Historia

Espada – rodzinne Lamborghini ma 50 lat

Historia 25.03.2018 63 interakcje
Artur Maj
Artur Maj 25.03.2018

Espada – rodzinne Lamborghini ma 50 lat

Artur Maj
Artur Maj25.03.2018
63 interakcje Dołącz do dyskusji

Countach, Diablo, Aventador, Miura – te znasz na pewno, a słyszałeś o Lamborghini Espada? Nie? Czas nadrobić zaległości.

Gdy w 1966 roku Lamborghini zaprezentowało Miurę, ten model szybko zakwalifikowano do grona najlepszych supersamochodów tamtych lat. V12 pracujące za plecami kierowcy, genialne nadwozie zaprojektowane przez Marcello Gandiniego – samochód marzeń. To do dziś jeden z najlepiej znanych, klasycznych modeli włoskiej marki. Tajemnicą poliszynela jest, że w egzemplarzu prezentowanym podczas debiutu na Salonie w Genewie nie zamontowano silnika – nie zmieścił się w skończonym na ostatnią chwilę nadwoziu prototypowego egzemplarza.

Dwa lata później spod ręki tego samego projektanta wyszedł kolejny model – Espada. Porównując z Miurą trzeba przyznać, że wygląda… oryginalnie. Podobnie jak tego pierwszego, Espadę również napędzał silnik V12, ale zamontowano go z przodu, pod maską. Za to kabina miała wygodnie przetransportować cztery dorosłe osoby i sporo bagażu. Tak jest – Espada to nie supersamochód, a wygodne, czteromiejscowe gran turismo. I jak można zobaczyć w filmie Douga deMuro na youtubie, faktycznie w kabinie miejsca nie brakuje.

Skąd nazwa Espada?

Tradycyjnie nazwy modeli Lamborghini wiążą się z bykami walczącymi na corridzie. Nie inaczej było tym razem – Espada to hiszpańskie określenie dla miecza, czy szpady, którą torreador zabijał byka po wygranej walce. Kształt tego narzędzia przybrał nawet znaczek na karoserii samochodu – dzisiaj już nikt nie przejmuje się takimi drobiazgami. No chyba, że Fiat. Ale zrobienie kropki przy Punto to żadne wyzwanie.

Według dzisiejszego nazewnictwa Espada jest czteromiejscowym, trzydrzwiowym hatchbackiem. Z tyłu pod unoszoną szybą mieści się całkiem sporo bagażu, czyniąc z tego auta idealny środek transportu na dłuższe wycieczki. A przy okazji, kojarzycie pionową szybę w bagażniku Priusa, albo Hondy Civic przedostatniej generacji? Espada miała taką zanim stało się to modne!

Dałbym się pociąć za dłuższą wycieczkę na pokładzie tego auta. Wyobraźcie sobie dźwięk V12 wydobywający się spod maski. Ten silnik miał pojemność 3,9 litra i moc 325 do 350 KM (w zależności od generacji modelu). Jay Leno w swoim materiale wideo opowiada, że jednostka napędowa pracuje bardzo gładko i nie ma mowy o jakimś przesadnym drżeniu czy hałasie. W jego materiale można też usłyszeć ten dźwięk. Wywołuje ciarki! I ma sześć gaźników. Amerykanom wystarczył jeden w ich V-ósemkach, a tu Włosi musieli pokazać, że są najlepsi.

Wygląda… kontrowersyjnie. Dla kogo to auto?

Espadę wybierali ci klienci, którzy chcieli auta wygodniejszego i mniej krzykliwego niż Miura. Nie do przecenienia są też walory praktyczne – cztery miejsca i spory bagażnik. To w połączeniu z silnikiem V12 dało zestawienie godne zainteresowania.

Lamborghini wyprodukowało ponad 1200 egzemplarzy Espady, był to najlepiej sprzedający się model tej marki sprzed lat. Pobił go dopiero kultowy Countach. Aż dziwne, że tyle lat musieliśmy czekać na współczesny model zdolny do przewiezienia więcej niż dwóch osób.

Trzeba przyznać, że ktoś w Lamborghini miał sporo odwagi, by wtedy zaprezentować taki model. Zapewne wywołał zaskoczenie takie jak debiut Panamery w gamie Porsche. Wielu skazywało ten model na porażkę, a jednak dziś jest jednym z koni pociągowych niemieckiej marki. Choć z drugiej strony, ten kto wprowadził do sprzedaży model LM002 był chyba jeszcze odważniejszy.

Jeśli jednak SUV-y to nie Twój świat i Urus zupełnie Cię nie podnieca, rozejrzyj się za Espadą. Egzemplarze w dobrym stanie można kupić dziś za ok. 200 tys. dolarów. Zanim zdecydujesz się na zakup, zobacz ten model na żywo, podczas trwającej właśnie w Essen wystawy Techno Classica. Z okazji 50. rocznicy stworzenia Espady Lamborghini wystawiło tam pięknie odrestaurowany egzemplarz. Ale jeśli Espada Cię nie zachwyca, to może chociaż spojrzysz na inne Lamborghini – odrestaurowany traktor?

A na deser proponuję zdjęcie Espady po tuningu. Rosja to wciąż stan umysłu…

Lamborghini Espada

Aha, jeszcze jedno. Na bazie Espady Lamborghini zbudowało jeszcze odważniejszy model – pięciodrzwiową Faenę. Niestety powstał tylko jeden egzemplarz, a szkoda, auto wygląda równie zjawiskowo:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać