Felietony

Wkurzyłem się na Audi. Konkretnie na nowe S6. Powinny być jakieś zasady, których się nie łamie

Felietony 26.05.2019 799 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 26.05.2019

Wkurzyłem się na Audi. Konkretnie na nowe S6. Powinny być jakieś zasady, których się nie łamie

Piotr Szary
Piotr Szary26.05.2019
799 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie jestem typem człowieka, którego denerwuje 3/4 motoryzacji. Co więcej, przyjemność sprawia mi przejażdżka niemal każdym samochodem, od przerdzewiałego gruza do limuzyny za kilkaset tysięcy złotych. Ale nie mogę zdzierżyć jednej rzeczy, która jest od pewnego czasu bardzo modna.

Tą kwestią są fałszywe końcówki układu wydechowego.

„Nooo, panie, ale żeś się pan obudził!” – pomyślicie. Trochę racji w tym jest, ale aż do wczoraj tego typu potworki stylistyczne widywałem raczej na zwykłych autach.

Pół biedy, jeśli sprawa dotyczy takich modeli jak np. Lexus IS F, wielu modeli Volvo, ale i innych marek – końcówki wyglądają cudnie z daleka, ale gdy się przyjrzymy, okazuje się, że są tylko elementem zintegrowanym ze zderzakiem i nie są nijak połączone z faktycznym układem wydechowym. Ten ostatni jest jednak tak umieszczony, że spaliny mimo wszystko przelatują przez fejkowe końcówki – jestem w stanie to zaakceptować.

Ale jest też gorsza opcja: zaślepione, kłamliwe, okrutnie oszukańcze końcówki wydechu. Modeli z takim rozwiązaniem jest multum. Mercedes klasy C? Są wersje wyposażone w tę abominację. Skoda Octavia RS? Czemu nie, okolice 200 KM to jeszcze nie powód, by robić prawdziwy, symetryczny układ wydechowy, a przynajmniej nie w każdej wersji. Nowa Toyota Corolla Hybrid? Trafiona-zatopiona – prawdziwa rura wydechowa wesoło wystaje spod zderzaka. Przy tym wszystkim ramki z szarego, matowego plastiku w Oplu Grandlandzie X to tylko niewinny detal stylistyczny.

fałszywe końcówki układu wydechowego Audi S6
Dzień dobry, chciałbym zamówić Octavię RS, ale bez prawej końcówki układu wydechowego.

To jednak nadal nie jest jakiś super-ogromny problem. Nie w samochodach o zwykłych osiągach.

Problem w tym, że wczoraj przypadkowo trafiłem na filmik prezentujący nowe Audi S6.

Zdenerwowałem się. Wkurzyłem. Zeźliłem. Audi S6 – komfortowe, ale i bardzo szybkie auto klasy wyższej, w swoich najlepszych czasach dysponujące wolnossącym silnikiem 5.2 V10 spokrewnionym z jednostką spotykaną w Lamborghini Gallardo, a w najszybszych czasach – wcale nie tak dawno temu – motorem 4.0 V8 TFSI Biturbo. Ten ostatni w wersji 450-konnej pozwalał na przyspieszenie do 100 km/h w 4,4 (sedan) lub w 4,6 s. (kombi).

fałszywe końcówki układu wydechowego Audi S6

Potem wszystko poszło się paść i Audi stwierdziło, że na rynku europejskim modele z serii S otrzymają silniki Diesla. Zaznaczam, że nie chodzi tu o dołączenie ich do gamy obok wersji benzynowych – silniki wysokoprężne zastąpią benzynowe. Bo limity CO2, bo to, bo tamto, a poza tym wszyscy przecież wiemy, że do modeli usportowionych nie ma nic lepszego niż diesel.

Gorzej, że nowe Audi S6 nie ma pod maską potwora w rodzaju nowego V8 TDI z Volkswagena Touarega. Ma 3.0 V6 TDI o mocy 349 KM. Owszem, moment obrotowy tego silnika to maksymalnie 700 Nm – o 150 więcej, niż w benzynowym 4.0 TFSI. Ale co z tego, skoro auto przyspiesza do 100 km/h dłużej, a z BMW M550d (400 KM) i tak nie może się równać? Audi obiecuje niskie spalanie, ale co z tego?

Ale to mnie nawet jeszcze nie denerwuje aż tak. To ten filmik…

Nóż się w kieszeni otwiera. 350-konne kombi przyspieszające do setki w takim czasie, co Lamborghini Countach, a fałszywe są wszystkie cztery końcówki układu wydechowego. Aż się prosi o wprowadzenie jakichś dżentelmeńskich zasad co do tego, w których autach nie oszukujemy.

To najbardziej kretyński trend stylistyczny naszych czasów.

W języku internetowym należałoby wręcz powiedzieć, że to motoryzacyjny rak – do spółki z emitowaniem dodatkowego dźwięku silnika z głośników systemu audio, lub z głośników zamontowanych właśnie w układzie wydechowym (z czego również znane jest Audi).

To po prostu pozerstwo. Kiedyś zatrudniało się inżynierów, żeby tak projektowali układ dolotowy, by brzmiał odpowiednio przy każdej prędkości obrotowej silnika. Zatrudniało się stylistów, którzy tak dogadywali się z inżynierami, by układ wydechowy nie tylko spełniał swoją funkcję, ale i robił odpowiednie wrażenie w modelach sportowych (pamiętacie Ferrari F40?). Teraz wszyscy mają to wszystko gdzieś. Do kroćset, nawet Honda Civic „UFO” ze 140-konnym silnikiem 1.8 ma prawdziwe i działające dwie końcówki układu wydechowego, a nowe Audi S6 za 400 tys. zł nie! Co się stało z tą motoryzacją?

fałszywe końcówki układu wydechowego audi s6

fałszywe końcówki układu wydechowego audi s6

 

Z przerażeniem oczekuję nowego modelu Pagani.

Znak rozpoznawczy marki, cztery centralnie umieszczone końcówki rur wydechowych, też pewnie będą fałszywe. W końcu Pagani korzysta z silników Mercedesa, a to kolejni obok Audi specjaliści od takich pomysłów…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać