Porady

Wysyłałem swój VIN na prawo i lewo. Raz nie wysłałem, bo się bałem

Porady 21.04.2021 94 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 21.04.2021

Wysyłałem swój VIN na prawo i lewo. Raz nie wysłałem, bo się bałem

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz21.04.2021
94 interakcje Dołącz do dyskusji

Tak mnie nagle naszło, po kolejnej prośbie, czy podawanie VIN jest bezpieczne? Jeden numer telefonu mnie zaniepokoił.

Sprzedaję samochód. Nie mogę się opędzić od ofert na diesla nieśmiało zbliżającego się przebiegiem do 300 tys. km. Drzwi w domu nie daję rady zamknąć, żeby komuś nie przytrzasnąć palców… A podobno samochodów nie ma, także używanych i no nie ma co kupić. Czasami wydaje mi się, że zostawienie go z otwartymi na drzwiami na Marszałkowskiej, przyniosłoby podobny efekt, bo nie wyciąłem DPF.

W związku tym, że jednak ktoś naprawdę czasami zapyta o ten samochód, udostępniam jego VIN, gdy ktoś poprosi. Wszystko jest w porządku, gdy jest to zwieńczeniem jakiejś rozmowy, ale w jednym przypadku zdecydowałem się go nie podać.

Ktoś prosi o VIN i datę pierwszej rejestracji. Czy mam się bać?

W niektórych serwisach ogłoszeniowych wręcz trzeba podać numer VIN, gdy wystawia się używany samochód. Coraz częściej podanie VIN staje się standardem przy rozmowach z osobą zainteresowaną naszym pojazdem. Można go wykorzystać by samochód sprawdzić za pośrednictwem wyspecjalizowanych serwisów. Wklejasz VIN w odpowiednie okienko, robisz przelew i otrzymujesz ciekawy, bądź zupełnie nieciekawy, raport.

Popularne są też prośby o datę pierwszej rejestracji i numer rejestracyjny, jeśli w ogłoszeniu nie jest podany lub ktoś postanowił tablice rejestracyjne na zdjęciach zasłonić szmatą, wirtualną albo rzeczywistą ścierą. Te dane wystarczą do sprawdzenia pojazdu na historiapojazdu.gov.pl, co ma jakiś sens, gdy auto długo przebywa w kraju. Można wychwycić na przykład ewentualne dziwne wpisy w historii przebiegu.

czy podawanie vin jest bezpieczne
historiapojazdu.gov.pl

Nie dziwią mnie napływające prośby tego typu. VIN to nie PESEL, kredytu na mnie nie wezmą. Tylko raz się zadumałem się na tym:

Czy podawanie VIN jest bezpieczne?

Jeśli trzy podawane razem dane umożliwiają odczyt podstawowych informacji o samochodzie w rządowym serwisie, to szansa na to, że ktoś wykorzysta je w niecnym celu jest bliska zeru. Choć pomysłowość obywateli nie zna granic i ktoś jakiegoś pięknego dnia wymyśli związany z tym przekręt.

Wszystkie trzy dane podaję zainteresowanym, najczęściej wysyłam zrzut ekranu z aplikacji mPojazd, żeby nie przepisywać długiego numeru. Pokazuję od razu przebieg przy ostatnim badaniu technicznym, czuję się uczciwy jak żona Cezara. Nie mam oporów, gdy przekazanie danych poprzedzone jest rozmową na temat pojazdu, a najlepiej oględzinami. Trochę drży mi ręka, gdy nikt zadaje innego pytania niż to o VIN.

czy podawać nr vin

Cóż takiego ktoś chce wyczytać z samego numeru? Ślepo zaufać darmowemu, internetowemu dekoderowi i zobaczyć wyłącznie informacje, które sam mogę mu wysłać? Gdy prosi od razu o datę rejestracji, a tablice mam widoczne na zdjęciach, sprawa jest oczywista, ktoś chce skorzystać z serwisu historia pojazdu. Pogodziłem się więc z tym, że prośba o podanie danych, to jedyne zdanie jakie zamieniam z zainteresowanym. Wysyłam je piszącym do mnie przez wewnętrzny komunikator portalu ogłoszeniowego, odpowiadam też tym, którzy piszą przez Messengera, bo samochód wystawiony jest również na Facebook Marketplace. Takie czasy, rozmowy nie są w cenie.

Tylko raz VIN-u nie przesłałem, bo ktoś bardzo lubił samochody lub same VIN-y.

Co można zrobić z cudzym VIN?

Nic bezpośrednio szkodliwego. Ale jak ktoś z nieznanego mi numeru wysłał mi prośbę o VIN, to nie odpowiedziałem. Numer wpisałem w wyszukiwarkę i mym oczom ukazała się taka treść.

czy podawanie vin jest bezpieczne

 

I jeszcze taka.

czy podać vin nieznany numer

Oraz taka.

nieznany numer prosi o vin

Numer został oznaczony przez kilka osób jako zły, a w wyszukiwarkę wpisało go kilkaset osób. Zapewne wszystkie dostały taką samą wiadomość.

prośba o vin sms

Może to nieszkodliwy, nieco upierdliwy człowiek, który nie zdecydował się jeszcze jakiego samochodu szuka i ile chce na niego przeznaczyć. Pyta w końcu o VIN-y samochodów za 1500 zł i kilkukrotnie droższych. A może jednak przesłane numery do czegoś wykorzystuje, naciera się nimi w ciemnej piwnicy?

Prawdopodobną odpowiedzią jest też nowy typ oszustwa na VIN.

Przekręt z VIN

Nowy przekręt z VIN wymaga trochę odwagi. Oszust w ogłoszeniu lub na prośbę zainteresowanego, podaje inny VIN niż sprzedawany ma w rzeczywistości. Mało kto na miejscu sprawdza prawdziwy VIN, albo robi to bardzo dokładnie. Podawany VIN jest czysty, po sprawdzeniu go w różnych bazach można śmiało jechać po samochód i nie zapomnieć potwierdzić go na miejscu.

Ale skąd sprzedający miał ten czysty VIN? Przecież go nie wymyślił, bo inaczej w bazach nic by nie wyskoczyło, samochód z takim VIN musi istnieć. Najprostszą metodą jest ustawić sobie powiadomienia na nowe ogłoszenia dotyczące danego modelu i prosić za pośrednictwem SMS o VIN. W końcu trafi się jakiś, który będzie pasował.

Nawet jeśli mój VIN posłużyłby do takiego oszustwa, to nie rodzi to dla mnie negatywnych konsekwencji, ale może lepiej niech nie służy. Jednak lepiej się czuję, gdy go podam po rzeczowej rozmowie, a nie w ciemno, nieznanemu numerowi telefonu, który w dodatku ma historię w internecie. Lepiej sprawdzać, czy proszący o VIN naszego samochodu, nie robił tego w tym miesiącu pół tysiąca razy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać