Wiadomości

Wraca legendarna nazwa XM. Niestety, na tym koniec dobrych wiadomości

Wiadomości 18.11.2021 105 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 18.11.2021

Wraca legendarna nazwa XM. Niestety, na tym koniec dobrych wiadomości

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski18.11.2021
105 interakcji Dołącz do dyskusji

Przez moment łudziłem się, że do produkcji wróci wspaniały XM, choćby nawet w wersji elektrycznej. Nic z tych rzeczy, po prostu komuś w BMW zabrakło kreatywności.

Pamiętacie takiego starego Mercedesa „strichachtera”, zwanego u nas też „trapezem” albo „przejściówką”? Jego oznaczenie fabryczne to W114/115, a poszczególne modele miały oznaczenia cyfrowo-literowe, gdzie cyfry odnosiły się do pojemności silnika, natomiast D oznaczało diesla. Z 2,2-litrowym dieslem ten model nazywał się 220 D. No i fajnie.

Potem, już w latach dwutysięcznych, Lexus postanowił zrobić swojego diesla, bo wtedy diesle to był cały szał. I zrobił, na bazie sedana IS. Miał diesla 2.2, więc nazwano go… IS 220d. Świetnie.

Gorsze nie mogło być BMW. Seria 2 z dwulitrowym dieslem, jak ją nazwiemy? Aha, wiem: 220d. Tym sposobem istnieją trzy samochody marek premium z oznaczeniem 220d. Brawa za kreatywność.

Co to ma wspólnego z XM?

Nie wiem jak Wam, ale mnie XM kojarzy się z tym:

citroen XM

Zupełnie nie kojarzy mi się natomiast z tym:

bmw xm concept

Tak, tyle pokazano w ramach zajawki i tak, to będzie BMW. Dysproporcja między podświetlonymi nerkami a lampami osiągnęła już rozmiary kosmiczne, ale bez obaw. Cały samochód będzie jeszcze bardziej dysproporcjonalny. Będzie to ogromny SUV, który w kamuflażu prezentuje się mniej więcej tak:

Zdjęcie: joelre98/instagram

Dla porządku powiem, że ten gigantyczny pojazd (ależ oni walczą o planetę!) będzie miał układ plug-in hybrid, a w topowej odmianie z V8 ma rozwinąć 700 KM. Chodzi o to, że nie brakuje ponoć klientów, którzy chcieliby mieć zarówno BMW z serii M, jak i SUV-a jednocześnie, ale pożądają osobnego modelu od X5 M i X7 M, tak żeby było od razu widać, że mają coś innego i to coś jest najdroższe ze wszystkich. I to coś ma nazywać się XM, żeby się wyróżnić. No świetnie się wyróżnili. Następnego niech nazwą C6. A nie, czekaj, to już zrobiło Audi i Chevrolet Corvette.

Nie to, żebym się przejmował, jak nazwą jakiś model BMW

Rozumiem ich zamysł, ma być X jak inne SUV-y i M jak Motorsport. Mogłoby być też MX, jak M1, M2, M3 i tak dalej. Przewidziałem to, tworząc mema już w 2015 r.:

Bawi mnie jednak, że BMW jest tak pewne swego i nazywa nowy – zapewne jeden z najdroższych w gamie modeli – nazwą innego samochodu. Zapewne uznano, że klienci mają pamięć złotej rybki i żadnego XM-a już nie pamiętają, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Chinach. I pewnie mają rację, bo tylko Europejczycy interesują się takimi dziwactwami jak Citroen XM. Dla reszty świata tym prawdziwym, kanonicznym XM-em będzie bulwiaste, 700-konne BMW, i będą o nim marzyć, dając mu serduszka na insta, podczas gdy u tych dziwnych mieszkańców małego półwyspu na zachodzie Azji gdzieniegdzie na ścianach będą wisieć jeszcze pożółkłe plakaty z wielkim Citroenem. Pewnie tak samo grzybowo jak ja teraz oburzali się klienci marki Studebaker, gdy Toyota wprowadzała na rynek Land Cruisera.

Studebaker Land Cruiser.

bmw

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać