzeni. Siedzi się tam wygodnie dzięki miękkiej kanapie, ale brakuje nieco miejsca na kolana.

Za to trudno narzekać na bagażnik. Ma aż 400 l pojemności – o 40 więcej niż 125p. Wynika to z umieszczenia zbiornika paliwa w prawej tylnej ćwiartce auta, a nie pod podłogą. Ma to oczywiście pewne wady – bagażnik jest przez to głębszy, ale też węższy.

fiat 125 Special

Silnik Fiata 125 – prawdziwa nowość.

Pod maskę kanciastego sedana w 1967 r. trafił silnik 1.6 DOHC. Z rozrządem napędzanym przez pasek, a nie łańcuch. To była wtedy bardzo nowoczesna jednostka. Fiat był jedną z pierwszych firm, które oferowały motory DOHC z paskiem rozrządu w masowo produkowanych autach osobowych. Mimo to – nadal oferował swoje auta w stosunkowo niskich cenach.

Sama jednostka, która później zyskała w Polsce popularność za sprawą wariantu dwulitrowego, została zaprojektowana przez Aurelio Lamprediego, byłego inżyniera Ferrari. Bazą był blok jednostki OHC znanej z Fiata 124, z pięcioma podporami wału korbowego. Wprowadzono niezbędne zmiany i zaprojektowano zupełnie nową głowicę i rozrząd. Co ważne, ówczesne silniki DOHC charakteryzowała ogromna czasochłonność regulacji luzów zaworowych. Lampredi w swoim silniku znacznie uprościł i przyspieszył ten proces.

fiat 125 Special

Co ciekawe, silniki z Fiata 125 nie są identyczne z tymi ze 132, ale nie udało mi się znaleźć nigdzie konkretnych informacji o zmianach. Zależnie od wersji oferowano dwa warianty jednostki 1.6: 90- i 100-konny. Według brytyjskiej książki serwisowej, którą posiadam, różniły się na m. in. wielkością zaworów. Ale nie wykluczam, że nie umiem czytać technicznego angielskiego. Testowany egzemplarz to wersja Special, został więc wyposażony w pięciobiegową przekładnię, a pod maską ma jednostkę o mocy 100 KM i momencie obrotowym wynoszącym 130 Nm. Przynajmniej na papierze. W tym konkretnym egzemplarzu głowica została zmodyfikowana na życzenie obecnego właściciele. Prace obejmowały między innymi porting a także specjalne, zrobione na zamówienie wałki rozrządu „od Świątka”. Te zabiegi powinny były podnieść moc, ale nie wiadomo o ile koni dokładnie – Fiat 125 nie odwiedził jeszcze hamowni.

Fiat 125 Special – ma typowo włoskie wady…

Technika swoją drogą, ale pora zasiąść na fotelu kierowcy. Jest miękki, wygodny i uspokajający, choć brakuje mu jakiegokolwiek trzymania bocznego. Pozycja za kierownicą niestety jest typowo włoska. Pedały rozmieszczono za wąsko i za blisko prowadzącego auto. Kierownica jest za bardzo cofnięta i nie trzyma osi z fotelem. Tzw. pozycja dla orangutana. Sama kierownica jest ładna, dobrze leży w ręku, ale ma rozmiary koła sterowego. Skutecznie uniemożliwia szybkie manewrowanie.

Irytuje mnie także stacyjka umieszczona po lewej, dziedzictwo wajchy od biegów w kierownicy. Taka była w Fiacie 1500 i tak już zostało. Nie wiem czy to kwestia tego, że jestem praworęczny, ale dla mnie to dramatycznie niewygodne rozwiązanie. Nie mogę nigdy trafić kluczykiem, a potem czuję się jakbym miał niedowład – moja lewa ręka nie ma w ogóle wyrobionego ruchu przekręcania by uruchomić auto. Instynktownie próbuję odpalać prawą ręką stacyjkę, która jest po lewej i wyglądam wtedy jak debil.

fiat 125 Special

Skoro już mowa o wadach, to nie sposób nie wspomnieć o resorach z tyłu. Fakt, na początku lat 70. sztywny most z resorami jeszcze nie był problemem. To zawieszenie całkiem nieźle daje sobie radę w zakrętach. Stabilność na prostej nie jest rewelacyjna, ale jak na tamte lata całkiem dobra. Mimo wszystko czuć pewien niesmak. Tańszy model 124 dostał tylne zawieszenie ze sprężynami śrubowymi, a do droższego 125 montowano zmodyfikowane elementy ze starszego Fiata 1500. Swoją drogą, polski kredens w 1975 r. przejął taki sam układ, jak ten montowany wcześniej w jego włoskim kuzynie. Zmiana polegała na wprowadzeniu twardszych resorów dwupiórowych i dołożeniu drążków reakcyjnych dodatkowo stabilizujących most.

…ale jest szybki i komfortowy.

Sytuację ratuje dobry rozkład mas, z samym kierowcą na pokładzie w okolicach 60/40, z załadunkiem coraz bliższy równemu podziałowi. Dzięki temu Fiat 125 nawet z resorami z tyłu jest przewidywalny, choć lekko podsterowny pomimo tylnego napędu. Układ kierowniczy działa w miarę precyzyjnie i miękko, a zawieszenie, choć przestarzałe, miękko tłumi nierówności. Wóz bardzo dobrze hamuje jak na swoje czasy. To zasługa nowego układu hamulcowego firmy Bendix z czterema tarczami. Polacy kupili go do naszego 125p. Co ciekawe, według rozmowy z właścicielem – we włoskim aucie nawet ręczny nie sprawia problemów, w przeciwieństwie do polskich aut. Cóż, jakość ma znaczenie.

fiat 125 Special

Osiągi Fiata 125 Special są rewelacyjne. Pomimo słusznego wieku bez strachu można jechać równo z innymi na trasach szybkiego ruchu. Hałas w środku jest wtedy znaczny, ale to głównie kwestia niezbyt aerodynamicznego nadwozia z ozdobnikami dodatkowo zawirowującymi powietrze. Mimo wszystko – da się słuchać radia i rozmawiać przy 120 km/h. W mieście dzięki masie własnej nieznacznie przekraczającej jedną tonę stary Fiat bez problemu zawstydzi wiele tańszych nowych aut. Silnik zdecydowanie lubi obroty i bardzo rasowo brzmi. Na papierze auto rozpędza się do setki w 11 s, ale podejrzewam że to wartość mierzona z pełnym załadunkiem. Muszę też pochwalić skrzynię biegów. Nietypowo dla lat 60. i 70. wybieranie przełożeń jest bardzo pewne, a skoki dźwigni niewielkie.

Fiat 125 jako klasyk – czy warto?

Jazda włoskim kantem potrafi sprawić dużo przyjemności, i to nie tylko w rozumieniu obcowania ze starą techniką. To po prostu zwinne, komfortowe i dobrze jeżdżące auto. Do tego Fiat 125 naprawdę cieszy oko świetnym wyglądem. Siedzenie we wnętrzu to czysta przyjemność dzięki przemyślanej stylistyce. To ona pomaga wybaczyć mu złą pozycję za kierownicą.

Żeby nie było zbyt kolorowo, choć silnik to udana konstrukcja, a mechanika trzyma niezły poziom bezawaryjności, to dużo gorzej jest z blachą. Niestety, Fiaty 125 dość paskudnie korodują, nawet te z ciepłych Włoch. Z tego względu ich podaż nie jest zbyt duża, więc by znaleźć odpowiedni egzemplarz trzeba będzie poczekać. Poza tym trapią je te same problemy co każdego starszego Fiata – drobne, irytujące usterki.

Warto też pamiętać, że niewiele części pasuje od Polskiego Fiata. Nawet oblachowanie się różni ze względu na zmiany przetłoczeń i elementów ozdobnych. Oznacza to niestety konieczność ściągania części z Włoch, ewentualnie Niemiec. Nie są już niestety tanie.  Co do cen samych aut – w Polsce trudno je ustalić, bo handlarze starają się podpiąć nimi pod nostalgię za 125p. Kiedy ostatnio sprawdzałem we Włoszech ładne egzemplarze wystawiano głównie w okolicach 5-7 tys. euro, czyli 21-30 tys. zł.

Byłbym zapomniał. W moim osobistym rankingu to najlepszy popularny sedan przełomu lat 60. i 70. Uwielbiam ten wóz za stylistykę oraz prowadzenie i nie przeszkadzają mi jego wady. Polecam go też wam – w cenie wczesnych 125p dostaniecie auto co najmniej o klasę lepsze.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać