Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Nawet dziecku wystarczy dać alkomat i zaraz złapie pijanego kierowcę. Żniwa na polskiej wsi

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 03.06.2022 14 interakcji

Nawet dziecku wystarczy dać alkomat i zaraz złapie pijanego kierowcę. Żniwa na polskiej wsi

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski03.06.2022
14 interakcji Dołącz do dyskusji

Pijanych kierowców jest tak dużo, że nawet dzieci je łapią. Wystarczy dać im alkomat i efekt gotowy. Policja chyba powinna częściej jeździć po wioskach.

Pewne rzeczy w przyrodzie są stałe. Podatki, śmierć, wygrana Ligi Mistrzów przez Real Madryt. Do takich rzeczy zaliczają się kierowcy, którzy po wypiciu alkoholu odczuwają nagłą potrzebę jazdy samochodem. Jak co rano przeglądałem sobie informacje policyjne, gdy w oczy rzucił mi się artykuł o obchodach dnia dziecka, które zakończyły się w nietypowy sposób. Czytam i oczom nie dowierzam. W Małochwieju Dużym (byłem tam raz na weselu, było całkiem fajnie, taka zabawa pośrodku niczego) mundurowi przyszli do szkoły, żeby pokazać dzieciom jak wygląda ich zawód. Takie zajęcia są ciekawym urozmaiceniem nudnego programu szkolnego. Policjanci nie ograniczyli się tylko do teorii, ale wyszli z dziećmi przed szkołę i zatrzymywali do kontroli kierowców, żeby każdy mógł zobaczyć, że to nic strasznego.

Dzieciaki dostały do ręki urządzenia AlcoBlow, czyli alkomaty do szybkiej kontroli trzeźwości. Kierowca dmucha, po chwili zapala się pomarańczowa lub zielona lampka. W przypadku pomarańczowej kierowca jest dopiero brany na badanie bardziej zaawansowanym alkomatem, który rejestruje pomiar.

Uzbrojeni w to urządzenie policjanci i dzieci wyszli na zewnątrz i zaczęła się żmudna policyjna robota. W ruch poszedł fotoradar i na efekty nie trzeba było długo czekać. Jeden z kierowców przekroczył dozwoloną prędkość o 29 km/h. Godne potępienia, ale może zdarzyć się każdemu. I wtedy do akcji wkroczyły dzieci.

dzieci łapią pijanych kierowców
Postrach kierowców w Małochwieju Dużym. Źródło: lubelska.policja.gov.pl

Dzieci łapią pijanych kierowców

Dziecięca ręka uniosła do góry AlcoBlow, kierowca dmuchnął, zapaliła się pomarańczowa lampka i 19-letni kierowca wpadł jak śliwka w kompot. Wynik pomiaru alkomatem wynosił 0,4 promila. Na tym łowy dzieci się nie zakończyły. Kilka minut później wpadł kolejny kierowca, tym razem 66-latek, który miał pół promila w wydychanym powietrzu. Dzieci mogły przekonać się na własne oczy, że kierowcy, którzy nadal mają procenty we krwi są zjawiskiem powszechnym. Zobaczmy tweeta, który podsumowuje działania polskiej policji zeszłej doby:

Na 713 sprawców aż 284 osoby stanowili kierowcy po alkoholu. Matko Boska, co  z tymi ludźmi jest nie tak? I teraz nie wiem, czy to wynik tego, ze ludzie mają w nosie cudze i swoje bezpieczeństwo, czy czysty przypadek. Zastanawiam się również czy kontrole trzeźwości w takich miejscach jak Małochwiej Duży nie powinny być przeprowadzane częściej. W końcu kierowcy przyzwyczaili się, że policja sprawdza trzeźwość na głównych drogach. Doskonale widzę to w swojej okolicy. W pobliżu mojego bloku biegnie zwykła droga dojazdowa, która w poniedziałki, gdy jest kontrola trzeźwości na równoległej drodze dwupasmowej przeżywa prawdziwe oblężenie. Czy kierowcy w ten sposób chcą uniknąć ryzyka wpadki? A może wolą stać w korku na światłach co kilkaset metrów, niż jechać kilka kilometrów dwupasmówką bez żadnych świateł? Nie wiem, choć się domyślam.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać