Wiadomości

Wieści o mojej śmierci są przesadzone. To mówię ja – spalinowy silnik BMW

Wiadomości 27.06.2019 178 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 27.06.2019

Wieści o mojej śmierci są przesadzone. To mówię ja – spalinowy silnik BMW

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz27.06.2019
178 interakcji Dołącz do dyskusji

Diesle umrą dopiero za 20 lat, a silniki benzynowe za 30 – tak twierdzi BMW. Niektórzy chcieliby uśmiercić je dużo wcześniej.

BMW zapewnia, że silniki spalinowe jeszcze długo pożyją. Ku rozpaczy organizacji Transport & Enviroment, która oskarża producentów samochodów o chciwość. Mają celowo opóźniać wejście na rynek przyjaznych dla środowiska samochodów. A planeta Ziemia nie czeka, tylko umiera. Wszystko przez SUV-y.

Wszystkie wysiłki Komisji Europejskiej zdają się na nic. Organizacje ekologiczne donoszą, że średnia emisja dwutlenku węgla emitowanego przez samochody osobowe wzrosła o 1,6 proc. w stosunku do zeszłego roku (120,4 gr/km obecnie). Lekkie samochody użytkowe wyemitowały o 1,2 proc. więcej niż rok temu. Podobno to wina producentów.

Źli producenci sprzedają SUV-y.

T&E z swym prasowym komunikacie od razu wskazuje winnych – to producenci, którzy sprzedają SUV-y. Są ciężkie i paliwożerne, przez to emisja dwutlenku węgla rośnie.

Producenci grają w ryzykowną grę, w której celowo odkładają sprzedaż czystszych samochodów, aby zmaksymalizować zyski ze spalinowych SUV-ów. Może to zadowolić ich udziałowców, ale jest to tragedia dla naszej planety. Liczby te są wyraźnym przypomnieniem, że rządy muszą być znacznie bardziej zdecydowane, jeśli chodzi o promowanie pojazdów o zerowej emisji, w szczególności przez zmiany opodatkowania pojazdów i rozbudowę punktów sieci ładowania. – Julia Poliscanova, T&E.

Pani Julia dodaje jeszcze, że producenci robią tylko to do czego zmusi ich prawo. Oskarża ich również, że wstrzymują się z wprowadzeniem na rynek większej liczby modeli zero i niskoemisyjnych, by ułatwić sobie zadanie w 2020 roku, gdy normy emisji zaostrzą się. Dopiero wtedy mają wprowadzić więcej hybryd typu plug-in by spełnić narzucone wymagania.

Łatwiej będzie sprzedać je klientom niż samochody w pełni elektryczne. Akumulatory trakcyjne w tego typu hybrydach są tańsze, bo mają mniejszą pojemność. Dodatkowo, oparte wciąż na silnikach spalinowych, zapewniają dobre osiągi.

Według Pani Julii Poliscanovej spełnianie norm dopiero wtedy, gdy obowiązują i oferowanie klientom samochodów, które są kompromisem między niską emisją dwutlenku węgla a użytecznością, to dowód na złą wolę producentów.

Gdzie dokładnie tkwi korzeń zła komunikat nie wyjaśnia, podobnie jak nie ma w nim słowa o tym, w jaki sposób SUV-y spowodowały wzrost w emisji wśród lekkich samochodów użytkowych.

Klientom wystraszonym zagładą planety garstkę strachu dołożył jeszcze Klaus Froelich z BMW. Ale ci, którzy silniki spalinowe BMW uwielbiają będą zadowoleni. Przymusowa elektryfikacja nie zabije ich tak szybko.

Silniki wysokoprężne mają przed sobą jeszcze 20 lat, benzynowe aż 30.

W 2025 roku co najmniej 80 proc. pojazdów BMW będzie wciąż korzystać z silników spalinowych. Mimo postępującej elektryfikacji floty, Klaus Froelich wciąż widzi w nich duży potencjał. Wiele rynków wciąż nie jest gotowych na samochody elektryczne.

