Samochody używane

Do sprzedania jest najdziwniejsze Mitsubishi, które przy okazji jest całkiem zwykłe

Samochody używane 12.11.2022 43 interakcje

Do sprzedania jest najdziwniejsze Mitsubishi, które przy okazji jest całkiem zwykłe

43 interakcje Dołącz do dyskusji

Istnieją rynki samochodowe, gdzie roi się modeli i marek, o których nam w Europie nawet się nie śniło. Jednym z nich jest Japonia. Pełno tam różnych, z naszej perspektywy dziwnych, aut, zaprojektowanych dla Japończyków. Jednym z nich jest Mitsubishi Dion, którego egzemplarz trafił do Polski i można go kupić za 6 500 zł.

Czym tak w zasadzie jest Dion? Najciekawsza jest jego nazwa, bowiem podobno pochodzi ona on skrócenia imienia greckiego boga płodności Dionizosa. Był on też m.in. bogiem wina. A więc o co chodziło w tym Mitsubishi? Czyżby miał to być van do wożenia dzieci, które narodziły się w wyniku ostrych melanży? Trudno stwierdzić/ Dużo łatwiej określić pojemność Diona – jest to samochód zdolny zabrać na pokład siedem osób w konfiguracji 2-3-2. Pojazd jest długi na 4,460 mm przy rozstawie osi równym 2,705 mm. Ten 7-osobowy MPV został zbudowany w oparciu o przedłużoną płytę podłogową Mitsubishi Lancera. Dion, gdyby był sprzedawany w Europie, to konkurowałby z VW Touranem i Oplem Zafirą.

Mitsubishi Dion
Fot. Kuba Konieczko

Mitsubishi Dion to po prostu pudło na kołach

Jeśli chodzi o wygląd Diona, to można śmiało powiedzieć, że ten samochód nie ma stylistyki. To po prostu pudło na kołach z wysuniętym przodem. Być może dlatego któryś z poprzednich właścicieli tego egzemplarza desperacko próbował poprawić jego estetykę i zamontował m.in. dokładki zderzaków, nakładki tylnych lamp, inny grill oraz sportowy wydech. Niewiele to zmieniło. Jedyna słuszna modyfikacja w tym samochodzie, to przyciemnienie szyb. Dzięki temu pasażerowie w kabinie mogą liczyć na względną prywatność. Jedyne, co tak naprawdę oferuje estetyka tego Mitsubishi, to egzotyczność – drugiego takiego szybko w Polsce nie znajdziesz. Kabina jest taka sama jak nadwozie, czyli praktyczna, szara i nudna.

Fot. Kuba Konieczko

Dion ciekawiej prezentuje się od strony mechanicznej

Być może pod jego maskę nie trafiły żadne przebojowe jednostki napędowe, bo do wyboru były tylko benzynowe, wolnossące 1.8 oraz 2.0, ale za to wszystkie były sparowane z automatyczną skrzynią biegów INVECS-II. Owa przekładnia pozwalała na manualne zmiany przełożeń, a także uczyła się nawyków kierowcy, aby lepiej dopasować tryb automatyczny. Poza tym w prezentowanym egzemplarzu jest opcjonalny napęd na cztery koła. Ten Dion z pewnością potrafi dać kierowcy sporo frajdy z jazdy zimą.

Mitsubishi Dion
Fot. Kuba Konieczko

Jak to się stało, że ten japoński Japończyk trafił do Polski?

Nad Wisłę regularnie przypływają w kontenerach samochody z kraju kwitnącej wiśni, ale są to zwykle wartościowe sportowe, luksusowe lub przynajmniej nietuzinkowe modele. Ale że ktoś przyciągnął niewiele wartego, zwykłego MPV? Odpowiedź znajdziemy w ogłoszeniu – samochód trafił do Polski z Wielkiej Brytanii, na co wskazują dowód rejestracyjny V5C oraz rejestracja. Tamtejszy rynek, podobnie jak Japonia, ma ruch lewostronny, a więc nie dziwi, że wchłania różne dziwne japońskie pojazdy. A jak wiemy, na wyspach nie brakuje Polaków i to właśnie oni zwykle przywożą do ojczyzny takie wynalazki.

Fot. Kuba Konieczko

Dion, podobnie jak Dionizos, nie miał lekko

Grecki bóg był bękartem i prawie spłonął jeszcze w łonie matki, a potem jako niemowlak został nieomal w całości zjedzony przez tytanów. Podobnie ciepło klienci podeszli do Diona. Auto istniało tylko w jednej generacji produkowanej od 1999 do 2005 roku. Sprzedaż tylko w dwutysięcznym roku sięgnęła przyzwoitych 30 225 sztuk. Potem Mitsubishi Dion spado na margines i kupowało je raptem kilka tys. klientów rocznie. Nic dziwnego, że nie doczekało się bezpośredniego następcy.

Mitsubishi Dion
Fot. Kuba Konieczko

Czy warto kupić Diona za 6 500 zł?

Gdyby był zarejestrowany w Polsce, to może stanowiłby interesującą propozycję jako jednorazowe, rodzinne auto. Ale ten egzemplarz niestety nie ma polskiej rejestracji. Na dodatek auto ma tzw. krótki VIN, co czyni go bardzo trudnym do zarejestrowania w Polsce. Ale znam takich, co w ogóle nie przerejestrowują importowanych pojazdów – co ciekawe niektóre polskie firmy ubezpieczeniowe zgadzają się sprzedawać polisy w Polsce na pojazdy zarejestrowane za granicą.

Zdjęcia: Kuba Konieczko/JDM Tuner ( Giełda / Drift / Drag / Street Market )

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać