Wiadomości / Ciekawostki

Wmontował silnik Wankla do Ferrari 456. Włosi nerwowo przeżuwają carbonarę

Wiadomości / Ciekawostki 28.02.2020 243 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 28.02.2020

Wmontował silnik Wankla do Ferrari 456. Włosi nerwowo przeżuwają carbonarę

Piotr Szary
Piotr Szary28.02.2020
243 interakcje Dołącz do dyskusji

Co można zrobić z uszkodzonym Ferrari 456 GT? Cóż, można do niego wstawić np. silnik Wankla, choć z pewnością wywoła to poruszenie w siedzibie producenta auta.

Ferrari może nieco przypominać Apple, tyle że w świecie motoryzacji. Wszystko za sprawą różnych pozwów i innego rodzaju żalenia się, na ogół związanego z tym, że ktoś śmie zrobić z własnym autem to co chce. Można oczywiście zrozumieć, że przerobienie modelu F12 Berlinetta na rat-roda z silnikiem zasilanym gaźnikami FOS, z kompletem opon diagonalnych i hamulców bębnowych nie spotkałoby się ze zrozumieniem producenta, ale tym razem sytuacja wygląda trochę inaczej.

Było sobie Ferrari 456 GT.

Ferrari 456 GT

W mojej opinii to jedno z najpiękniejszych Ferrari w historii. Szybkie, relatywnie komfortowe, a przy tym bez krzty wulgarności, która charakteryzuje wszystkie aktualnie oferowane modele tej marki. Tak się jednak złożyło, że opisywany egzemplarz 456 uległ poważnemu uszkodzeniu, obejmującemu również wolnossący silnik V12 o pojemności 5,5 l. Auto za bezcen zostało kupione przez niejakiego pana Reubena Bemrose’a, właściciela nowozelandzkiego zakładu R’s Garage.

Bemrose postanowił przywrócić sprawność pojazdowi, ale zamiast naprawić lub wymienić silnik na sprawne V12, wstawił tam… wankla 13B z Mazdy. Cała operacja naprawy i wstawienia nowego silnika kosztowała go 13 tys. dol., a wiadomości o samochodzie szybko zaczęły krążyć po świecie. No i dotarły do Ferrari.

Ferrari 456 GT
Jak robi Ferrari? Ferrari robi BRAP BRAP BRAP

Włosi oczywiście zainteresowali się sprawą bliżej.

Właściciel auta jednak niespecjalnie się przejmuje. Wstawił silnik 13B do Ferrari, bo wraz z ekipą z R’s Garage uznał, że „to będzie fajne”. Uważa też, że jeśli Włosi chcieliby podać go do sądu, to nic mu tam nie grozi – skomentował jedynie, że rozumie dbałość Ferrari o własną markę i wizerunek, ale nie widzi problemu w wymianie kultowego V12 na kultowego w Nowej Zelandii wankla. Żywi też nadzieję, że on i Ferrari zostaną przyjaciółmi, choć portal AutoEvolution jest zdania, że szanse na to są raczej ograniczone.

Ferrari 456 GT

Ja też mam co do tego pewne wątpliwości.

Tym niemniej, choć sam nie jestem jakimś wielkim fanem pomysłu pana Bemrose’a, uważam, że samochód jest od jeżdżenia a nie od stania z rozbitym przodem na polu. Mimo wszystko to więc chyba wcale nie aż tak głupia opcja. Na pewno mądrzejsza niż robienie rat-roda z Lamborghini Espady.

Ciekawi mnie jedynie, jak zareagowałoby Ferrari, gdyby jednocześnie zbudowano Mazdę RX-7 z włoskim V12. Gorzej jeśli Włosi wpadliby wtedy w furię, zwykle objawiającą się u nich jedynie na widok ananasa i sosu czosnkowego na pizzy.

Ferrari 456 GT
Jeszcze przed wstawieniem silnika 13B.

Ciekawe też, że Ferrari tak bardzo interesuje się podobnymi projektami (i to zwykle w mało pozytywnym znaczeniu tych słów), a nawet brewka im nie pykła, gdy szykowali sedana, kombi (skądinąd piękne) i wersję otwartą (skądinąd szkaradną) na bazie 456. No ale za tym szły pieniądze od rodziny królewskiej z Brunei, a to – jak wiadomo – zupełnie co innego!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać