Wiadomości

Bentley wyleci spod skrzydeł Volkswagena. Ale daleko nie poleci

Wiadomości 26.10.2020 16 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 26.10.2020

Bentley wyleci spod skrzydeł Volkswagena. Ale daleko nie poleci

Piotr Szary
Piotr Szary26.10.2020
16 interakcji Dołącz do dyskusji

Według ostatnich informacji, Volkswagen planuje przekazać kontrolę nad brytyjskim Bentleyem komu innemu. Nie chodzi jednak o sprzedaż luksusowej marki.

Grupa Volkswagena w ostatnim czasie ma całkiem sporo pracy. Jedną z głównych kwestii, które zaprzątają głowy dyrektorów i księgowych jest to, co zrobić z kilkoma markami należącymi do koncernu; mowa m.in. o Bugatti, Lamborghini czy Bentleyu.

W przypadku tej pierwszej marki mówi się, że jej nowym właścicielem może stać się chorwacki Rimac, znany z superszybkich samochodów elektrycznych. W kwestii Lamborghini decyzje mogą paść w listopadzie – w tej chwili nie bardzo da się mówić o jakichś szczegółach czy choćby domysłach.

Wiadomo już natomiast, co się stanie z Bentleyem

Marka, nad którą czuwał do tej pory Volkswagen, teraz będzie kontrolowana przez Audi. Zapewne wiąże się to m.in. z tym, że Volkswagen (jako marka) chce zyskać obraz producenta kojarzącego się z jazdą autonomiczną, elektryfikacją i cyfryzacją, a choć te kwestie teoretycznie nie powinny nijak kłócić się z Bentleyem, to przyznacie, że w przypadku aut luksusowych najpierw zwraca się uwagę na co innego: komfort, osiągi i prestiż.

elektryczny Bentley

Przesunięcie marki pod skrzydła Audi może być niezłym pomysłem choćby z tego prostego powodu, że Audi aktualnie odpowiada w koncernie za badania i rozwój. Można więc domyślać się (lub chociaż oczekiwać), że wszystko co najświeższe i najlepsze będzie w pierwszej kolejności trafiać właśnie do brytyjskich samochodów. Po sieci krążą już zresztą domysły, że nowe Bentleye mogą skorzystać z opracowywanej aktualnie przez Audi i Porsche platformy PPE (od słów Premium Platform Electric).

Jak nietrudno z tego wywnioskować, może to oznaczać, że niedługo będziemy musieli pożegnać nie tylko legendarne 6,75-litrowe V8 z modelu Mulsanne (którego żywot rynkowy epidemia COVID-19 przedłużyła o kilka miesięcy), ale być może także 4-litrowe V8 i 6-litrowe W12, a do salonów zawita pierwszy seryjny, elektryczny Bentley. Jeśli sam termin „elektryczny Bentley” nie brzmi dla Was jakoś dziwnie to dodam jeszcze, że nowe Bentleye mają być bardziej stonowane wizualnie i skromniejsze. Jako żywo przypomina to nowe podejście Rolls-Royce’a, zastosowane w 2. generacji limuzyny Ghost. Tyle tylko, że Ghost nadal porusza się dzięki sokowi z dinozaurów i silnikowi V12.

I pomyśleć, że kiedyś obstawiałbym, że to właśnie Rolls-Royce jako pierwszy przejdzie na napęd elektryczny…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać