Ciekawostki

Ktoś wystawił złachane fotele za cenę nowego Mustanga. Jedyne 90 tys. dolarów

Ciekawostki 28.09.2020 71 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 28.09.2020

Ktoś wystawił złachane fotele za cenę nowego Mustanga. Jedyne 90 tys. dolarów

Piotr Szary
Piotr Szary28.09.2020
71 interakcji Dołącz do dyskusji

Dobrze, że nie mieszkam w Stanach Zjednoczonych. Inaczej miałbym dylemat, czy wydać 90 tys. zielonych na pachnące nowością Shelby GT500 z kilkoma opcjami, czy na śmierdzące stęchlizną 68-letnie fotele.

Dobra, tak naprawdę to wcale nie miałbym dylematu. I nawet nie o to chodzi, że nie podejrzewam się o posiadanie 90 tys. dol., a o to, że musiałbym chyba upaść na głowę, by zapłacić tyle za parę niemal 70-letnich foteli zamiast za topową wersję Forda Mustanga.

fot. ncrstopflight, eBay.com

Stop stop stop. O co chodzi?

Rzeczonym fotelom należy oddać sprawiedliwość – nie są takie znowu zwykłe. Rzecz w ich pochodzeniu – elementy, które widzicie na zdjęciach, pochodzą z Chevroleta Corvette. I to nie jakiegoś pierwszego z brzegu egzemplarza: te fotele były zamontowane w pierwszym zbudowanym prototypie Korwety.

Chevrolet Corvette C1

Samochód ten został ukończony 22 grudnia 1952 r., jako pierwszy z serii 5 prototypów. 3 z tych aut były sprawne, przy czym do testów służył jeden z tych egzemplarzy, a pozostałe dwa prezentowano na różnych wystawach i pokazach – w tym także auto o numerze 852, z którego fotele pochodzą.

W październiku 1953 r. wyrok na Corvettę nr 852 był już wydany – auto miało zostać zniszczone. I zostało – miesiąc później nadwozie z włókna szklanego przechodziło próbę ogniową – dosłownie. Chodziło o to, by dowieść niepalności karoserii z tworzywa sztucznego typu fiberglas.

W tym miejscu warto zaznaczyć, że mowa wyłącznie o nadwoziu – zostało ono zdjęte z płyty podłogowej, a większość detali – w tym fotele – zostały przed podpaleniem zdemontowane (wliczając w to licznik wskazujący 111 mil przebiegu). Zdemontowane elementy wysłano z powrotem do studia stylizacyjnego Chevroleta, by wykorzystać je w przyszłości.

Dziś fotele z pierwszego Chevroleta Corvette można sobie kupić

Ktoś wystawił je na eBayu z ceną „kup teraz” równą 90 tys. dol. (ponad 350 tys. zł). To dość odważna oferta, biorąc pod uwagę fakt, że stan foteli jest raczej opłakany. Nie zamontuje się ich w samochodzie, bo się do tego nie nadają. Nie ma także opcji renowacji, bo natychmiast stracą na wartości. To może wystawienie ich w gablocie w domu? Plażo, proszę. Ich miejsce jest w muzeum, taka prawda. Serio, wolałbym wydać 350 tys. zł na jeżdżącego Poloneza niż na kilkudziesięcioletnie stołki które nie nadają się do absolutnie niczego.

O, ktoś przypalił pianki marshmallows. / fot. ncrstopflight, eBay.com

A co w fotelach jest gorszego niż np. w starym silniku?

Teoretycznie nic. Do mnie jednak widok wiekowej jednostki napędowej – nawet niesprawnej i przerdzewiałej – przemawia daleko bardziej, choćby przez fakt, że można sobie pooglądać i pokontemplować różne rozwiązania techniczne tam zastosowane. A co mamy w przypadku starego fotela? Porwaną tapicerkę i powygryzaną gąbkę, łał. Chyba, że komuś sprawia przyjemność przyglądanie się głębokości ściegów w fotelach – to OK, nie będę przeszkadzać.

Chevrolet Corvette C1

Ale może to tylko ja jestem takim malkontentem, a Wy byście z radością nabyli sobie taki kawałek historii? Do rozważań dodam tylko jeszcze fakt, że Chevroleta Corvette C1 z wczesnego rocznika i w świetnym stanie można dorwać za mniej niż 60 tys. dol...

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać