Wiadomości

Chiron ze złomu – równie efektowny, co oryginał, a nieporównanie tańszy

Wiadomości 22.02.2021 267 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 22.02.2021

Chiron ze złomu – równie efektowny, co oryginał, a nieporównanie tańszy

Adam Majcherek
Adam Majcherek22.02.2021
267 interakcji Dołącz do dyskusji

Oto Bugatti Chiron ze złomu. Znacznie lepsze niż oryginał.

Z hipersamochodami to są tylko problemy. Najpierw trzeba mieć pomysł jak sobie takiego skonfigurować. Potem trzeba wysypać furmankę pieniędzy i czekać jakieś pół roku aż poskładają auto w całość. Później trzeba je ubezpieczyć za kolejną furmankę pieniędzy i troszczyć się o nie by jak najdłużej utrzymywało swoją wartość. Można się czasem przejechać, ale takie auto z ogromnym silnikiem może nie wszędzie być pozytywnie odbierane. I pewnie wcale nie jest najwygodniejsze w obcowaniu na codzień i poruszaniu się po ulicach. W związku z tym pewnie każdy Chiron spędza większość swojego życia w klimatyzowanym garażu za kolejną furmankę pieniędzy. I przy każdej okazji wywołuje efekt WOW i podkreśla, że właściciela stać właściwie na wszystko.

Oto Bugatti Chiron, które posiada obie te zalety, ale nie łączy ich z wadami: egzemplarz ze złomu

Tak konkretnie, to Bugatti Chiron z części samochodowych – niby nic dziwnego, no bo z czego miałoby być. Ten egzemplarz złożony jest z zupełnie innych części, niż można by się spodziewać. W zasadzie to można powiedzieć, że z przypadkowych części, które nijak nie nadawałyby się do budowy oryginału. Co to w ogóle jest?

Bugatti Chiron złom

To jedna z rzeźb, jaką Chad Burdette prowadzący na YouTube kanał CB Media spotkał w Tajlandii w wytwórni stalowych figur. Nakręcił w tym miejscu film, na którym można zobaczyć między innymi ten samochód. A właściwie dwa, bo wykonano dwa podobne egzemplarze.

Samochód ma takie same wymiary jak oryginał i z grubsza trzyma jego proporcje. Składa się z różnych metalowych elementów, głównie części samochodowych, dobieranych wyłącznie pod kątem odpowiedniego kształtu.

Bugatti Chiron złom

Dopracowano nawet wnętrze, ba, nie zapomniano też o silniku, który można podziwiać zerkając przez siatkę w tylnej pokrywie.

Podobno to zamówienie klienta ze Szwecji, a cena jednego egzemplarza to ok. 30 tys. dolarów

Uważam, że ten kto to zamówił, to istny geniusz. Kupił coś, co robi niesamowite wrażenie, wygląda jak Bugatti Chiron, a jednak jest jedyne w swoim rodzaju. Kosztuje ułamek ceny oryginału, a wywołuje porównywalne wrażenie. Jedyną jego wadą jest fakt, że nie da się nim jeździć. Ale to żadna wada, jak stoi, to można się mu lepiej przyjrzeć. A jakby sobie chciał pojeździć, to lepiej wydać pieniądze na bardziej uniwersalną wersję dla preppersów.

Ostatnio coraz głośniej mówi się o tym, że Grupa Volkswagena planuje sprzedać Bugatti Rimacowi. Niemcy powinni się pospieszyć, bo rośnie im konkurencja, której nie można lekceważyć.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać