Wiadomości

Niemcy planują dopłaty do zakupu nowych aut. Ziemia niech sobie umiera, byle hajs się zgadzał

Wiadomości 01.06.2020 685 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 01.06.2020

Niemcy planują dopłaty do zakupu nowych aut. Ziemia niech sobie umiera, byle hajs się zgadzał

Michał Koziar
Michał Koziar01.06.2020
685 interakcji Dołącz do dyskusji

Ograniczenia we wjeździe do miast dla starszych aut spalinowych, promowanie elektromobilności, ograniczanie emisji CO2… To wszystko okazuje się pustymi sloganami kiedy trzeba poprawić słupki sprzedażowe w sektorze motoryzacyjnym.

Jak donosi Reuters Niemcy planują przeznaczyć pięć miliardów euro na dopłaty do zakupu nowych aut. Ma to być odpowiedź na opłakany stan sektora motoryzacyjnego w tym kraju, który znalazł się w największym dołku od 1991 r. Krytykowany niedawno na naszych łamach pomysł dopłat za złomowanie starych samochodów najprawdopodobniej nie przeszedł, ale to marna pociecha dla środowiska. W obecnej formie rządowy program ma obejmować nie tylko auta bezemisyjne, ale i zwykłe – spalinowe.

Podstawowa dopłata wyniesie 2,5 tys. euro (11 tys. zł), a na auta o niskim zużyciu paliwa klienci dostaną jeszcze dodatkowe 500 euro (2,2 tys. zł). Istniejące programy również dostaną zastrzyk gotówki. Dopłaty do samochodów elektrycznych wzrosną o 1500 euro (6,6 tys. zł), a kupujący hybrydę będą mogli liczyć na dodatkowe 750 euro (3,3 tys. zł). Rządowy program ma objąć tylko auto kosztujące maksymalnie 77 350 euro (342 tys. zł). Taki program na pewno zadziała stymulująco na produkcję samochodów, ale poza tym nic go nie usprawiedliwia.

Ochrona środowiska jest fajna dopóki nie oznacza ograniczenia wpływów do budżetu.

Najgorętsze dyskusje w kontekście nowego programu dotyczą oczywiście dopłat do samochodów spalinowych. Prezes niemieckiej partii SPD słusznie zauważył, że dopłacanie do samochodów na sok z dinozaurów to zły pomysł. Powiem więcej, jakiekolwiek dodatkowe pieniądze na zakup nowych aut to tragiczna koncepcja. Po pierwsze stymulowanie zbędnej konsumpcji oznacza absolutne zaprzeczenie wszelkich deklaracji dotyczących walki z globalnym ociepleniem. Produkcja dodatkowych pojazdów to siłą rzeczy jeszcze więcej zanieczyszczeń, dodatkowe zużycie surowców, a także potencjalne złomowanie jeszcze sprawnych, starszych maszyn. Darmowa kasa na samochody spalinowe to już kompletne odklejenie od wszelkich deklaracji o walce z globalnym ociepleniem, ochronie środowiska itp. Jest źle? Produkujmy jeszcze więcej generatorów CO2! Nie uważam, że jeszcze mamy szansę zatrzymać katastrofę, po prostu śmiesznie wygląda dopłacanie do zanieczyszczeń w kraju rzekomo wspierającym walkę o klimat.

Spadła sprzedaż nowych aut? To dobrze. Nie widzę żadnego powodu, by nakłaniać ludzi do kupowania nowych samochodów. Nie są dobrem pierwszej potrzeby, a nawet elektryczne generują mnóstwo zanieczyszczeń. W końcu fabryka aut bezemisyjnych z reguły jest emisyjna. Niech przemysł motoryzacyjny sam sobie poradzi, a jeśli ludzie pójdą do komisu po używany wóz zamiast nowego, to tym lepiej – wydłużą okres użytkowania już wyprodukowanych dóbr, tym samym chroniąc zasoby Ziemi. Tak, wiem, w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym też pracują ludzie, którzy pójdą na bruk. Zupełnie jak w każdym innym sektorze gospodarki podczas kryzysu. Tylko dziwnym trafem bogate koncerny samochodowe mają dostać zastrzyk od państwa, a pan Hans prowadzący komis albo pani Helga, kwiaciarka, już nie.

Właśnie, dopłaty do nowych samochodów to niesprawiedliwość.

Dopłaty do nowych samochodów to nie tylko stymulowanie produkcji zbędnych dóbr, marnowanie zasobów i niszczenie środowiska. To także pogłębianie nierówności społecznych. Kto na tym zyska? Koncerny oraz ci, których stać na nowe auto. Reszta w najlepszym wypadku dostanie lekki spadek cen samochodów używanych. W skrócie – rząd rozda pieniądze bogatym, żeby mogli być jeszcze bogatsi. Byle wpływy do budżetu i słupki w statystykach dobrze wyglądały.

Ten pomysł to stereotypowa niemiecka polityka w skrystalizowanej formie. Będziemy działać dla wspólnego, europejskiego czy światowego dobra (czyli klimatu) dopóki będzie to nam na rękę. Jeśli coś zagrozi naszej pozycji gospodarczej, to zapomnijcie, że mówiliśmy kiedykolwiek o ekologii. Ziemia? Klimat? Kogo to obchodzi, kiedy PKB spada. Dalej, cała naprzód w stronę katastrofy klimatycznej i rozwarstwień społecznych!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać