Ciekawostki / Klasyki

Ferrari 250 GTO sprzedane za 256 milionów złotych. To najdroższy samochód na świecie

Ciekawostki / Klasyki 04.06.2018 144 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.06.2018

Ferrari 250 GTO sprzedane za 256 milionów złotych. To najdroższy samochód na świecie

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.06.2018
144 interakcje Dołącz do dyskusji

Padł kolejny rekord – Ferrari 250 GTO zostało sprzedane za kwotę, która przyprawia o zawrót głowy. Co to za samochód i dlaczego jest taki drogi? Zapytaliśmy też eksperta, czy to cenowe szaleństwo kiedyś się skończy.

To się nazywa porządna inwestycja – ten egzemplarz został kupiony w 2000 roku przez pewnego niemieckiego kolekcjonera za równowartość 6,5 miliona dolarów. Dziś zmieniło właściciela za 70 milionów „zielonych”, czyli w przeliczeniu ponad ćwierć miliarda złotych. Jeszcze nigdy w historii pojedynczy samochód nie został sprzedany drożej. Nabywcą jest David MacNeil, prezes firmy WeatherTech produkującej akcesoria chroniące samochód, takie jak maty do bagażnika czy chlapacze. 250 GTO będzie ozdobą jego kolekcji, w skład której wchodzi wiele innych egzemplarzy klasycznych Ferrari.

Co to za auto?

250 GTO produkowano między 1962 a 1964 rokiem. Powstało zaledwie 36 egzemplarzy. Model wyróżniał się mocnym, bo 300-konnym silnikiem V12, a także piękną, aerodynamiczną karoserią. Mimo że czasami słychać narzekania tych, którzy mieli okazję oglądać któryś z egzemplarzy na żywo, że są one zmontowane „po włosku”, czyli trochę byle jak, 250 GTO to prawdziwa legenda. Jest piękne, szybkie i utytułowane w wyścigach.

Egzemplarz, który właśnie zmienił właściciela, jest określany jako jeden z trzech lub czterech najlepszych na świecie pod względem historii, stanu i oryginalności. Nigdy nie miał wypadku, przeszedł gruntowną (i dobrą) renowację w latach 90, a w dodatku ma na koncie kilka sukcesów sportowych, w tym zwycięstwo w prestiżowym wyścigu Tour de France i czwarte miejsce w jeszcze bardziej prestiżowym Le Mans. Co ciekawe, nie jest czerwony, a srebrny.

Ferrari-250-GTO

Ciekawe, czy to 250 GTO opuści kiedyś garaż.

Pan MacNeil jest znany z tego, że od czasu do czasu zjawia się swoimi autami na zlotach i imprezach posiadaczy samochodów zabytkowych. Można jednak przypuszczać, że nie kupił 250 GTO po to, by czerpać przyjemność z jazdy. Takie auta kupuje się w celach inwestycyjnych… ale czy przypadkiem nie osiągnęły już szczytu cen? Czy samochód może jeszcze w ogóle kosztować więcej? Spytałem o to eksperta, czyli Michała Prządę, dyrektora operacyjnego domu aukcyjnego Ardor, zajmującego się samochodami klasycznymi i zabytkowymi.

Czy 250 GTO może być jeszcze droższe? Oto odpowiedź Michała Prządy:

„Oczywiście! Jak każdy rynek dóbr luksusowych, tak i rynek aut zabytkowych rozwija się w zawrotnym tempie. Zacznijmy może od podstaw, czyli od siły nabywczej. W miarę bogacenia się społeczeństwo poszukuje różnych sposobów na lokowanie wolnych środków. Jednym z nich, dla nas przecież najbardziej emocjonującym, są samochody zabytkowe. Uważam, że trudno mówić o krańcowej wartości tego modelu, ponieważ mamy do czynienia z dobrem, które ma niezwykle limitowaną podaż w stosunku do dużego popytu. Zgodnie z prawami rynku, cena będzie rosła do wartości jaką ktoś może uznać za akceptowalną, a w przypadku spełniania marzeń, często jest to wartość niewycenialna. Zawsze znajdzie się majętny klient, który będzie w stanie wyłożyć ogromne pieniądze za tego typu samochód. Sytuację porównałbym trochę do wielkich transferów piłkarskich – wiele klubów chce mieć najlepszych piłkarzy na świecie. Np. w 2004 roku za jednego z przedstawicieli tego zacnego grona uważało się Davida Beckhama, który przeszedł do Realu za 40 mln €. Dziś piłkarza światowej czołówki, Neymara, wycenia się na 180 mln €. Wartość nabywcza pieniądza spada, ale apetyt również rośnie w miarę jedzenia. Tak będzie prawdopodobnie również z 250 GTO.”

Czy jakieś auto może zagrozić pozycji tego Ferrari i stać się nowym, najdroższym modelem świata?

„Historia motoryzacji, np. w porównaniu do sztuki jest stosunkowo krótka i ciężko nam przewidzieć zachowania, które nastąpią na tym rynku za 20, czy 30 lat. Możemy zaobserwować różne prawidłowości, np. dotyczące kryterium rzadkości, czy też oryginalności, jeżeli chodzi o popyt na dane modele. Pamiętajmy jednak, że nie tylko Ferrari 250 GTO jest samochodem rzadkim i ekstremalnie drogim. Osobiście uważam, że patrząc zarówno na wcześniejsze, jak i późniejsze lata motoryzacji, możemy znaleźć wybitne projekty z równie wysokim potencjałem wzrostowym. Pieniądz, a co za tym idzie kolekcjoner, nie znosi czekać i może się okazać, że spotkamy się z jeszcze wyższymi kwotami płaconymi za samochody. Może już tak jest, tylko nie stało się to informacją publiczną, jak w przypadku ostatniej transakcji na GTO?
Osobiście uważam, że samochody pokroju Jaguara C, czy D-Type mają podobny potencjał na wzrost ceny. Nie zapominajmy o samochodach pokroju Bugatti 57SC Atlantic, czy Mercedesie SSK. W głowie wielu majętnych ludzi rozwija się z pewnością pomysł zakupu takich aut. W sytuacji, w której staną w obliczu możliwości zdobycia pojazdu marzeń, mogą się nie cofnąć nawet przed kwotami przekraczającymi nasze wyobrażenia na temat wartości pojazdu mechanicznego.”

Warto wspomnieć, że „tradycyjne” dzieła sztuki są jeszcze o wiele, wiele droższe.

Obraz „Salvator Mundi” autorstwa Leonarda da Vinci został w 2017 roku kupiony przez ministerstwo kultury emiratu Abu Dhabi za 450,3 miliona dolarów. Dwa lata wcześniej pewien amerykański kolekcjoner kupił obraz „Zamiana” autorstwa Holendra, Willem de Kooninga, za 304 miliony dolarów. Czytelników Autobloga nie muszę chyba przekonywać o przewadze samochodów nad obrazami.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać