Ciekawostki

Dacia wie, czego boją się jej klienci. Więc stworzyła myjnię, która działa na odwrót

Ciekawostki 10.01.2022 147 interakcji

Dacia wie, czego boją się jej klienci. Więc stworzyła myjnię, która działa na odwrót

Piotr Barycki
Piotr Barycki10.01.2022
147 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie, nie wjeżdża się do niej tyłem. Przyjeżdża się na nią czystym autem, a wyjeżdża – po odpowiednich zabiegach wykwalifikowanych pracowników Dacii – autem ubłoconym po sam dach. Zaraz, co?

Był kiedyś taki żarcik, że współczesnymi samochodami terenowymi, okołoterenowymi i wyglądającym na terenowe właściwie nikt nie wyjeżdża w teren. W związku z tym producenci powinni sprzedawać, za odpowiednią opłatą oczywiście, specjalne pakiety off-road look, w ramach których dostawalibyśmy trochę błota i pustynnego piasku tu i tam. Żeby było widać, że nie jesteśmy kolejnymi osobami, które kupiły SUV-a w pogoni za modą i faktycznie jesteśmy aktywnymi, młodymi ludźmi przygody.

Dacia uznała, że ten żart należy wdrożyć w życie. I tak – oferuje pakiet off-road look.

Przed i po. Co jest przed, a co po, to już kwestia dyskusyjna.

Zanim jednak ruszyła machina wdrażania żartu w życie, sprawdzono, czy jego pierwsza część jest prawdziwa i kupujący auta terenolubne faktycznie sami za jazdą w terenie nie przepadają. Okazało się, że tym razem IDzD i „lokalne obserwacje” znalazły potwierdzenie przy bardziej naukowym podejściu – przynajmniej w Wielkiej Brytanii. Spośród ankietowanych posiadaczy „4×4” aż 40 proc. takich osób nigdy nie zjechało swoimi pojazdami z ubitej trasy. 19 proc. nigdy nie wjechało na drogę inną niż asfaltowa. Prawie 70 proc. z kolei przyznało, że największą przeszkodą terenową, jaką pokonali swoim gotowym do jazdy w terenie samochodzie, był próg zwalniający.

Dodatkowo wyszło, że co piąty (a nawet częściej) posiadacz takiego auta ma nerwicę i myje swoje auto raz na tydzień. Nic więc dziwnego, że nie chcą brać swojej nowiutkiej – w domyśle – Dacii Duster w teren, skoro mogłaby się zabłocić albo przykurzyć. Albo nie daj boże – porysować!

Dacia zaproponuje więc terapię szokową.

Którą niemal w całości opisuje powyższe zdjęcie. Tak, trzeba się umówić na tę „myjnię” za pomocą specjalnego formularza, a czas trwania akcji jest ograniczony do jednego dnia i kilku godzin. Tak, trzeba tam dostarczyć swój samochód – nie musi być w sumie czysty. Tak, następnie zostanie on oblany masą brudnej wody i błota, a eksperci na miejscu zadbają o to, żeby brud znalazł się wszędzie, gdzie jest dla niego miejsce. Zgodnie z komunikatem Dacii ubrudzone będzie wszystko – od podwozia (żeby nie wyglądało sztucznie), przez nadkola, aż po maskę i klapę bagażnika. Po zdjęciu wnoszę też, że również dach nie uniknie co najmniej kilku zachlapań.

Na samym końcu, kiedy błoto będzie rozprowadzone w odpowiedni sposób po nadwoziu, zespół ekspertów zatroszczy się o to, żeby nasze auto było nadal zdatne do jazdy w zgodzie z przepisami – czyli przetrą przednią i tylną szybę (ale bez przesady!), oczyszczą też tablice rejestracyjne i światła w parze z reflektorami.

I po co to?

Według Dacii po to, żeby można było wzbudzić zamieszanie wśród znajomych, kiedy przyjedziemy tak ubłoconym autem – od razu posypią się pytania, w jaką dzicz zapuściliśmy się na weekend (albo trawnik pod którym urzędem stratowaliśmy). Albo też – trochę bardziej na serio – żeby przełamać w ludziach niechęć do ubrudzenia swoich samochodów – w końcu nie po to kupiliśmy Dustera czy innego SUV-a, żeby jeździł po asfalcie i każda plamka kurzu na nim wzbudzała w nas chęć do sięgnięcia po chusteczkę i przetarcia tego drażniącego miejsca. Prawda?

Prawda?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać