Przegląd rynku

Co kupić po mikrovanie? Oczywiście crossovera. Przegląd najciekawszych ofert do 90 tys. zł

Przegląd rynku 30.07.2020 432 interakcje

Co kupić po mikrovanie? Oczywiście crossovera. Przegląd najciekawszych ofert do 90 tys. zł

Piotr Barycki
Piotr Barycki30.07.2020
432 interakcje Dołącz do dyskusji

Dzisiaj już takich nie robią – powiedział pewnie niejeden właściciel miejskiego minivana, przeglądając pobieżnie oferty producentów. Co w takim razie wybrać zamiast tej korony stworzenia aut funkcjonalnych?

Crossovera, oczywiście.

Ale zanim napiszecie w komentarzach, że autor jest głupi i się nie zna, zerknijcie na poniższe propozycje (wtedy możecie to napisać). Do tej pory właściciel, który zainspirował ten przegląd jeździł Hyundaiem ix20 (4,1 m długości, bagażnik 440 l) i szuka dla siebie czegoś nowego. Jest niezadowolony, że teraz już nie robią takich fajnych aut, które są małe i mają duże bagażniki. Jego nowe auto nie może być zbyt drogie (nieprzekraczalna granica 90 000 zł), nie może mieć bagażnika mniejszego niż 400 l i nie może być dużo dłuższe od tego, czym jeździł do tej pory. Czyli odpada np. większość niewielkich kombi.

To co mamy do wyboru?

Nissan Juke

nissan juke 2020 test

Szok. Niedowierzanie. Milion pytań bez odpowiedzi.

Można też zadać pytanie numer milion plus jeden – jak to się stało, że crossover, którego pierwsza generacja była właściwie synonimem niepraktycznych SUV-ów, teraz – przynajmniej na papierze – idealnie pasuje nam na następce minivana. Odpowiedzi nie znam, ale chyba możemy uznać, że skoro jest dobrze, to o nic pytać nie trzeba.

Fakt, Juke jest trochę większy (11 cm, w sumie 4,21 m) od ix20 i ma minimalnie mniejszy bagażnik (440 vs 422 l), ale… jest już blisko.

A że ma być tanio, to bierzemy na celownik np. ten egzemplarz. Rabat na start jest śmiesznie niski, ale to w końcu nowe i do tego raczej niedrogie auto. Na liście wyposażenia mamy takie podstawy jak Bluetooth, manualna klima (ech, ale może da się przeżyć, minivany też nie były super wyposażone), tempomat, podwójną podłogę bagażnika, reflektory LED, kamerę cofania, ekran 8″ z CarPlayem i Android Auto, a na dokładkę 17-calowe felgi i kilka innych gadżetów. Silnik? W Juke’u jest tylko jeden, czyli jeden-zero DIG o mocy 117 KM.

Można się pakować i jechać.

Fiat 500L

Fiat 500L
Fiat 500L

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Model, który jest dalej w sprzedaży pewnie dlatego, że nawet Fiat zapomniał, że coś takiego oferuje. Jest wprawdzie sporawy (4,24 m), ale za to ma duży bagażnik (455 l) i jest, bezdyskusyjnie, minivanem, którego ktoś po prostu próbował stylizować na Fiata 500. Wyszło koszmarnie, ale może to i plus – kiedyś ludzie będą się o niego bić jak o Multiplę.

Moim absolutnym faworytem, jeśli chodzi o poziom absurdu, jest ten egzemplarz. Niezbyt piękny minivan, ale w wersji – uwaga – Sport. W wersji Sport, ale z silnikiem 1.4 o mocy 95 KM. A wiecie, co oznaczają te parametry? Że to ten wolnossący, oczywiście!

Nie znalazłem lepszego zdjęcia bagażnika 500L na stronie Fiata, przykro mi.

Wyposażenie? Właściwie wszystko, co potrzebne, w tym klimatyzacja automatyczna (dwustrefowa!). Są czujniki parkowania z tyłu, centralny zamek, zaskakująco przyjemnie wizualnie felgi 17″, CarPlay, Android Auto, 7-calowy ekran, Bluetooh, systemy bezpieczeństwa, tempomat i tak dalej. Tylko tego sportu z nazwy wersji trochę zabrakło, ale nie czepiajmy się szczegółów.

Citroen C3 Aircross

Citroen wskoczył na listę trochę rzutem na taśmę – bagażnik pochłonie bowiem zaledwie 410 l bagażu, a to niebezpiecznie blisko minimalnego wymaganego poziomu. Na swoją obronę ma to, że jest mniejszy np. o Fiata 500L, bo mierzy sobie zaledwie 4154 mm.

Pozostałe plusy? Wyglada z zewnątrz może kontrowersyjnie (to się chyba mówi w branży, że ciekawie), ale w środku ma sporo naprawdę przyjemnych dla oka elementów. Chociażby ta tapicerka!

Żeby nie było, że podkradam zdjęcia, to pochodzą one z tej oferty. Cena niestety ma niewiele wspólnego z prawdą, jeśli chodzi o klientów indywidualnych, bo dla nich wynosi trochę ponad 80 000 zł, ale to dalej pozwala nam się zmieścić w limicie.

Dostajemy za to 110-konny silnik 1.2, bezkluczykowy dostęp do pojazdu, dach w innym kolorze, wspomnianą już tapicerkę, automatyczną klimatyzację, a nawet nawigację. No i ekran nawigacji, z którego będziemy tę klimatyzację obsługiwać, co pewnie nie wszystkim się spodoba.

Mitsubishi ASX

mitsubishi asx test 2020

Tutaj również trochę na styk, ale z innego powodu. ASX jest największym autem z tego zestawienia. Przy długości na poziomie 4295 mm jest prawie o 20 cm dłuższy od ix20, a to potrafi zrobić różnicę np. podczas manewrowania w mieście.

Z drugiej strony – ma wciąż sensowny bagażnik (419 l) i do tego same wolnossące silniki w gamie, co może się spodobać tradycjonalistom. Dobra, tak po prawdzie to w ofercie jest tylko jeden silnik – 2 litry i 150 KM. Można go mieć nawet z napędem na obie osie, ale wtedy będzie raczej za drogo.

Zamiast tego możemy sobie wziąć statecznego przednionapędowca z manualną przekładnią (alternatywa – CVT). Kosztować nas będzie niecałe 77 000 zł, a zaoferuje (poza słusznym silnikiem 2.0) m.in. 16-calowe felgi stalowe (doskonale, nie będą się tak krzywić), przednie reflektory LED, czujnik zmierzchu i deszczu, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, klimatyzację (manualną, ale ok), Bluetooth i kilka innych drobiazgów.

Wprawdzie w środku wygląda, jakby dalej były okolice 2005 r., ale może dla kogoś będzie to zaletą?

Skoda Kamiq

Skoro tekst piszę ja, a temat jest o małych SUV-ach czy tam crossoverach, to przykro mi – nie może zabraknąć Kamiqa, którego po prostu bardzo lubię.

Ale żeby nie było, że to tylko kwestia osobistych sympatii. Kamiq ma 4,24 m długości i bagażnik o pojemności – dobra, to będzie dopiero na styk – 400 l.

Nie jestem przy tym fanem niebieskiego lakieru, ale ten egzemplarz za 82 000 zł wydaje się sensowny. 1.0 115 KM absolutnie wystarcza do takiego samochodu, chociaż zdecydowanie wolałbym nie machać lewarkiem zmiany biegów, tylko zdać się na DSG.

Poza tym dostajemy we wspomnianej cenie jeszcze kamerę cofania, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, Bluetooth, 8-calowy ekran, CarPlay i Android Auto, dwustrefową klimatyzację, podgrzewane fotele, LED-y z dynamicznymi kierunkowskazami (tłumy szaleją), adaptacyjny tempomat i przyciemniane tylne szyby.

Biorę. Proszę zapakować. Tylko jakiś inny kolorek dać.

Ford Puma

Puma? No nie żartuj, ona to ma dopiero mały bagażnik – napisał na Slacku nasz redakcyjny miłośnik Fordów. O dziwo – nie miał w ogóle racji. Puma zmieści w swoim kuferku aż 457 l bagażu.

Przy czym oczywiście jest to trochę kombinowane 457 l, bo 80 l skrywa się w MEGABOXIE (chciałem to napisać capslockiem, musicie wybaczyć), czyli w przestrzeni poniżej standardowej podłogi bagażnika. No ale niech będzie – zaliczamy! Tym bardziej, że to naprawdę fajny Ford fajne auto.

Ile trzeba zapłacić za takiego fajnego Forda? Mniej więcej 2500 zł Niech będzie, że 73 000 zł. Jest litrowy EcoBoost, jest tempomat, manualna klimatyzacja, 8-calowy ekran z CarPlayem, Android Auto, Bluetooth, systemy bezpieczeństwa, czujnik deszczu, czujniki parkowania z tyłu, przyciemniane lusterko wewnętrzne i tak dalej.

No i oczywiście Megabox – ten jest standardem w każdej wersji wyposażenia.

Volkswagen T-Cross

volkswagen T-Cross test

A teraz uwaga, bo to będzie coś dziwnego.

Tak, T-Cross jest crossoverem, a crossovery powinny być wielkie, nadmuchane i niepraktyczne, nie to, co doskonałe minivany.

Jednocześnie T-Cross jest o zaledwie 8 mm dłuższy od ix20 i ma bagażnik o – proszę o werble – większej pojemności. Tak, 455 l. Jak to zrobiono, jak to policzono – nie wiem. Ale szacunek ludzi-bagażników się należy.

Ile trzeba wydać? Niech będzie, że niecałe 78 000 zł, o ile starczy nam 5 biegów i 95 KM. W pakiecie mamy czujniki parkowania z przodu i z tyłu, wielofunkcyjną kierownicę, radio z wyświetlaczem, CarPlay, Android Auto, czujnik deszczu, dwustrefową klimatyzację, podgrzewane fotele przednie i całkiem uczciwą listę standardowego wyposażenia.

I 455 l bagażnika, nie zapominajmy o tym.

Crossover to twój nowy minivan.

Nie będę przesadnie odkrywczy z tym stwierdzeniem, ale tak – coraz więcej crossoverów zaczyna w pewnych kwestiach doganiać funkcjonalnością niewielkie minivany.

Duże bagażniki? Są. Wygodna, podwyższona pozycja za kierownicą? Jest. Niewielkie wymiary zewnętrzne? Są. Jasne, crossovery mają swoje za uszami – przeważnie mają spory próg załadunku, no i raczej nie ma crossoverów z przesuwanymi bocznymi drzwiami. Ale poza tym spełniają swoją funkcjonalną rolę.

Więc nie ma co mówić, że dzisiaj już takich nie robią. A że za takiego T-Crossa zapłacimy dziś więcej niż 10 lat temu za ix20? Tak to już jest z tym rynkiem – raczej mało który segment z roku na rok tanieje…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać