Przegląd rynku

BMW serii 8 czy Mercedes klasy S Coupe – co kupimy… taniej?

Przegląd rynku 23.07.2018 45 interakcji

BMW serii 8 czy Mercedes klasy S Coupe – co kupimy… taniej?

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.07.2018
45 interakcji Dołącz do dyskusji

Jeśli jeszcze niedawno szukaliśmy wielkiego, luksusowego coupe w klasycznym wydaniu (czyli z jedną parą drzwi), do tego w rozsądnych pieniądzach, wybór był właściwie jeden – klasa S. Od teraz pod uwagę możemy brać również najnowszą propozycję BMW – serię 8.

Oczywiście na rynku jest sporo aut, które można uznać za luksusowe coupe, ale raczej żadne z nich nie grało w tej samej lidze, co klasa S. 911 jest dużo mniejsze, poprzednik BMW 8, czyli seria 6 Coupe, miała już swoje lata, Audi A7 ma niewłaściwą liczbę drzwi, podobnie jak CLS, a E coupe jest, cóż, o poziom niżej.

Po debiucie serii 8, a tym bardziej po ujawnieniu polskich cen i uruchomieniu internetowego konfiguratora, można jednak stwierdzić, że klasie S Coupe w końcu wyrosła poważna konkurencja. Która ma zresztą w starciu z Mercedesem kilka poważnych argumentów.

BMW serii 8 – cena w Polsce

BMW serii 8

Pierwszy z nich to… cena. O ile bowiem cennik klasy S Coupe otwiera wersja S 450 4MATIC, wyceniona na 488 tys. zł, o tyle w przypadku BMW bazowym modelem jest napędzane jednostką wysokoprężną 840d xDrive za 476 tys. zł. Różnica pozornie przy tych cenach samochodów niewielka, ale zawsze coś.

Tym bardziej, że 8-ka w tej konfiguracji nie jest wprawdzie od klasy S mocniejsza (320 KM kontra 367 KM), ale za to zauważalnie szybciej rozpędzi się do 100 km/h (4,9 s kontra 5,5 s). Do tego dochodzi też najprawdopodobniej wyraźnie niższe spalanie, co przekłada się nie tyle na oszczędności, co większy zasięg i dłuższą jazdę bez konieczności zatrzymywania się na stacji benzynowej.

A jeśli ktoś nie jest przekonany do idei dwudrzwiowego coupe z dieslem pod maską, to cóż – prawdopodobnie albo ma naprawdę wyśrubowane wymagania, albo nie miał do czynienia np. z 640d. Spędziłem z tym samochodem tydzień i – szczególnie jeśli chodzi o silnik – był absolutnie genialny. Rwał się do jazdy, warczał, wyprzedzał wszystko, co napotkał na drodze, a jazda z butem w podłodze kończyła się spalaniem na poziomie 10 l/100 km. Czego chcieć więcej?

BMW serii 8

Jeśli ktoś mimo wszystko będzie potrzebował więcej, to za jakiś czas do oferty powinna trafić jeszcze odmiana M850i. Na razie jednak w kwestii gamy silnikowej wygrywa Mercedes, oferując oprócz S 450 również S 560 z napędem na tył, S 560 z napędem na obie osie, a także S 63 4MATIC+ i S65 z V12 pod maską.

Ale diesla w gamie nie ma żadnego.

BMW 8 kontra Mercedes klasy S – co kupimy… taniej?

Teoretycznie przy takich samochodach nikt nie patrzy na ceny, ale spróbujmy skonfigurować oba te auta tak, żeby jak najlepiej spełniały swoją funkcję, czyli nadawały się w bardzo długą podróż i dostarczały chociaż odrobinę emocji.

Zaczynamy od lakieru – niech będzie srebrny, bez żadnej ekstrawagancji. W obu przypadkach kosztuje to niemal tyle samo – 5664 zł w BMW i 5589 zł w Mercedesie. Gdyby jednak ktoś miał wygrać, to byłby to Mercedes – w BMW lakier jest po prostu „błękitno szary”, natomiast u rywala jest to „szarość selenitu metalik”. Nazwa tego drugiego bardziej brzmi jak coś, na co można wydać 6 tys. zł.

Remis możemy też przyjąć w przypadku felg. Oba auta standardowo wyposażono w 19-calowe obręcze, które na polskich drogach są i tak sporawe.

Biorąc pod uwagę ceny tych samochodów, nikogo nie powinno dziwić skórzane wykończenie wnętrza oferowane w standardzie, podobnie jak drewniane (Mercedes) czy metalowe (BMW) wstawki. I jako że to już kwestia gustu, nie zmieniamy w tej kwestii nic i przechodzimy do pakietów.

W przypadku BMW pakiety są naprawdę spore, podobnie jak ich ceny – najtańszy zaczyna się od ponad 21 tys. zł, natomiast najdroższy kosztuje ponad 47 tys. zł. Jako że obejmują w dużej mierze zmiany stylistyczne (felgi, lakiery, pakiet aerodynamiczny, etc.), nie decydujemy się póki co na żaden z nich.

BMW serii 8

Nieco inaczej jest u Mercedesa. Na liście pakietów zaznaczamy ten wspomagający bezpieczeństwo jazdy (prawie 13 tys. zł, a z dodatkami aż 18 tys. zł) i Keyless-go (niemal 6 tys. zł). Jesteśmy gotowi przejść do opcji.

W BMW dokładamy sportową kierownicę M (1,3 tys. zł), ceramiczne wykończenie przycisków (3,3 tys. zł, w Mercedesie tego nie dostaniecie), automatyczne dociąganie drzwi (1,75 tys. zł), przyciemniane tylne szyby (2,7 tys. zł), rozbudowanego asystenta parkowania z kamerami 360 (2,6 tys. zł, w Mercedesie był to jeden z obowiązkowych dodatków do pakietu wspomagania bezpieczeństwa jazdy), zestaw asystenów jazdy (9,6 tys. zł), wielokonturowe fotele przednie (niecałe 6 tys. zł) z wentylacją (jeszcze 4,4 tys. zł), audio HiFi Harman Kardon Surround Sound (6,1 tys. zł) i na tym kończymy.

Co pominęliśmy? Bardzo niewiele, jeśli nie liczyć stylizacji M i towarzyszącej jej dodatków (np. sportowego układu hamulcowego). Zignorowaliśmy też spoiler, karbonowy dach za 15,5 tys. zł, podsufitkę z alcantary za 7,2 tys. zł, laserowe reflektory (8,6 tys. zł) i ogrzewanie postojowe (7,2 tys. zł) oraz system Night Vision (niedostępny w Mercedesie, w BMW – 11,3 tys. zł).

Sporo, ale nie zmienia to faktu, że taką 8-ką musi się jeździć i tak cudownie, a cena końcowa wynosi według konfiguratora BMW zaledwie 516 783 zł.

Dla porównania Mercedes S Coupe jeszcze bez dołożonych opcji (choć część z tego, co jest w BMW, znalazło się w pakietach) kosztuje 517 893 zł. Dokładamy do tego wielokonturowe fotele z wentylacją, system nagłaśniający Burmester Surround i kończymy z ceną na poziomie 539 028 zł (547 295 zł, jeśli wzięlibyśmy to wszystko i jeszcze trochę w pakiecie Premium Plus). Różnica w cenie w porównaniu do zestawienia bazowych odmian urosła do prawie 23 tys. zł. Czyli… raptem 4,5 proc. wartości tych samochodów. Niewiele.

Mercedes przy okazji kusi nabywców opcjami niedostępnymi w BMW. O ile twórcy serii 8 postawili na sport (m.in. karbonowy dach), o tyle Mercedesa stawia na gadżety technologiczne i luksus. Reflektory z kryształami Svarowskiego? Proszę bardzo, należy się 16 tys. zł. Panoramiczny dach Magic Sky Control (regulacja przyciemnienia)? Oczywiście, to będzie 22,3 tys. zł. Lodówka między tylnymi siedzeniami (chyba trochę bez sensu) – 6 tys. zł. Z dodatków, które mogą się natomiast naprawdę przydać, można wymienić system ogrzewania… karku (Airscarf). Niby to nie kabrio, ale zawsze można jeździć ze wszystkimi szybami opuszczonymi do końca.

To co wybrać?

Przy takich kosztach zakupu i takich różnicach w cenach, wybór jest oczywisty – i tak kupimy ten samochód, który będzie nam się bardziej podobał.

Proste.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać