Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Co oznaczają czerwone pasy na jezdni? Możesz na nie wjechać, ale lepiej uważaj

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 29.07.2022 20 interakcji

Co oznaczają czerwone pasy na jezdni? Możesz na nie wjechać, ale lepiej uważaj

Piotr Barycki
Piotr Barycki29.07.2022
20 interakcji Dołącz do dyskusji

Czerwone pasy na jezdni pojawiają się w coraz większej liczbie miejsc w całym kraju. Kierowcy przeważnie niespecjalnie wiedzą, do czego służy ten element infrastruktury, więc na wszelki wypadek na niego nie wjeżdżają. Niesłusznie, choć w sumie to nie ich wina.

Gdyby ktoś do tej pory nie spotkał się z takim rozwiązaniem, to z lotu ptaka wygląda mniej więcej tak:

czerwone pasy na jezdni
Zdjęcie: Budimex

Czerwony – albo w zbliżonym kolorze – fragment jezdni, oddzielony od reszty linią przerywaną. Można go spotkać m.in. na drogach krajowych i drogach wojewódzkich o sporym natężeniu ruchu i niemal zawsze po jego zobaczeniu pojawia się pytanie: co to w ogóle jest? Nie ma tutaj żadnych oznaczeń – ani pionowych, ani poziomych, po jakiś czasie takie czerwone pasy na jezdni znikają albo są poprzecinane wysepkami. O co więc chodzi?

Czerwone pasy na jezdni to tzw. pasy manewrowe.

I to „tak zwane” jest dość kluczowe, bo w przepisach takiej formy infrastruktury nie ma. Nawet pomimo tego, że rozwiązanie jest już właściwie – przynajmniej jeśli wierzyć datownikowi ze strony GDDKiA – pełnoletnie.

Rodzi to całkiem sporo problemów, ale że są one głównie teoretyczne – przynajmniej na razie – przejdziemy do nich później.

Czerwone pasy na jezdni – czy można na nie wjeżdżać?

Jak najbardziej. W żadnym przypadku nie jest to obszar wyłączony z ruchu i wręcz służy do tego, żeby po nim jeździć.

Czerwone pasy na jezdni – do czego służą i jak się po nich poruszać?

W dużym uproszczeniu – te czerwone pasy są częściowo tym, czym dedykowane pasy do skrętu. Ich głównym zadaniem jest zapewnienie kierowcom na ruchliwych drogach możliwości uniknięcia blokowania ruchu np. w przypadku skrętu w lewo.

Chcemy skręcić? Proszę bardzo, wjeżdżamy na czerwony pas, stajemy i czekamy. Kierowcy, którzy chcą jechać prosto, nie muszą czekać, aż trafimy na lukę albo ktoś nas przepuści. Oczywiście można byłoby poszerzyć drogę i stworzyć osobne pasy do skrętu, ale ile można poszerzać drogi? No właśnie – bardzo często nie ma już takiej opcji.

Czy można po takim czerwonym pasie wyprzedzać?

Zasadniczo tak, ale przeważnie w takich miejscach i tak stawia się znak zakazu wyprzedzania. I to jest w sumie pierwszy problem tego elementu infrastruktury – w przypadku tak specyficznego rozwiązania aż się prosi o to, żeby ustalić jedną prostą zasadę, że nie można pasem manewrowym wyprzedać i tyle. Ale że regulacji brak – mamy dodatkowe znaki.

Czy taki pas jest kierunkowy?

Tak. To znaczy – jest dwukierunkowy. Nie ma więc żadnej przeszkody, żeby na ten sam pas w jednym momencie wjechały samochody jadące w przeciwnych kierunkach. Kto ma wtedy pierwszeństwo albo kto będzie winny kolizji? Tego nikt nie wie.

Na razie wszyscy pewnie trzymają kciuki, żeby nikt się po prostu na takim pasie nie zderzył, a fakt, że większość kierowców nie wie, o co chodzi i po prostu tych pasów unika, działa raczej na ich korzyść. Zresztą GDDKiA na swojej stronie nawet wprost pisze, że to ma być tajemnica znana tylko miejscowym:

„(…) większość kierowców boi się wjeżdżać na nowe czerwone pasy. I dobrze, bo one są dla specyficznej „klienteli”.

Pasy manewrowe z założenia służyć mają lokalnemu ruchowi, który jest „terroryzowany” przez przelewający się przez spokojną kiedyś miejscowość tranzyt. Wystarczy, że wiedzą, do czego te pasy służą miejscowi kierowcy lub dostawcy towarów do danej miejscowości.”

Naprawdę nie jestem pewien, czy tak się powinno podchodzić do infrastruktury drogowej w wielomilionowym kraju, no ale dobrze.

Czy takie czerwone pasy zawsze wyglądają tak samo i są takie same?

Oczywiście, że nie. Najbardziej podoba mi się historia ze strony GDDKiA, gdzie taki czerwony pas został pomalowany na purpurowo, bo… taką farbę mieli wykonawcy pod ręką. Profesjonalizm bije od tego na kilometr.

Nie wspominając już o tym, że dochodzi do fantastycznych sytuacji, gdzie dwa kompletnie inne elementy infrastruktury drogowej mają nagle ten sam kolor – tutaj np. dokładnie ten samo kolor ma pas manewrowy i przejazd rowerowy. Do kompletu brakuje tylko czerwonej kostki, która raz bywa parkingiem, raz drogą dla rowerów, raz ciągiem pieszo-rowerowym, raz wyjazdem z posesji, a raz po prostu komuś się wylosowały w hurtowni czerwone kostki i jakoś tak dalej poszło.

Reszta standardów, dotyczących oznakowania czy maksymalnej długości takiego pasa, też są raczej umowne i zależne od lokalnych ustaleń. Można się np. spotkać z czerwonym pasem, który jest po prostu namalowany na zwykłej drodze. Bywają też takie pasy wykonane z kostki, a czasem nawet i delikatnie wyniesione. Jak tam komu wyjdzie.

Czy na takich pasach można parkować?

Borze, nie. Chociaż niektórym na widok takich pasów – szczególnie wykonanych z kostki – włącza się instynkt pt. „to musi być chodnik, więc muszę go zastawić”. I parkują – a potem odbierają mandaty (nie zmyśliłem tego – historia w poprzednim linku).

Czy czerwone pasy na jezdni to w ogóle dobry pomysł?

Tak, doskonały, bo bez poszerzania drogi można i ułatwić zjazd, ograniczając szansę na wypadek, i potencjalnie upłynnić cały ruch. Natomiast nie jestem pewien, czy wprowadzanie tego tak, żeby przypadkiem jak najmniej osób o tym wiedziało, bez żadnych konkretnych przepisów na poziomie krajowym, to naprawdę najlepsze możliwe rozwiązanie. Tak samo jak cieszenie się z tego, że ludzie na wszelki wypadek tych pasów unikają – to chyba nie tak powinno działać.

* Zdjęcie otwierające i pierwsze zdjęcie w tekście: Budimex

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać