Wiadomości

Koniec Macana z silnikiem spalinowym. Kolejny będzie wyłącznie na prąd. Porsche oszalało

Wiadomości 26.02.2019 70 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 26.02.2019

Koniec Macana z silnikiem spalinowym. Kolejny będzie wyłącznie na prąd. Porsche oszalało

Adam Majcherek
Adam Majcherek26.02.2019
70 interakcji Dołącz do dyskusji

Wizjonerzy albo szaleńcy – czy Porsche chce zamordować swój bestseller? 

Nie Cayenne ani Panamera, a Macan będzie pierwszym modelem z aktualnej gamy, który dostanie elektryczny układ napędowy.

Miłośnicy elektryków jak dotąd nie mieli w Porsche pola do popisu. Do salonu mogli wejść po hybrydowe Cayenne albo Panamerę. Albo by zapisać się na listę chętnych na Taycana, który ma wreszcie wkroczyć w fazę produkcji pod koniec tego roku. W przyszłym dołączy do niego Cross Turismo, ale to podobnie jak Taycan model z najwyższej półki cenowej w gamie niemieckiego producenta. 

Kolejnym będzie Macan.

W jeszcze ciepłym komunikacie prasowym Porsche można przeczytać, że na początku przyszłego dziesięciolecia zobaczymy elektryczną wersję Macana. Ale nie tego produkowanego dziś – będzie to już model kolejnej generacji. Będzie więc pierwszym modelem z obecnie znanej gamy, który zyska napęd elektryczny. Tu można by przejść do dalszej części opisu presskitu – że zostanie wyposażony w technikę 800 V i że będzie bazować na architekturze Porsche PPE (Premium Platform Electric), opracowanej we współpracy z Audi i wykorzystanej w e-tronie. Ale nie to jest najważniejsze.

Najważniejszy jest szczegół, że elektryczna wersja Macana będzie JEDYNĄ dostępną.

Tak, nie mogliśmy w to uwierzyć i potwierdziliśmy u źródła – kolejny Macan nie będzie dostępny RÓWNIEŻ w wersji elektrycznej. Będzie dostępny WYŁĄCZNIE w wersji elektrycznej. Producent chce powiększać udział elektryków w swojej gamie modelowej i zapowiada, że do 2025 r. połowa nowych modeli będzie dostępna w wersji całkowicie elektrycznej lub częściowo elektrycznej. I wygląda na to, że Macan wpadł do tej pierwszej kategorii.

Na dziś wydaje mi się to kompletnie bez sensu.

Zobaczcie sami: Porsche miało w portfolio zestaw samych drogich samochodów. Klienci chcieli SUV-ów, więc wprowadziło Cayenne. To zażarło jak złe, więc wprowadzono Macana – najtańszego SUV-a w gamie, z pomocą którego można było podbierać klientów mniej szlachetnie urodzonym markom jak BMW, Mercedes, czy bratnie Audi.

W międzyczasie Niemcy pracowali nad rozwojem modeli elektrycznych. Stworzyli koncepcyjny model, który być może już pod koniec 2019 r. wejdzie do sprzedaży. Pokazali też jego drugą wersję – SUV-a, który być może wejdzie do sprzedaży w roku 2020. Wciąż trwają dyskusję jak to zrobić, by biznes się spiął, jak zagwarantować odpowiednią liczbę akumulatorów, ale w przypadku niszowych, superdrogich modeli, których nie sprzedaje się wiele, pewnie da się to ogarnąć.

Biznes idzie super, w 2018 r. Porsche sprzedało 256 tys. aut. 

To rekord, nigdy wcześniej nie udało się uzyskać takiego wyniku. Ok. 90 tys. sztuk, a więc prawie 35 proc. z tego stanowił Macan. Elektryczne modele – 0 proc. Jaką decyzję podejmuje zarząd? Ogłasza światu, że na początku kolejnej dziesięciolatki wprowadzi kolejną generację Macana. WYŁĄCZNIE JAKO ELEKTRYKA.

Macan będzie musiał być znacznie droższy, a do tego poza wielkimi aglomeracjami Europy Zachodniej, Chin, czy USA stanie się zupełnie nieatrakcyjny. Ci, którzy mieszkają poza wielkimi miastami, albo używają swoich samochodów do dłuższych podróży, będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Pozostanie im przesiadka na znacznie droższe Cayenne, albo… zmiana producenta.

Nie mam bladego pojęcia co knują w tym Porsche.

Ja wiem – do odważnych świat należy, a tak w ogóle to YOLO. Ale żeby tak odrazu urzynać kurze złote jaja? Quo vadis, Porsche?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać