Uważaj na swoje tablice rejestracyjne. Twoje auto może mieć bliźniaka

Bliźniacze tablice rejestracyjne stają się w Polsce prawdziwym problemem. Śpisz spokojnie, a na drugim końcu kraju „twój” samochód łamie przepisy. Przestępcy pozostają niemal bezkarni – chyba że mają strasznego pecha. 

Jakiś czas temu zetknąłem się z przypadkiem, gdzie policja stwierdziła podczas kontroli drogowej, że zatrzymany pojazd nosi bliźniacze tablice rejestracyjne. Za tym pojęciem kryje się proceder, który polega na tym, że duplikuje się istniejące tablice rejestracyjne. Załóżmy, że właśnie kupiłem w Niemczech czarne BMW E60 z silnikiem 3.0 diesel i nie chcę go ani zarejestrować w Polsce, ani ubezpieczyć, bo np. należę do wolnych ludzi, albo wydałem ostatnie pieniądze na samochód i nie mam na pozostałe opłaty. Wybieram na ulicy samochód wyglądający identycznie jak mój i zamawiam na popularnych serwisach aukcyjnych kolekcjonerskie tablice rejestracyjne. Montuję je w swoim samochodzie i jeżdżę po drogach, starając się jeździć przepisowo i unikać kontroli policyjnych.

Jeżeli będę miał stłuczkę z mojej winy, to ze strony ubezpieczeniowego funduszu gwarancyjnego wezmę numer polisy właściwy dla sklonowanej tablicy rejestracyjnej i zniknę. Z problemem zostanie nieświadomy niczego właściciel oryginalnych tablic. Tak samo będzie w przypadku mandatów z fotoradarów. Jedynym zagrożeniem są kontrole policyjne, które mogą sprawdzić wszystkie moje dane w bazie. Chyba że trafię na policjantów, którzy będą chcieli już skończyć swoją zmianę, wtedy mam szansę, że nie będą wnikać czemu w dowodzie rejestracyjnym, którego nie mam obowiązku nosić ze sobą w wersji fizycznej, widnieją inne dane niż moje.

Bliźniacze tablice rejestracyjne – wpadł, bo miał pecha.

Ostatnio w Grudziądzu policjanci zatrzymali do kontroli Volkswagena Polo, którego kierowca przekroczył dozwoloną prędkość o 32 km/h. Po sprawdzeniu jego samochodu w bazie danych okazało się, że samochód nie jest dopuszczony do ruchu, a jego właścicielem jest inna osoba.

Przyłapany kierowca próbował się tłumaczyć tym, że to auto wujka, ale niestety zapomniał, jak wujek się nazywa i gdzie mieszka. Po wnikliwym przesłuchaniu ustalono, że właściciel kupił ten samochód w Holandii, nie zarejestrował go, a tablice rejestracyjne kupił w internecie. Numer na nie wziął z innego Volkswagena Polo, które jeździło po Grudziądzu.

Miał pecha, że ze wszystkich Polo wybrał akurat takie, które nie zostało dopuszczone do ruchu. Ale dzięki temu będzie miał wątpliwą przyjemność zapoznania się z działaniem polskich sądów, bo oprócz nałożenia grzywny za przekroczenie prędkości, policjanci skierowali wniosek do sądu o ukaranie go za kierowanie pojazdem niedopuszczonym do ruchu.

Ma szczęście w nieszczęściu, bo na razie nadal obowiązują przepisy, w myśl których posługiwanie się fałszywą tablicą rejestracyjną zagrożone jest grzywną lub aresztem do 30 dni.

Bliźniacze tablice rejestracyjne okazują się problemem dla uczciwych ludzi.

W razie stłuczki albo mandatu z fotoradaru trzeba udowadniać, że nie jest się wielbłądem i nie było się wtedy w danym miejscu. Czasem nie będzie to łatwe. Niestety od 4 września zniknie obowiązek posiadania nalepki z numerem rejestracyjnym na szybie, więc osoby posługujące się fałszywymi tablicami będą miały ułatwione zadanie.

Nie ma żadnego sposobu, żeby obronić się przed sklonowaniem swoich tablic. Państwo nie zamierza również walczyć z wytwórcami tablic kolekcjonerskich. Tak naprawdę bliźniak naszego samochodu może latami jeździć i nie być niepokojony przez nikogo. Wyrobienie takich tablic jest śmiesznie tanie. Jedna sztuka wraz z hologramami (co teoretycznie jest zabronione) kosztuje zaledwie 30 zł. Jest to olbrzymia oszczędność w stosunku do kosztów przeglądów, ubezpieczeń i ewentualnych mandatów. Wnikliwie przyglądajcie się takim samym samochodom jak wasze, być może jeden z nich będzie miał takie same tablice rejestracyjne.