Elektryfikacja nie będzie jednorodna, bo popyt taki nie jest. Zdaniem Froelicha Rosja, środkowy wschód Chin i inne chińskie regiony, będą polegać na silnikach spalinowych jeszcze przez 10-15 lat. Ale już nadmorska część Chin, Beijing, czy Szanghaj poddadzą się procesowi elektryfikacji i w ciągu 10 lat będą jeździć tam samochody wyłącznie elektryczne.

Europa zaś pójdzie w stronę hybryd typu plug-in. Przynajmniej tu panuje zgoda z Julią Poliscanovą. W Stanach Zjednoczonych też ma nie być tak różowo dla samochodów elektrycznych. Prognozowana jest wysoka sprzedaż na zachodnim wybrzeżu i w części wschodniego. Większość mieszkańców USA ma niechętnie przechodzić na elektryczny rodzaj napędu i nie stanie się on dominującym.

Elektryfikacja jest przereklamowana – Klaus Froelich.

Samochody elektryczne kosztują więcej niż spalinowe ze względu na wysoką cenę surowców do produkcji akumulatorów trakcyjnych. Ta sytuacja będzie się pogarszać, bo popyt na nie wciąż rośnie.

Dlatego silniki spalinowe mają potencjał, ale nie wszystkie. Kolejną konsekwencją zacieśniających się norm emisji spalin będzie okrojenie gamy silnikowej. Z oferty BMW zniknie półtoralitrowa jednostka wysokoprężna. Dalsze dostosowywanie go do europejskich wymogów jest zbyt kosztowne.

Podobny los podzieli sześciocylindrowy diesel stosowany samochodach serii 7. Generująca ponad 400K M jednostka obudowana czterema turbosprężarkami, jest zbyt skomplikowana i kosztowna by dalej w nią inwestować. Silniki Diesla o sześciu cylindrach wciąż będą rozwijane, ale nie dostaną więcej niż trzy turbiny.

Po stronie silników benzynowych też będą ofiary. Inwestycje jakie trzeba było ponosić na dostosowywanie silnika V12 przestały się opłacać. Szczególnie wymagający w tym względnie był rynek chiński, a koszt przypadający na jedno urządzenie sięgał kilkunastu tysięcy euro.

Jest i dobra wiadomość – BMW pracuje nad utrzymaniem silnika V8. Ocaleje, ale najprawdopodobniej w napędzie hybrydowym. Dobry przykład dały silniki sześciocylindrowe, które w połączeniu z napędem elektrycznym oferują doskonałe osiągi. Dzięki dodaniu silnika elektrycznego, paliwożerny i emitujący zbyt wiele dwutlenku węgla V8, wciąż może być obecny na rynkach, które duże pojemności karzą wysokimi podatkami.

Kary o wartości pół miliona przychodu.

Zajmujący się analizą rynku motoryzacyjnego Jato Dynamics oszacowało, że gdyby normy, które maja obowiązywać od 2021 roku zastosować już dziś, to kary jakie musieliby zapłacić producenci sięgnęłyby połowy ich zysków.

Normy, które będą obowiązywać w 2030 roku będą zaostrzone o 37,5 proc. w stosunku do tych z 2021. Wysiłek po stronie producentów będzie więc ogromny i nic dziwnego, że chcą podkładać głowy pod topór spełniając normy, które jeszcze nie obowiązują.

Producenci nie mogą przed rokiem 2021 wypuścić zbyt wielu modeli obniżających średnią emisję w ich gamie, bo ten rok będzie punktem wyjścia dla jeszcze bardziej restrykcyjnych norm. Im wyższa wyjściowa średnia, tym łatwiejszy będzie do osiągnięcia kolejny emisyjny cel.

Dlatego niskoemisyjnych samochodów sprzedadzą tylko tyle, ile trzeba by nie płacić kar. To, że klienci chcą kupować SUV-y nie ma tu wielkiego znaczenia. W kolejnych latach wciąż będą mogli je kupować, tylko coraz częściej wersji hybrydowej typu plug-in.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać