Testy aut nowych

Dacia Jogger kontra Nissan Townstar. Porównanie suchej bułki z obiadem z dwóch dań

Testy aut nowych 07.05.2022 51 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 07.05.2022

Dacia Jogger kontra Nissan Townstar. Porównanie suchej bułki z obiadem z dwóch dań

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski07.05.2022
51 interakcji Dołącz do dyskusji

Mają znaczki z różnych krajów, ale francuski rodowód. Powstały, by dało się nimi wygodnie przewozić rodzinę. Są różne, ale podobne. Pospieraliśmy się, czy lepiej dopłacić do Nissana czy zostać przy Dacii.


Na pierwszy rzut oka, porównanie kombivana z autem, które jest mieszanką SUV-a z vanem, może się wydawać dziwne. „To nie są te same segmenty” – ktoś może w ten sposób narzekać, ale te wozy kilka rzeczy łączy. Oprócz tego, że pochodzą z tego samego koncernu i można znaleźć w nich takie same ekrany czy przełączniki, przede wszystkim służą do wożenia rodziny. Najczęściej rodziny, bo czasami będą też pewnie pracować w małych firmach, służyć jako taksówki albo wozić rowery i cały sprzęt dla tak zwanych aktywnych. Klienci nie szukają konkretnie aut z tej samej klasy i o identycznym kształcie, ale czegoś, co najlepiej spełni ich potrzeby.

W pierwszej bramce: Dacia Jogger. W drugiej: Nissan Townstar

Od miesięcy pracuję nad tym, by móc się czasami rozdwoić. Niestety, bez sukcesów. Dlatego ten test wykonaliśmy we dwóch. Ja – czyli Mikołaj piszący te słowa – jeździłem przez tydzień Dacią Jogger. Tymon wziął Nissana Townstara w wersji osobowej. Chyba bardzo lubi kombivany na bazie Kangoo, bo choć samym Kangoo nie jeździł, to miał już pod domem i Renault Express i Mercedesa Citana, a teraz Nissana.

Czy doszliśmy do podobnych wniosków? Na nie jeszcze przyjdzie pora, ale zdradzę, że trochę się pokłóciliśmy. Ja trzymam w tym konflikcie stronę Rumunii, a Tymon woli Japonię. A tak naprawdę obydwaj jesteśmy za Francją, bo to francuskie wozy.

Zanim przejdziemy do aut, jeszcze jedna – istotna – kwestia. Czy Nissan Townstar jest dużo droższy od Dacii Jogger? Owszem, ale nie o tyle, by wywracało to do góry nogami cały sens tego porównania. Różnica w cenie między testowanymi egzemplarzami to około 20 tysięcy złotych. W przypadku Dacii mówimy o wersji SL Extreme z pięcioma miejscami i silnikiem 1.0 TCe z fabryczną instalacją LPG, o mocy 100 KM. Nissan to odmiana Business (ale wcale nie trzeba być biznesmenem, by ją kupić, oni tego nawet nie sprawdzają!) z motorem 1.3 130 KM. Tu i tu trzeba zmieniać biegi ręcznie.

20 tysięcy to spora różnica…

…ale gdy mówimy o miesięcznych ratach, wcale nie robi aż takiego wrażenia. Poza tym, wszystko rozbija się o to, czy warto dopłacać. Warto? Sprawdźmy.

TG: Nie ukrywam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem planowaną Dacię Jogger, mój chcętomierz wskoczył na czerwone pole. Przecież to samochód dla mnie (oczywiście jak tylko pojawi się na rynku wtórnym). Mały silnik 1.0, mechanika jak w Sandero i przestrzeń bagażowa wielka jak sombrero… przepraszam za te rymy, chciałem po prostu powiedzieć, że wszyscy producenci odchodzą od takiego typu samochodu, a Dacia go zrobiła. I to jest naprawdę znakomite. Wprawdzie redaktor Adam strasznie na Joggera narzekał, ale zupełnie niesłusznie, ponieważ to auto ma swoje konkretne zastosowanie: jest tanim samochodem rodzinnym dla rodziny 2+2 lub 2+3, która nie chce wywalać pieniędzy na SUV-a. Nie jestem pewien, czy za 91 tys. zł (tyle kosztuje dopasiony Jogger) znajdziemy coś praktyczniejszego. Tak sobie myślałem, dopóki Mikołaj nie przyjechał Joggerem. 

Jogger nie rozczarował mnie ani pozycją za kierownicą, bo jest taka sama jak w Sandero. Jogger nie rozczarował mnie wykończeniem, bo jest takie samo, jak we wszystkich Daciach. Dacia nie rozczarowała mnie również osiągami, bo nie odbiegają od tych z Sandero. Jogger rozczarował mnie tym, czym miał mnie zachwycić: bagażnikiem. 

Nie ukrywam, że dla mnie samochód musi mieć charakter nieco użytkowy. Stale wożę jakieś zbyteczne rzeczy w ramach prowadzenia firmy, przewożę moje książki, rowery albo rzeczy na sprzedaż na wyprzedaży garażowej. W naturalny sposób samochodem do tego celu mogłaby być Dacia Jogger. Ale nie może, bo ma małą klapę bagażnika, bardzo wysoki próg załadunku, jest wąska, a sam bagażnik ma nieregularny kształt. Nissan Townstar natomiast…

MA: …ma rzeczywiście niski próg załadunku. Bardzo niski. Nie prowadzę swojej firmy, nie wożę paczek i nawet nie mam roweru, ale rzeczywiście – tak praktycznego kufra nie da się nie docenić. To wygodne i zdrowe dla pleców. Praktycznych zalet Townstara jest więcej. Tylne drzwi w Dacii Jogger są na tyle dobre, na ile się dało. To znaczy, że są szerokie i szeroko się otwierają. Ale i tak rozwiązanie z Nissana, czyli drzwi przesuwne, biją je na głowę. Wsiadanie w ciasnym miejscu? Żaden kłopot. Wypuszczanie dzieci, które nie mają okazji na uderzenie zwykłymi drzwiami w stojące obok auto? To kolejna zaleta.

Nissan jak z Wersalu

Oprócz tego, Nissan zachwyca schowkami. Są wszędzie, nawet przy suficie. Nie jestem pewien, czy posiadam w ogóle na tyle dużo przedmiotów, by jakoś wypełnić te skrytki, półki i szafeczki. Dodajmy do tego wysokość wnętrza. W Joggerze z tyłu siedzi się wysoko, jak na silniku w autobusie albo jak w kinie. Można dokładnie obserwować łyse gniazdo na czubku głowy kierowcy. W Townstarze nie ma takiego efektu, a kierowca może założyć dowolne nakrycie głowy i nie zbliży się do sufitu nawet w wysokiej, papieskiej czapie.

Jest jeszcze jedna sprawa. Nissan ujął mnie… wykończeniem. Chyba musiałem być mocno wyposzczony, skoro wnętrze kombivana wydało mi się eleganckie niczym Wersal. Ale rzeczywiście, w porównaniu z kokpitem Dacii, plastiki, manetki, kierownica Townstara robią wrażenie produktów z wyższej półki. Ale to i tak bez znaczenia, bo w większości przypadków lepiej kupić Joggera. Mam kilka mocnych argumentów. Jeden z nich ma tylko trzy litery. „EL PE GE” – skandujemy.

Te samochody są podobne, ale nieporównywalne

TG: a skandujcie sobie. Ja ze spotkania Townstar-Jogger wyniosłem takie wrażenie, że te samochody są całkowicie różne, są jak niebo i ziemia do kwiatków, jak zestaw zabawkowych narzędzi kontra poważny sprzęt do pracy. Kiedy stanie się z tyłu przy otwartych klapach, widać kto przyjechał do roboty i jest to Nissan Townstar. Chodzi tu przede wszystkim o wspomniany próg załadunku, ale też o szerokość otworu ładunkowego. Klapa Townstara jest tak znacząco większa niż klapa Joggera, że jest to po prostu nokaut. Ale nie chcę już nawet znęcać się nad porównaniem bagażników. Jeśli chcecie poczuć różnicę klas między tymi dwoma samochodami, to po prostu zajmijcie miejsce na tylnej kanapie.

W Joggerze poduszki kanapy są pod dziwnym kątem i wykonano je z niesamowicie miękkiej gąbki. Siadamy i bezsensownie zapadamy się w dół. W Townstarze tapicerka ma idealną twardość, siedzi się na kanapie, a nie w kanapie. Myśl o tym, że w Joggerze z tyłu miałyby jechać trzy osoby, wydaje się zupełnie nierealna (być może dlatego to auto może mieć siedem miejsc). W Townstarze trzy osoby siedzą z tyłu i nawet względnie nie trącają się łokciami. Jeśli chcecie zamontować trzy foteliki dziecięce, nawet nie patrzcie na Joggera. Zresztą wsadzenie dużego wózka typu spacerówka do bagażnika też będzie nieporównanie łatwiejsze w Nissanie niż w Dacii. 

Czytaj również: Fotelik samochodowy będzie towarzyszyć twojemu dziecku przez lata. Oto co powinieneś o nim wiedzieć

To jest akurat bagażnik Citana, ale jest taki sam jak Townstara
To jest bagażnik Dacii Jogger. Ma 708 l pojemności. Townstar – 775.

Nissan Townstar kontra Dacia Jogger: zużycie paliwa

TG: Dobrze, już przestanę dręczyć wnętrza tych samochodów, bo w sumie obaj z Mikołajem wytłumaczyliśmy na czym polegają główne różnice. Jeśli natomiast chodzi o jazdę, to tu też są znaczne różnice. W Dacii 100 KM w 1.0 wystarcza w zupełności do jazdy po mieście, a silnik wcale nie brzmi nieprzyjemnie. Powiedziałbym wręcz, że Dacia przy prędkościach miejskich napędza się żwawiej niż mocniejszy o 31 KM Nissan. Jednak już na ekspresówce daje się we znaki znacznie słabsze wygłuszenie rumuńskiego cacka. Można jechać i 130 km/h, czemuż by nie – ale w Nissanie taka prędkość nie powoduje dyskomfortu, a w Dacii czujemy się, jakbyśmy odlatywali. Tak naprawdę Nissan przeciętnie radzi sobie na niższych biegach i męczy się bardziej niż bym się spodziewał, ale za to w trasie jedzie się nim nieporównanie lepiej. No i oba samochody spalają podobne ilości paliwa – Dacią nie jechałem zbyt długo, ale wygląda na to że może zadowolić się siedmioma litrami na 100 km. W Nissanie spalanie najpierw ustabilizowało mi się na 6,8 l/100 km, by pod koniec testu wzrosnąć do 7,1 l/100 km.

MA: Oczywiście warto jeszcze pamiętać, że w przypadku Dacii mówimy o tańszym paliwie – więc nawet jeśli zużywa 10 litrów na setkę (a przy dynamicznej jeździe po mieście to możliwe), to wciąż wychodzi nieźle. Co ciekawe, gdy wyjeździłem cały zbiornik gazu i wóz przełączył się na benzynę (instalacja jest rzeczywiście wykonana fabrycznie – przełączniki są takie, jak od innych funkcji, a stan LPG i zasięg pokazują się normalnie na ekranie między zegarami. Zero patentów i dokładania na siłę), zrobił się wyraźnie mniej dynamiczny. Co do osiągów, w mieście rzeczywiście nie są złe, nawet na bezołowiowej. Ale gdybyśmy wzięli wersję siedmioosobową, zapakowali do niej komplet ludzi z bagażami i pojechali np. w góry, byłoby słabo. Nawet nie słabo, bo nie da się gnać, a po prostu uciążliwie. Zapomnijcie o wyprzedzaniu ciężarówek.

Nissan Townstar kontra Dacia Jogger: podsumowanie

Który samochód jest lepszy? Oczywiście „to zależy”. To znaczy Nissan jest obiektywnie lepszy pod każdym względem, ale zaryzykuję twierdzenie, że dopóki nie masz firmy i potrzebujesz po prostu taniego auta rodzinnego, to Dacia ci wystarczy. Jednak przy odpowiedniej kalkulacji i odpowiednio małej różnicy w racie leasingu, Townstar brutalnie nokautuje Dacię w praktycznie każdej dziedzinie. Czego byśmy się w nim nie dotknęli, jest wyraźnie lepsze, solidniejsze, praktyczniejsze i bardziej dopracowane. To wygląda tak, jakby ktoś dołożył wielu starań, żeby Dacia nie była za dobra. Żeby to był naprawdę taki „entry-level”, czyli najniższy poziom samochodu jaki można obecnie kupić. Problem w tym, że nawet taki najniższy poziom samochodu obecnie już przebija 90 tys. zł, a przy nieco ponad 110 tys. zł za Nissana można śmiało znaleźć masę uzasadnień dla tej różnicy w cenie. 

Pozostawiamy Dacię fanom Dacii. Reszta może iść po Nissana (lub Kangoo, kiedy wreszcie się pojawi). 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać