Ciekawostki

Drugie życie po dzwonie z ciężarówką. Zdemolowane BMW X6 M ma powrócić na drogi… no, prawie

Ciekawostki 26.03.2020 725 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 26.03.2020

Drugie życie po dzwonie z ciężarówką. Zdemolowane BMW X6 M ma powrócić na drogi… no, prawie

Piotr Szary
Piotr Szary26.03.2020
725 interakcji Dołącz do dyskusji

Zwykle jeśli już jakiś samochód zderzy się z pojazdem ciężarowym, zwłaszcza przy dużej prędkości, to nie za bardzo jest co z niego zbierać. Są jednak tacy, którzy próbują – jak youtuber SalvageMasterV.

Powiedzmy sobie wprost: nas, Polaków, osiągnięcia innych w zakresie odbudowy aut powypadkowych rzadko są w stanie zadziwić. To my mamy opinię takich, którzy z roztrzaskanej wiaty autobusowej są w stanie wyklepać błyszczącego Mercedesa, a auta po wykonywanych u nas remontach są lepsze niż te z salonu.

Nie oznacza to jednak, że inni nie próbują sił w tym szlachetnym dziele przywracania życia rozmaitym wrakom. Jedną z takich osób jest wspomniany we wstępie SalvageMasterV – mieszkający w Stanach Zjednoczonych jegomość pochodzenia rosyjskiego.

Aktualnie pracuje on nad BMW X6 M z 2019 r.

Auto zostało kupione w listopadzie na internetowej aukcji firmy Copart. Wiadomo było, że powodem dla którego stało się kupą złomu, było spotkanie 3. stopnia z ciągnikiem siodłowym, co miało miejsce przy prędkości 160 km/h (o dziwo kierowcy nic poważnego się nie stało).

BMW X6 wypadek
Tak wygląda BMW X6 M, które nie zderzyło się z ciężarówką przy 160 km/h.

SalvageMasterV licytację wygrał, ale gdy pojawił się w wyznaczonym miejscu po odbiór wraku, sprawa nie przedstawiała się zbyt różowo. Nie dość, że BMW sprawiało jeszcze gorsze wrażenie niż na zdjęciach, to nawet nie było do niego kluczyków, choć były one obiecane w treści ogłoszenia. Ostatecznie jednak podjął resztki X6 M, ale potem odstawił wrak w kąt i zajął się innymi projektami.

BMW X6 wypadek
Tak auto wyglądało po zakupie, już po prowizorycznej naprawie zawieszenia i założeniu koła zapasowego.

Nie na długo.

Okazało się bowiem, że małżonka blacharza zaszła w ciążę. A że BMW zostało kupione właśnie z myślą o żonie – fance BMW X6 – SalvageMasterV zmienił priorytet prac i zabrał się za coś, co jeszcze stosunkowo niedawno było potężnym i potwornie szybkim SUV-em. Auto powinno być gotowe do 4 kwietnia – wtedy bowiem ma się odbyć impreza typu „baby shower”, podczas której kluczyki do już odnowionego i w pełni sprawnego BMW mają zostać wręczone przyszłej mamie.

Jaki był zakres uszkodzeń?

Cóż, jeśli skupimy się na kwestii wizualnej, to zależy, z której strony będziemy oglądać auto. Z tyłu ani na prawym boku na pierwszy rzut oka nie widać większych uszkodzeń poza kołami czy zderzakiem. Dokładniejsze oględziny ujawniają jednak takie kwiatki jak choćby uszkodzony prawy słupek A. Ale to mimo wszystko niewielki problem.

Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy zajrzymy na coś, co kiedyś było przodem i lewym bokiem X6. W chwili zakupu auta była tam jedna wielka masakra, a lewy słupek A po prostu nie istniał, podobnie jak kawałek dachu. Kompletnie zdemolowane było zawieszenie lewego przedniego koła – żeby w ogóle móc myśleć o zjechaniu autem z przyczepy, trzeba było je poskładać „na słowo honoru”.

O dziwo, całkiem nieźle zachowała się komora silnika wraz z zawartością.

Co więcej, silnik wraku udało się uruchomić (!) – okazało się, że jednostka napędowa nie uległa większym uszkodzeniom i działa w zasadzie bezproblemowo. Można tu mówić o sporym szczęściu, bo wymiana lub remont generalny zrujnowanego silnika S63B44 mogłyby pochłonąć kolejne wagony pieniędzy. Ile konkretnie? Trudno mi powiedzieć, bo ani na eBayu ani na Allegro nie znalazłem kompletnego silnika do X6 M tej generacji (tj. F16). Silniki należące do tej samej rodziny, ale napędzające inne modele BMW M potrafią kosztować od kilkunastu do ok. 30 tys. zł, a nawet ponad 20 tys. dol. Jest jeszcze kwestia przebiegu – używane silniki często mają już przejechane chociaż kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, podczas gdy X6 M kupione na aukcji w chwili wypadku miało za sobą zaledwie niespełna 7300 km.

Na jakim etapie prace są obecnie?

SalvageMasterV regularnie publikuje na swoim kanale na Youtube kolejne filmiki dokumentujące przebieg prac nad SUV-em. Wczoraj pojawił się już… 11 odcinek. Biorąc pod uwagę, że najkrótszy z filmików ma ponad 14 minut, a najdłuższy trwa prawie pół godziny, to jest co oglądać.

No ale chwilunia. On to wszystko chce doprowadzić do ładu bez samochodu-dawcy?

Oczywiście, że nie. Dawca części też został zakupiony – to również BMW X6, ale w słabszej wersji 35i z silnikiem 6-cylindrowym. Tyle tylko, że są tu dwa haczyki. Pierwszy jest taki, że „dawca” w praktyce staje się obecnie „biorcą”, bowiem jego nadwozie było w znacznie lepszym stanie. Drugi haczyk jest taki, że auto kupione jako drugie jest… po pożarze w komorze silnika. O dziwo, tutaj silnik też udało się uruchomić! Pierwotnie autor projektu planował ratować oryginalne nadwozie X6 M, ale plany zmieniły się w trakcie prac.

Nie obeszło się oczywiście bez rozebrania całej karoserii nowego nabytku do gołej blachy. Do tego sporo spawania, szlifowania, plus malowanie i tak dalej. Nie podejmuję się oceny jakości wykonanych prac, ale zrobiło to na mnie spore wrażenie – choć jednocześnie z tyłu głowy niczym lew w klatce obija się pytanie „PO CO?!”.

BMW X6 wypadek
Komora silnika spalonego X6 35i w trakcie prac blacharskich.

Z X6 M do X6 35i trafi oczywiście nie tylko silnik.

Przeprowadzka dotyczyć też będzie wnętrza, wiązki elektrycznej i wszelkich czujników czy modułów. W obu modelach to wszystko różni się od siebie na tyle, że w zasadzie nie ma innej możliwości. Youtuber tłumaczy to zresztą szerzej w swoim ostatnim filmie – wspomina miedzy innymi, że wspomniane wiązki są całością, bez żadnych wtyczek czy konektorów w środku auta. Czyli albo przekłada się całość, albo drutuje, nie ma żadnej prostszej drogi. Na szczęście podobnych kwiatków nie ma w kwestii samej karoserii – nadwozie X6 M w zasadzie nie różni się niczym szczególnym od nadwozia zwykłego X6, jeśli pominąć detale w rodzaju wyglądu przednich błotników, obu zderzaków czy czarnych ramek szyb w miejscu chromowanych.

Ale najbardziej w tym wszystkim fascynuje mnie chyba nawet nie tyle fakt, że ktoś w pojedynkę porwał się na taką renowację. Największe zdumienie i podziw budzi tempo prac – projekt wystartował na początku marca.

Podziwiam i trzymam kciuki. Choć ja bym raczej żony z dzieckiem w takiego Frankensteina nie wsadził.

 

Wszystkie zrzuty ekranu pochodzą z filmów zamieszczonych na YouTube’owym kanale użytkownika SalvageMasterV.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać