15.12.2018

Nowe auta są zbyt skomplikowane? Ta Dacia nie ma radia i klimatyzacji, ale za to ma czarne zderzaki

Jeśli zdarza wam się narzekać, że nowe samochody są zbyt skomplikowane, to mamy coś dla was. Legendarną Dacię Sandero w zupełnie bazowej wersji, niebo dla motoryzacyjnego ascety.

Współczesne auta przyzwyczaiły nas, że nawet w tych najtańszych jest przynajmniej klimatyzacja, elektryczne szyby i wielofunkcyjne radio. W droższych samochodach lista wyposażenia najczęściej jest bardzo długa i nowoczesne systemy mogą przytłoczyć miłośników prostoty.

Na drugim biegunie znajduje się Dacia Sandero w wersji Access, dostępna za 29 900 zł. Jedyne co można wybrać w tej wersji, to kolor – biały lub granatowy. Nie ma mowy by nawet zmienić wzór kołpaków. Zero wyposażenia. Zamiast radia jest półeczka, nawet zderzaki są czarne. Pomyślicie pewnie, że to już przesada i nikt tego nie kupi. Otóż trafiliśmy w ogłoszeniach na taki właśnie egzemplarz. Inny jest tylko silnik, 1.2 zamiast oferowanego obecnie 1.0. Ktoś się jednak odważył.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Witamy w latach 90.

Kupiona we wrześniu 2014 roku Dacia Sandero to wersja bazowa. Tak bazowa, że nie mogę uwierzyć, że ktoś na poważnie ją kupił i przeżył jeżdżenie nią. 59 tysięcy kilometrów w Dacii bez radia. Straszna śmierć.

Już wygląd sprawia, że mam wrażenie cofnięcia się w czasie do lat 90. Czarne zderzaki i stalowe felgi z małymi kołpakami. Wnętrze jest jeszcze lepsze. Już sam jego projekt wygląda jak pochodzący z 1998. Na konsoli środkowej mamy pokrętła wentylacji, przycisk od świateł awaryjnych i na tym koniec. Poważnie, poza tym są już tylko zaślepki przycisków i kieszeń zasłaniająca miejsce na radio. Nie próbujcie szukać przycisku A/C. Nie ma.

Na drzwiach smutno sterczy maskownica martwego głośnika, a obok niej – korbka. Ręczne otwieranie przednich szyb w samochodzie z 2014 r. Do tego 5-stopniowa skrzynia biegów. To ostatnie może nie jest najważniejszym wyznacznikiem ubogiego wyposażenia, ale dopełnia obraz powrotu do lat 90. Złapałem się na tym, że jestem zdziwiony obecnością wspomagania kierownicy i podstawowych systemów bezpieczeństwa, takich jak ABS czy poduszki powietrzne. Nie pasują do tego samochodu.

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Motoryzacyjna asceza.

Oczywiście Sandero już z założenia nie aspiruje do bycia pojazdem luksusowym i dobrze wyposażonym. Ma być tanio i solidnie, a nie ekskluzywnie. Jak pokazują wyniki sprzedaży samochodów marki, jest to dobra strategia. Nie wiem tylko jak właściciel tego samochodu był w stanie przejeżdżać prawie 15 tysięcy kilometrów rocznie nie mając nawet radia. To przerażające. Sam jeżdżę autami wyposażonymi w pakiet ascety, ale 75-konny silnik Sandero raczej nie jest tym, czego chciałbym słuchać przez tyle czasu.

Trudno mi uwierzyć, że to samochód z 2014 r., sprzedany w Europie. Z drugiej strony, jeszcze 15-20 lat temu nikogo nie dziwił taki standard wypasu, a raczej jego braku. Może po prostu właściciel nie uległ modzie, tylko dalej twardo uważa samochód za przyrząd do przejechania z punktu A do B. Po co więc marnować pieniądze na zbędne dodatki, nie wpływające na realizację głównego zadania? W sumie szanuję takie podejście. O ile nie wciska go wszystkim na około, opowiadając jakie to kiedyś były wspaniałe samochody z duszą, a teraz poza jego Dacią to już same komputery na kołach.

Poza tym 4-letni samochód za 16 tysięcy – to prawie jak za darmo. Mimo wszystko – nie zdecydowałbym się na to Sandero. Brak wyposażenia można zignorować, ale tylko kiedy samochód ma do zaoferowania coś extra w zamian.

A ty? Jeśli należysz do ludzi, którzy narzekają, że nowoczesne auta są zbyt skomplikowane, czy kupiłbyś tę Dacię?