Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Rozpoczynamy konkurs na motoryzacyjnego dzbana roku. Mamy pierwszego kandydata

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 14.01.2022 111 interakcji

Rozpoczynamy konkurs na motoryzacyjnego dzbana roku. Mamy pierwszego kandydata

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski14.01.2022
111 interakcji Dołącz do dyskusji

Na początku nagranie wygląda jak zwykłe złośliwe blokowanie pasa, żeby inny samochód nie wyprzedził szeryfa, ale im dłużej oglądam to nagranie, tym bardziej uważam, że wina leży po drugiej stronie. 

Blokowanie pasa to jedna z największych patologii na polskich drogach. Powody tego postępowania nie są ważne, efekt jest zawsze irytujący. Mało rzeczy mnie tak denerwuje jak samozwańczy szeryfowie, którzy postanawiają pilnować porządku, najczęściej samemu łamiąc przy tym przepisy. Na kanale Stop Cham został umieszczony filmik, który na pierwszy rzut oka wygląda jak nagranie z blokowania pasa, ale później się rozkręca.

Najważniejsze pytanie brzmi: czy widzieliśmy właśnie blokowanie pasa?

Na ten temat wywiązał się w redakcji spór — ja vs reszta. Na początku ustalmy, że racja leży po mojej stronie — kierowca Kii Ceed postanowił przyhamować Mercedesa klasy A poruszającego się po lewym pasie, który się kończył, jednak gdy zobaczył, że ten nie zamierza zwalniać, to odpuścił. Moim koledzy twierdzą, że to mógł być całkowicie przypadkowy manewr — zagapienie się, sięgnięcie po coś. Moja wersja brzmi bardziej dramatycznie, więc przyjmuję ją jako obowiązującą.

Wracamy do nagrania — Kia odbija, pędzący z dużą prędkością Mercedes wymija ją i na tym nagranie mogłoby się skończyć, gdyby nie nagły wyrzut testosteronu u kierowcy Mercedesa. Postanowił ukarać kierującego/kierującą Kią za ten straszny czyn w najprostszy sposób — gwałtownie hamując. Za pierwszym hamowaniem Kii udało się uniknąć zderzenia, ale najwidoczniej człowiek w Mercedesie uznał, że to zbyt mało i zahamował po raz drugi. Tym sposobem udało mu się doprowadzić do kolizji, co widać pod koniec nagrania.

blokowanie pasa kolizja

Nie ma to jak z błahej sytuacji zrobić kolizję, dzięki której oboje kierujących straci kilka godzin

Nie ma co się oszukiwać — Mercedes mocno zapracował na kolizję. Jechanie kończącym pasem nie upoważnia do jazdy ile tylko fabryka dała. Po to są pewne ograniczenia w mieście, żeby się do nich stosować. Do całej sytuacji nie doszłoby, gdy na liczniku było odrobinę mniej, a później, gdyby ktoś nie postanowił sam wymierzyć sprawiedliwości. Nie róbcie tego — szkoda zdrowia i życia. Co dało, że Kia została przyhamowana? Absolutnie nic. Kierowcy stracą tylko czas, który upłynie im na wypełnianiu oświadczenia o kolizji lub na czekaniu na patrol policji. Pewna Agnieszka zapytała kiedyś, czy warto było szaleć tak? Zdecydowanie nie.

Ciekawi mnie tylko jedna rzecz — wybór miejsca do drugiego hamowania — przed samym przejściem dla pieszych, na którym nikogo nie było. Czy mogło to być celowe? Żeby powiedzieć policji, że kierowca zatrzymał się w celu ustąpienia pieszemu, a Kia nie zachowała należytej ostrożności i uderzyła w tył prawidłowo jadącego samochodu? Nie śmiałbym tak przypuszczać, w końcu byłaby to próba wyłudzenia odszkodowania, a przecież wiemy, że nikt tego nie robi. Dobrze, że jest nagranie, które pokazuje jak wyglądała cała sytuacja. Mam nadzieję, że widziała je policja, a nie tylko internauci.

PS: Zwróciliście uwagę na pieszego, który przebiega w miejscu niedozwolonym na chwilę przed właściwym zdarzeniem? Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby przebiegać przez kilka pasów. Podejrzewam, że niewiele, dlatego jest taki szybki. Masa wrogiem przyspieszenia!

Zdjęcie główne pochodzi z opisywanego filmu

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać