Przegląd rynku

Crossover za 100 tys. zł, z automatem i od ręki. Sprawdziliśmy, czy to możliwe (tak, ale…)

Przegląd rynku 19.08.2022 31 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 19.08.2022

Crossover za 100 tys. zł, z automatem i od ręki. Sprawdziliśmy, czy to możliwe (tak, ale…)

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk19.08.2022
31 interakcji Dołącz do dyskusji

Czy crossovery za 100 tysięcy złotych z automatyczną skrzynią biegów w ogóle jeszcze da się kupić? Dodatkowej trudności naszej misji dodaje to, że auto ma być dostępne od ręki. Sprawdźmy.

Sto tysięcy to nowe siedemdziesiąt. To znaczy, że w przypadku rynku aut nowych to kwota, która pozwala już „coś” kupić, ale nie można za tyle poszaleć. Zapomnijcie o efektownych wersjach, wielkich felgach i najlepszych głośnikach. Zwłaszcza przy kompaktach i szalenie popularnych autach segmentu B-crossover, 100 000 zł nie jest zabójczą kwotą. Nieco lepiej wygląda sytuacja przy segmencie B, ale tam też da się dojść do setki bez większego problemu. Kiedyś kupowało się za tyle wyposażone „po dach” wersje sportowe w rodzaju Forda Fiesty ST (tak naprawdę był tańszy) czy Volkswagena Polo GTI. Teraz można kupić 110-konną Fabię z dobrym, ale wcale nie doskonałym wyposażeniem.

Zerknijmy na crossovery za 100 tysięcy złotych

Dodatkowe utrudnienia są dwa. Pierwsze to obecność automatycznej skrzyni biegów. W 2022 roku przydałoby się nie zmieniać już przełożeń „z ręki”, chyba że może w jakiejś Maździe MX-5 (której za sto koła od dawna się nie kupi). Crossovery za 100 tysięcy złotych nie są sportowe.

Po drugie, auto musi być dostępne od ręki. To w dzisiejszych czasach duży problem. Na wiele popularnych modeli czeka się nawet i rok. Załóżmy jednak, że nasz dzisiejszy klient chce jeszcze złapać końcówkę lata i pojechać nowym wozem na urlop. Czy się uda? Owszem. Czasami trzeba będzie tylko sięgnąć głębiej do skarpety z pieniędzmi albo zadzwonić do mamy/babci/brata z kłopotliwym pytaniem. „Wiecie, ja rozumiem, że wakacje i że macie dużo wydatków, ale czy pożyczycie mi kilka tysięcy?”. Niektóre oferty delikatnie przekraczają założony budżet. Zaczynamy. Kolejność jest przypadkowa. Linki do ogłoszeń – w nagłówkach z nazwą modelu.

1. Seat Arona 1.0 TSI

crossovery za 100 tysięcy zlotych
Fot. Otomoto, autor: Seat Bednarek Łódź

110 KM, skrzynia DSG i trzy cylindry, które może nie brzmią najpiękniej – zwłaszcza na zimno – ale za to zapewniają Seatowi bardzo przyzwoite osiągi. Egzemplarz z ogłoszenia to wersja Full LED, więc lepiej oświetla drogę, a przy okazji też lepiej wygląda. Ma też atrakcyjne, 18-calowe felgi. Co prawda na zdjęciach widać samochód z ręczną skrzynią, ale w ogłoszeniu jest napisane, że mowa o Aronie z automatem. Oby. Cena: 104 200 zł.

2. Hyundai Kona 1.0T

crossovery za 100 tysięcy zlotych
Fot. Otomoto, autor: HYUNDAI MARVEL – Autoryzowany Dealer HYUNDAI

Oto jeden z najgroźniejszych konkurentów Arony. Kona też ma litrowy silnik, ale w tym przypadku rozwija 120 KM. Moc na koła – oczywiście na przednie, nie ma w tym zestawieniu wozów z AWD – przenosi tu również dwusprzęgłowa przekładnia. Pewne różnice występują w wyposażeniu. Kona z ogłoszenia ma „tylko” 16-calowe felgi, ale za to przy cofaniu pomagają kierowcy nie tylko czujniki, ale i kamera. Hyundai ma też bardziej kontrowersyjną stylistykę. Po liftingu chyba jeszcze bardziej niż wcześniej. Cena: 106 300 zł.

3. Volkswagen T-Cross 1.0 TSI

Fot. Otomoto, autor: Plichta

„110 KM, skrzynia DSG i trzy cylindry, które może nie brzmią najpiękniej – zwłaszcza na zimno – ale za to zapewniają Volkswagenowi bardzo przyzwoite osiągi” – mógłbym tu przekleić opis Arony, tylko zmienić nazwę marki. Ups, chyba nawet to zrobiłem. I znowu ta sama sytuacja – na zdjęciach wóz z „manualem”, w ogłoszeniu automat. T-Cross i Arona to techniczne krewniaki, więc wybór między tymi wozami jest właściwie przede wszystkim kwestią gustu. Cena jest praktycznie identyczna – VW kosztuje 105 900 zł, czyli o kilka baków paliwa więcej niż Seat. Ma też nieco gorsze wyposażenie – stoi na mniejszych felgach i nie ma LED-ów. Z tego ostatniego powodu postawiłbym chyba na wóz z Hiszpanii. Ale to nie są diametralne różnice.

4. SsangYong Tivoli 1.5 T-GDI

crossovery za 100 tysięcy złotych
Fot. Otomoto, autor: Autoryzowany Dealer SsangYong Gazda Group

Najwięcej mocy i najniższa cena w całym zestawieniu. SsangYong Tivoli ma swoje zalety. Ktoś, kto czytał poprzednie propozycje i narzekał pod nosem „co to za auta do stu tysięcy, skoro każde przekracza budżet”, może na chwilę odetchnąć z ulgą. Tivoli ma aż 163 KM, klasyczny, hydrokinetyczny automat, a przy tym wszystkim kosztuje 92 790 zł. Zostanie jeszcze parę groszy na wakacje. Nie ma za to ani dużych felg, ani LED-ów. Ma kamerę cofania i tempomat. Uczciwa oferta, jeśli ktoś nie ma uprzedzeń co do marki.

5. Opel Mokka 1.2

Fot: Otomoto, autor: NEXTEAM SAMOCHODY NOWE

Nowy Opel Mokka to bardzo ładny samochód. Niestety – jak wiele wozów tego typu – pełnię swojego uroku pokazuje w bogato wyposażonej wersji, z wielkimi felgami i w odważnym kolorze. Egzemplarz z ogłoszenia, czarny, na 17-stkach, prezentuje się dość skromnie. Jego zalety to jednak: niezły, 130-konny motor 1.2 zestawiony z ośmiobiegowym automatem, a także przyzwoite wyposażenie, z podgrzewaną kierownicą. Nie jestem fanem Mokki m.in. przez szeroki próg utrudniający wsiadanie, ale to jeden ze świeższych wozów w zestawieniu. Może się podobać. Niestety, jest też jednym z najdroższych – kosztuje 109 000 zł.

6. Suzuki Vitara Strong Hybrid

crossovery za 100 tysięcy złotych
Fot. Otomoto, autor: AUTO SKACZKOWSKI

Suzuki trochę pozmieniało w swojej gamie. Niemłoda już Vitara nie może być dostępna z silnikiem wolnossącym bez hybrydy. Zamiast tego – albo 1.4 turbo mild hybrid (140 KM), albo 116-konny wariant Strong Hybrid. „Silna hybryda” to określenie na tradycyjną hybrydę, której nie trzeba ładować, ale – w odróżnieniu od „miękkiej” – może jeździć wyłącznie z wykorzystaniem silnika elektrycznego. Niestety, podobno nie jest ani przesadnie oszczędna, ani dynamiczna. Ma też przedziwną w tym segmencie skrzynię zautomatyzowaną zamiast bezstopniowej albo automatycznej. Nie jest mistrzem płynności, ale jeśli ktoś jeździ bardzo spokojnie, zapewne po prostu doceni, że nie musi wciskać sprzęgła. Czerwony egzemplarz prezentuje się w tym kolorze bardzo dobrze i nie traci urody mimo mijających lat. Kosztuje 108 900 zł.

7. Toyota Aygo X

Fot. Otomoto, autor: AMS ANETTA I MARIUSZ STANIUK SPOLKA JAWNA

94 400 zł. Tyle kosztuje wystawiona na sprzedaż Toyota Aygo X, czyli auto segmentu A, które trochę urosło i stało się crossoverem. Jak na ten przegląd – to mało. Jak na Aygo – całkiem sporo. Takie mamy już czasy. 72 KM i skrzynia CVT to przyzwoity zestaw do miasta, ale raczej tylko tam. Na plus: zwrotność i reflektory LED. Ale w przeglądzie rynku, w którym crossovery za 100 tysięcy złotych reprezentują raczej segment B, Aygo trochę odstaje. Jeśli kogoś oburza taka cena za tak mały wóz, w ofertach można znaleźć też Yarisa Crossa Hybrid za 109 900 zł. Wolałbym dozbierać.

Podsumowanie

Crossover segmentu B z automatem i od ręki? Tak. Za 100 tysięcy? Nie bardzo. Ale za 110 już tak, co pewnie nie będzie miało wielkiego wpływu na ratę leasingu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać