Klasyki

Ten Chevrolet Caprice z polską historią jest tak piękny, że uczę się podrabiać podpis żony

Klasyki 12.05.2023 962 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 12.05.2023

Ten Chevrolet Caprice z polską historią jest tak piękny, że uczę się podrabiać podpis żony

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski12.05.2023
962 interakcje Dołącz do dyskusji

154 tys. zł: tyle kosztuje wspaniały Chevrolet Caprice, który od nowości jeździł po Polsce. Jeśli miałbym mieć jedno auto w kolekcji, to byłoby to. Muszę tylko sprzedać mieszkanie, a na to żona może się nie zgodzić.

Są dwa typy nabywców klasyków: jedni chcą mieć po prostu stary samochód, żeby ładnie w nim wyglądać i cieszyć się jego niecodziennymi wrażeniami z jazdy, których próżno szukać w innych wozach. Nie należę do tej grupy, chociaż zdarzało mi się mieć stare auta, co do historii których nie wiedziałem nic. Jestem jednak cały zielony z ekscytacji, gdy dany samochód ma jakieś interesujące tło, wiąże się z życiorysem ciekawego człowieka albo brało udział w historycznych wydarzeniach. Uważam, że dobra historia to najbardziej niedoceniany element samochodu zabytkowego. A w tym przypadku jest ona wspaniała.

Chevrolet Caprice przybył do Polski jako nowe auto

Jego właściciel wiele lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych w Detroit, a gdy z czasem postanowił wrócić do Polski, kupił nowe auto jako tzw. mienie przesiedleńcze i przywiózł je do naszego kraju na pokładzie znanego statku „Stefan Batory”. Pan Wiktor pracował w General Motors, więc kupując nowe auto, wybrał również produkt tego koncernu – Chevroleta Caprice. Był to typowy dla lat 70. amerykański full-size sedan, czyli gigantyczny krążownik szos, zaprojektowany jeszcze przed kryzysem paliwowym. Pochodzi z roku 1973, dokładnie tego, który na zawsze zmiótł z planszy wielkie amerykańskie samochody, ma więc 50 lat.

Zarówno kolor, jak i stan zachowania robią niesamowite wrażenie

Nie wiem dokładnie, jak nazywa się ta barwa, ale miałem kiedyś Mercedesa klasy C w takim kolorze i dobrze go wspominam. Poza tym jest tu czerwone wnętrze, a to już wystarczy za wszystko. Cokolwiek z czerwonym wnętrzem to automatycznie rozum i godność człowieka. Jest też V8 i trzybiegowy automat, chociaż to raczej uboga wersja wyposażenia z szybami na korbki. Wzruszające są charakterystyczne dla GM z lat 70. detale, jak logotyp Body By Fisher z rysunkiem powozu konnego (nazwa firmy produkującej kiedyś nadwozia dla GM) czy ogromna, niepasująca do reszty deski rozdzielczej kontrolka FASTEN SEAT BELTS.

Minimalny przebieg i niesamowity stan galanterii zewnętrznej dopełniają wspaniałości tego pojazdu. W szczególności te pełne, metalowe kołpaki to jest coś niesamowitego. Ten Chevrolet Caprice jest odpowiednikiem szafy gdańskiej z litego drewna, pełnej ozdób i inkrustacji. Nie potrzebujemy niczego takiego na co dzień, IKEA PAX sprawdzi się w zupełności, ale jednak doceniamy tę przesadę, ten ogrom i przepych. O tablicach rejestracyjnych nic pisać nie będę, bo już raz dostałem za to bana na fejsie. Mogę jednak napisać, że Caprice tej generacji był najpiękniejszym produktem General Motors lat 70., gdyby Rolls-Royce wypuścił coś takiego, to nie byłoby wstydu.

Auto nie jeździło po Polsce lub jeździło sporadycznie.

Było po prostu trzymane jako pamiątka życia w USA i konserwowane, ale nie służyło do codziennej jazdy. Polskie realia do tego nie zachęcają. Spalanie ogromne, parkowanie utrudnione, przy okazji dużo zbytecznego zainteresowania przechodniów. Dodam, że w ostatnim czasie samochód przeszedł tzw. detailing, czyli jest pewnie jeszcze ładniejszy, niż kiedy wyszedł z fabryki.

Możecie powiedzieć „cóż za wspaniały zabytek”

Musicie jednak wiedzieć, że jeśli kupicie ten wóz mieszkając na Mazowszu, to nie zarejestrujecie go jako zabytek, bo pochodzi z produkcji masowej. To nieważne, że ma wspaniałą historię i dokumentuje ciekawy okres w historii motoryzacji, czyli czasy kryzysu paliwowego, które na zawsze zmieniły oblicze rynku samochodów na świecie. Dlatego mam nadzieję, że zostanie w Krakowie, z tymi wspaniałymi czarnymi tablicami i ktoś będzie go kisił w tym stanie przez następnych 50 lat. Chętnie byłbym tym kisicielem, tylko muszę najpierw podrobić podpis żony na pełnomocnictwie do zawarcia aktu notarialnego sprzedaży mieszkania. Przy okazji, ma ktoś pożyczyć namiot?

Czytaj również:

Milion kilometrów i 58 lat w Corvette C2. Przebij to swoim klasykiem

Zdjęcia z ogłoszenia: Kuro Car Concierge

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać