Lokowanie produktu

Czy na pewno masz aktualne OC? Sprawdź, nie ryzykuj

Lokowanie produktu 22.12.2021 0 interakcji
Autoblog
Autoblog 22.12.2021

Czy na pewno masz aktualne OC? Sprawdź, nie ryzykuj

Autoblog
Autoblog22.12.2021
0 interakcji Dołącz do dyskusji
AdvertisementFloodlight

Aż trudno w to uwierzyć, ale po naszych drogach może jeździć nawet 100 tysięcy aut bez aktualnego OC! Choć to ubezpieczenie jest w Polsce obowiązkowe dla każdego posiadacza auta, nie wszyscy zdają sobie sprawę, że nie mają wykupionej polisy lub świadomie chcą w ten sposób zaoszczędzić.

Czym to grozi? Wysokimi mandatami, ale nie to jest najgorsze. Sprawdź, jakie są konsekwencje braku ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.

Mandat to nie wszystko

Po pierwsze brak aktualnego OC to groźba wysokich mandatów – minimalny wynosi 1200 zł (do trzech dni zwłoki), a maksymalny to aż 5600 zł  (14 dni i powyżej bez wykupionego OC). Aktualność naszej polisy sprawdza nie tylko policja podczas kontroli drogowych, jak sądzi wielu kierowców, ale powołana do tego specjalna instytucja – Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Korzystając z najnowocześniejszych algorytmów UFG, przeczesuje bazy danych i wykrywa wszelkie przerwy w ciągłości OC pojazdów. Efekt: co roku lawinowo rośnie liczba wystawianych mandatów za brak aktualnego obowiązkowego ubezpieczenia. Ale nie same kary są najdotkliwsze…

Jest też drugi, dużo poważniejszy problem niż mandat, z którym musi się zmierzyć sprawca wypadku bez aktualnego OC. To pełna odpowiedzialność finansowa za wszelkie szkody materialne i uszczerbku na zdrowiu spowodowane osobom trzecim, w tym dożywotnia renta. A tu już kwoty sięgają dziesiątek, setek, a nawet milionów złotych odszkodowania. To może oznaczać finansowe obciążenie na lata, a nawet do końca życia sprawcy. Tymczasem w razie wykupionej polisy OC wszelkie koszty pokrywa w takiej sytuacji ubezpieczyciel. A dodatkowo, decydując się na pakiet OC/AC w LINK4, możemy zyskać bogaty Program Pomocy z Samochodem Zastępczym i Assistance Opony.

Bolesne skutki jazdy bez OC

O swojej trudnej sytuacji opowiada pan Maciej (40 l.) z Raciborza:

Jakiś rok temu kupiłem moje pierwsze auto. Prawo jazdy mam od dawna, ale do tej pory jako przedstawiciel handlowy firmy korzystałem z samochodu służbowego. Tak było do czasu pandemii, kiedy zakład, w którym pracowałem, zbankrutował. Musiałem poszukać czegoś innego i dość szybko znalazłem, z tym że poza Raciborzem, w Rybniku. Dojazdy komunikacją zbiorową nie pasowały mi ze względu na godziny pracy i – chcąc, nie chcąc, musiałem kupić auto.

Zajrzałem na jedną ze stron internetowych, na których można kupić używany samochód i po przerzuceniu kilkunastu ofert z mojej okolicy, zdecydowałem się na popularny model Volkswagena. Auto było zadbane i miało przegląd techniczny, było też od 5 lat zarejestrowane w Polsce. Pomyślałem wtedy, że skoro OC kończy się za parę dni, to pewnie automatycznie ulegnie przedłużeniu i mam problem z głowy. Jak bardzo się myliłem, pokazała zeszłoroczna zima. Jechałem wtedy z pracy i wyprzedzając, straciłem dosłownie na moment kontrolę nad samochodem, uderzając czołowo w jadące z naprzeciwka auto. Trafiłem do szpitala. Mnie nie stało się nic poważnego oprócz potłuczeń i lekkiego wstrząśnienia mózgu.

Od policjanta, który przyszedł mnie przesłuchać, dowiedziałem się, że mam nieważną polisę i poniosę wszystkie koszty związane z likwidacją szkód i – co mnie zszokowało – rehabilitacją i zapewne rentą kierowcy auta, w które uderzyłem. Okazało się, że poszkodowany trafił na intensywną terapię. Miał uszkodzony odcinek lędźwiowy kręgosłupa, skutkujący niedowładem nóg, zmiażdżone kości dłoni i pęknięte żebro. Jego auto trafiło do kasacji. Musiałem zapłacić równowartość ceny rynkowej tego pojazdu sprzed wypadku. Po rozprawie zasądzono mi też opłacanie renty poszkodowanego – wynikało to z jego orzeczonej czasowej niezdolności do pracy.

Jakby tego było mało, dowiedziałem się, że jest on jedynym żywicielem rodziny. Pracował jako operator dźwigu w dużej firmie deweloperskiej i nie będzie zdolny do powrotu na to stanowisko. To były ogromne kwoty. Fakt, że nie sprawdziłem ważności OC, obciążył mnie nie tylko finansowo – najgorsze są wyrzuty sumienia, związane z ogromną krzywdą poszkodowanego mężczyzny, jak i z pytaniem, które cały czas kołacze mi w głowie: Dlaczego byłem tak beztroski, by nie pofatygować się i nie sprawdzić ubezpieczenia mojego auta? Niestety czasu nie da się odwrócić, a dużo bym za to dał.

Jak sprawdzić, czy auto ma OC?

Aby nie powtórzyć opłakanego w skutkach błędu pana Macieja i sprawdzić na czas, czy zakupione przez nas auto posiada obowiązkowe ubezpieczenie OC, możemy skorzystać ze strony Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (www.ufg.pl). Tam w bazie OC zweryfikujemy informację o aktualnym ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej. Aby to zrobić, wystarczy wpisać w odpowiednie pola numer VIN lub numer rejestracyjny pojazdu.

Z OC w LINK4 korzystasz podwójnie

Pan Maciej długo jeszcze będzie ponosił konsekwencje swojego zaniedbania. Warto jednak wyciągnąć wnioski z tej historii, by nie popełnić podobnego błędu. Tym bardziej, że decydując się na ubezpieczenie w LINK4, w pakiecie OC zyskujemy dodatkowo Program Pomocy z Samochodem Zastępczym i Assistance Opony dający szybką pomoc na miejscu zdarzenia. A wszystko w cenie standardowego ubezpieczenia. Aby wyliczyć składkę dla swojego auta, wystarczy wejść na stronę www.link4.pl i skorzystać z prostego kalkulatora. Warto też zadzwonić na infolinię na numer 224444444, by uzyskać wszelkie niezbędne informacje od konsultanta lub zgłosić się bezpośrednio do agenta ubezpieczeniowego.

*Artykuł powstał we współpracy z Grupą PZU.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać