Samochody używane

Podróż po zapomnianych zakątkach Otomoto – chińskie samochody na sprzedaż

Samochody używane 04.04.2018 46 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.04.2018

Podróż po zapomnianych zakątkach Otomoto – chińskie samochody na sprzedaż

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.04.2018
46 interakcji Dołącz do dyskusji

Podziwiam odwagę w biznesie. Podjęcie dobrych, ryzykownych decyzji może doprowadzić człowieka interesu do sukcesu, bogactwa i na okładkę „Forbesa”. Ale niektóre odważne kroki biznesmenów nadal mnie zdumiewają. Jest tak w przypadku handlarzy, którzy w Polsce obracają autami produkcji chińskiej.

Chińskie samochody w Europie mają ciężkie życie. Mimo wielu prób otwierania przedstawicielstw w Niemczech, Holandii czy Polsce, tutejsi klienci nadal nie mogą się przekonać do motoryzacji z Państwa Środka.

Co innego na Wschodzie. Rosja, Ukraina, Białoruś to kraje, w których widok Geely czy Landwinda nikogo nie dziwi. Dzieje się tak (zwłaszcza na Ukrainie i na Białorusi) z powodu wysokich podatków nakładanych przez władze na samochody używane. Z tego powodu sprowadzanie aut z Zachodu jest utrudnione i klienci szukają jak najtańszych aut nowych. Wtedy trafiają na marki z Chin.

W Polsce Polacy mogą kupować samochody z Zachodu, no i nie przepadają za chińskimi markami. Kojarzą się one – poniekąd słusznie – z tandetą i kompletnym brakiem prestiżu. Mimo tego, gdy włączy się dział „Pozostałe” na Otomoto, widać zaskakująco wiele aut „Made in China”. Sprzedawanie takich modeli to na pewno twardy kawałek chleba, związany z odpowiadaniem na masę pytań typu „Panie, a co to za wóz?”. Choć sami sprzedający często tego nie wiedzą.

Ale skoro ktoś tym handluje, to znaczy, że klienci muszą się znajdować. Sprawdźmy, co może kupić ktoś, kto chce się wyróżnić i jeździć autem niespotykanym na polskich drogach.

1. Chery A3

Chery-A3

– Czym jeździsz?
– „A-trójką!” z 2010 roku!
– Wow, musi ci się powodzić!

W taki właśnie sposób można dzięki temu egzemplarzowi zrobić na kimś wrażenie. Chery A3 to interesujący, popularny model wielkiej firmy. Ciekawostką jest fakt, że Chery miały być montowane w warszawskim FSO. W 2010 próbnie zmontowano tam nawet kilka egzemplarzy.

Za projekt nadwozia odpowiada Pininfarina, choć nie da się oprzeć wrażeniu, że ktoś na początku dostał tam polecenie, by narysować zwykły samochód, a w połowie kazali mu jednak zrobić „coś ciekawego”. Stąd nietypowy kształt tyłu. Ale czy Chery A3 jest brzydkie? Nie powiedziałbym.

Kolejna ciekawostka – policja w Belgradzie takimi jeździ. Ten egzemplarz z 2010 roku kosztuje 12 400 zł.

2. Landwind CV9

Landwind

Właściciel tego auta pisze, że to po prostu „Landwind minivan”, ale właściwa nazwa modelu to CV9. Z przodu przypomina Hondę FR-V, z tyłu – może trochę Fiata Ulysse? Z kolei wnętrze – a zwłaszcza kierownica – może się kojarzyć z Suzuki SX4. Za rysunek nadwozia modelu CV9 odpowiada turyńskie studio I.D.E.A, które ma na swoim koncie takie projekty jak pierwszy Fiat Tipo, Daewoo Nubira, czy Lancia Kappa.

Sama marka Landwind może kojarzyć się z fatalnym testem zderzeniowym modelu X6 (znowu ten żart: czym jeździsz? Iks szóstką!) w 2005 roku. CV9 poradziło sobie lepiej i w testach EuroNCAP zdobyło dwie gwiazdki.

Ten minivan mierzy 4410 mm długości, a jego rozstaw osi to 2710 mm. Jest więc nieco większym autem, niż Honda FR-V. Zdaniem sprzedającego, tak jak do Hondy, także i do Landwinda mieści się sześć osób. Ja tu widzę nawet siedem miejsc. Cena tego egzemplarza to 16 900 zł. Pochodzi z 2011 roku i ma instalację LPG.

3. Gonow Altul

Gonow-Altul

Tym razem żart z nazwą się nie uda, bo Gonow Altul brzmi bardziej jak nazwisko biznesmena z Kazachstanu. Ale za to wygląd… Styliści mocno inspirowali się Toyotą Land Cruiser. Po ciemku rzeczywiście ktoś „mocno nie w temacie” może się pomylić. Gdy robi się jasno, wychodzi na jaw, że całość wygląda jak garażowa przeróbka autorstwa jakiegoś marzyciela.

Sprzedający twierdzi, że ten samochód to „połączenie Mitsubishi i Suzuki produkowane we Włoszech”. Aż tak dobrze nie jest, ale rzeczywiście, ten model jest oparty na starym Mitsubishi L200. To oznacza, że konstrukcja jest oczywiście ramowa. Ma przełączany elektronicznie napęd 4×4 z blokadą centralną. Silnik to dwulitrowy benzyniak, który może być dostosowany do zasilania LPG.

Ciekawostka: Gonowa można było przez pewien czas kupić w Polsce. Sprzedawała je firma o dumnej i prestiżowej nazwie SUV Polska, w ofercie był jeszcze pickup, a ceny zaczynały się od 72 tysięcy brutto. Obecnie wystawiono na sprzedaż dwa egzemplarze. Jeden kosztuje 12 950 zł i pochodzi z 2009 roku, a drugi jest o trzy lata młodszy i kosztuje 20 tysięcy netto.

4. Brilliance BS4

Brilliance-BS4

Na tle niektórych chińskich aut Brilliance BS4 wygląda bardzo zwyczajnie, a jeśli pominiemy nieco niefortunny kształt tylnych lamp, można nawet powiedzieć, że jest ładne. Tym modelem marka Brilliance chciała zawojować europejskie rynki. Rozpowiadano, że BS4 powstało przy współpracy z BMW i Porsche, i planowano w ciągu pięciu lat sprzedać w Europie aż 150 tys. egzemplarzy tego modelu.

Niestety, wysoka cena i kiepskie wyniki testu zderzeniowego pogrzebały marzenia marki o sukcesie. W 2009 sprzedano 502 auta, a rok później salony zamknięto na cztery spusty – i to mimo powtórzenia crash-testów, w których zamiast ani jednej, udało się uzyskać aż trzy gwiazdki.

BS4 to spory samochód, mierzący mniej więcej tyle, co obecna Skoda Octavia. Pod maską pracuje silnik 1.6 produkowany na licencji Mitsubishi, choć można było wybrać nawet jednostkę 1.8 turbo o mocy 170 KM. Na niektórych rynkach oferowano także odmianę kombi.

BS4 jest sprzedawane w Korei Północnej jako Pyeonghwa Hwiparam II. A dwa egzemplarze sprzedawane w Polsce wyceniono na 12 400 zł i 10 900 zł. Oba pochodzą z 2009 roku.

5. Shuanghuan Ceo

CEO

Bardzo nie chciałbym być na miejscu kogoś, kto potrzebuje jakiejś części do tego auta. Nawet nie chodzi o to, że pewnie ich nigdzie nie ma – ale dyktowanie nazwy marki przez telefon musi być koszmarem.

Zresztą sprzedający ten egzemplarz się pomylił – wystawił go jako Sceo, a prawidłowa nazwa tego modelu to Ceo (samochód dla prezesa!).

Na pierwszy rzut oka widać, jakim autem inspirowali się projektanci. Chcesz być groźnym gangsterem ze starego BMW X5, ale jesteś oszczędny? Kup Shuanghuana!

Ten wóz był napędzany jednostką benzynową 2.4 pochodzącą… cóż, obędzie się bez zaskoczeń. Z Mitsubishi.

Jedno z niemieckich czasopism podjęło swego czasu karkołomną próbę sprawdzenia Ceo w teście długodystansowym. Wynik był fatalny, samochód błyskawicznie rdzewiał i nawet topiły się w nim szyby. Dlatego pana Andrzeja, który sprzedaje ten egzemplarz z 2009 roku za 13 500 zł, szczególnie podziwiam za odwagę. Oby podejmowanie ryzyka biznesowego się opłaciło!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać