Relacje / TechMoto

Pojechałem na CES zobaczyć jak ma wyglądać przyszłość motoryzacji. Zapomnij o emocjach

Relacje / TechMoto 13.01.2019 535 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 13.01.2019

Pojechałem na CES zobaczyć jak ma wyglądać przyszłość motoryzacji. Zapomnij o emocjach

Adam Majcherek
Adam Majcherek13.01.2019
535 interakcji Dołącz do dyskusji

Zapomnij o emocjach za kierownicą. Ma być bezpiecznie i autonomicznie. Auto poprowadzi robot, a Ty zajmij się lepiej wydawaniem pieniędzy w sklepie online.

Consumer Electronic Show w Las Vegas to miejsce, w którym co roku producenci elektroniki prezentują nowe produkty i rozwiązania, nad którymi pracują i będą wprowadzać w kolejnych latach. Można tam zobaczyć np. składany smartfon, albo zwijany telewizor. Amerykańskie show jest dla branży elektronicznej tym, czym targi IAA we Frankfurcie, czy Geneva Motor Show w Genewie dla branży motoryzacyjnej. A że samochody są już po dach wyładowane elektroniką, a dla części posiadaczy są niczym więcej niż właśnie elektroniką użytkową, koncerny motoryzacyjne coraz chętniej prężą muskuły również na CES.

Tegoroczne premiery wieszczą jeden kierunek: pojazdy autonomiczne.

Każdy producent samochodów, który pojawił się na CES chwalił się rozwiązaniem mającym docelowo zastąpić kierowcę za kierownicą. Albo przynajmniej coraz bardziej oswajać go z tą myślą. Wygląda jednak na to, że od samochodów autonomicznych nie ma odwrotu. Bo przecież są najwygodniejsze i najbardziej bezpieczne. 

Wizje na auta autonomiczne są jednak różne.

W tych najczarniejszych, samochody coraz mniej będą przypominać to czym jeździmy dziś. Nie nazywa się ich nawet samochodami.

Kia zaprezentowała Real-time Emotion Adaptive Driving (R.E.A.D.) System.

To coś na kształt autonomicznego pojazdu, który potrafi dostosować swoje wnętrze do nastroju podróżującego. Odpowiednie sensory będą oceniać samopoczucie podróżujących i dobierać do nich temperaturę, rodzaj masażu, zapachu, czy oświetlenia ambientowego, by podróżujący czuli się jak najlepiej. Zamiast stresować się podróżą mają się zrelaksować i zająć np. zakupami, a te ze sklepów odbiorą drony. 

Hyundai w koncepcie Mobis dokłada do tego komunikację z otoczeniem.

Chce oswoić ludzi ze zrobotyzowanymi pojazdami. Gdy Mobis zatrzyma się przed skrzyżowaniem, na wyświetlaczu w przedniej części nadwozia pojawi się symbol przejścia dla pieszych. Za to gdy będzie jechał, czerwonym światłem ma ostrzegać, że teraz nie można wchodzić mu w drogę. I widząc pieszych już z daleka ma informować grafikami w którą stronę zmierza i czy mogą bezpiecznie wejść na ulicę. 

Bosch i Continental zakładają, że w miastach będziemy się poruszać elektrycznymi pudełkami spiętymi z infrastrukturą.

Co prawda nie są producentami samochodów, ale trudno sobie wyobrazić współczesne samochody bez rozwiązań tych firm. Pojazdy podobne do Bosh IoT Shuttle, czy Continental CUbE będziemy rezerwować, share’ować, a czas na pokładzie spożytkowywać na przydatne zajęcia jak przeglądanie ofert sklepów, rezerwacja stolika na kolację, czy uzupełnianie zapasów w lodówce. Oczywiście nikt nie będzie po te zapasy sam chodził do sklepu – będą dostarczane przez kolejne autonomiczne pojazdy.

Na tle tych rozwiązań Urbanetic Mercedesa w zasadzie wygląda dość normalnie.

To platforma, która w zależności od potrzeb może być 12-osobowym autobusem, albo dostawczakiem zdolnym do przewiezienia 10 europalet z towarem. Flota Urbaneticów ma być sterowana przez komputer, który analizując ruch w mieście będzie kierował auta tam, gdzie będą najbardziej potrzebne. 

Jednak najbardziej odjechanym pojazdem pokazanym na CES był Elevate Concept Hyundaia.

To pojazd ratunkowy, któremu nie straszne żadne gruzowisko. Gdy wydarzy się katastrofa ma dotrzeć z ratownikami wszędzie – nawet tam, gdzie nie będzie śladu po drodze. A działał będzie tak:

Wystawcy na CES przyznają jednak, że przestawienie ludzi na samochody autonomiczne może zabrać trochę czasu i chcą nam ułatwić przesiadkę.

Toyota pokazała w tym celu autonomicznego Lexusa LS, który porusza się w dwóch trybach – Guardian i Chauffeur. Pierwszy zakłada, że kierowca cały czas sprawuje kontrolę nad pojazdem, a elektronika działa jak anioł stróż i wkracza dopiero gdy człowiek przestaje sobie radzić. Może to oznaczać sytuację, w której kierowca nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, albo działa nieskutecznie w sytuacji awaryjnej. Wtedy samochód ratuje go z niebezpieczeństwa. 

W trybie Chauffeur to robot gra pierwsze skrzypce, a kierowca może zająć się czymkolwiek chce. Ale sama Toyota przyznaje, ze ten tryb w najbliższej przyszłości mógłby mieć zastosowanie wyłącznie „w ograniczonych warunkach”, co może oznaczać wyznaczone obszary ze świetnie zeskanowanymi drogami i rozwiniętą infrastrukturą Car-to-X.

Zajęcie dla kierowcy przewidział też Byton prezentując gotową wersje SUV-a M-Byte, który ma trafić do sprzedaży pod koniec tego roku.

O ile cały samochód wygląda bardzo normalnie uwagę przykuwa jego wnętrze, w którym króluje ekran o przekątnej 48 cali. Kierowca oczywiście może prowadzić samochód, ale z założenia przez większość czasu ma być tylko pasażerem oddającym się cyfrowej rozrywce.

A jeśli już jesteśmy przy rozrywce – dwa pomysły na nią zaprezentowało Audi.

Pierwszy proponuje wykorzystanie okularów rzeczywistości wirtualnej w podróży samochodem. Rozwiązanie to miałoby sprawić, że podróż minie pasażerom szybciej i bardziej efektywnie. Będą mogli oddać się wirtualnej rozrywce bez obaw o skutki choroby lokomocyjnej. Sprzężenie okularów z danymi z czujników w aucie miałoby połączyć to co czuje ciało, z tym co widzą oczy. 

Rzeczywistość wirtualna Audi e-tron

Drugie rozwiązanie jakie pokazało Audi działa tylko na postoju. Chodzi o wykorzystanie aktywnego zawieszenia, foteli z masażem, klimatyzacji i oświetlenia do uatrakcyjnienia np. oglądania filmu. To taka namiastka kina 5D. Auto podskakuje, fotel się trzęsie, klimatyzacja bucha gorącem lub zimnem, dzięki czemu oglądający film czują się niemal uczestnikami wydarzeń na ekranie. Spróbowałem – działa całkiem obiecująco.

Tak czy inaczej – wygląda na to, że mamy zapomnieć o frajdzie za kierownicą.

W czasie jazdy można się jej spodziewać wyłącznie w rzeczywistości wirtualnej, a najbardziej emocjonujące będzie oglądanie filmów na postoju. Poza tym musi być maksymalnie bezpiecznie, przewidywalnie, efektywnie i nudno. 

Czasy ekscytacji jazdą, przyjemności z samego prowadzenia, podziwiania właściwości jezdnych i cmokania nad pozycją za kierownicą, przyspieszeniem i dźwiękiem silnika odejdą w niepamięć. Wygląda na to, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które jeszcze może się cieszyć jazdą samochodem. Kolejnym zostanie ruchoma elektronika użytkowa. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać