Ciekawostki

Bitwa złomów: plażowy Chorwat kontra Niemiec w kamuflażu. Oba bez sensu

Ciekawostki 21.05.2020 381 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 21.05.2020

Bitwa złomów: plażowy Chorwat kontra Niemiec w kamuflażu. Oba bez sensu

Michał Koziar
Michał Koziar21.05.2020
381 interakcji Dołącz do dyskusji

Dzisiaj będziemy się zastanawiać jak lepiej zmarnować pieniądze na patokabrioleta. W tej bitwie złomów udział wezmą dwa kabriolety: spiaggina z chorwackich plaż i coś w rodzaju wojskowego łazika z NRD.

Marzyliście kiedyś o własnej spiagginie, takim plażowym łaziku? Ja tak, ale za maksymalnie 500 zł. Niestety, tego warunku nie spełnił np. Matiz, a Wartburg i Zastava też kosztują ładnych parę tysięcy. Trudno, nie przeszkadza mi to w zastanowieniu się na którego chętniej zmarnowałbym pieniądze. Nie zadawajcie pytań po co w ogóle pokazuje wam te oferty. To jest ten rodzaj aut, przy których zakupie nie należy za wiele myśleć, inaczej do transakcji nigdy nie dojdzie.

W lewym narożniku: StrandKampfWagen Wartburg.

Były takie czasy, że Wartburgi kosztowały mniej od skrzynki piwa. Dlatego często przed złomowaniem często stawały się np. kabrioletami. Czasami, dzięki ramie, ktoś robił z nich bazę do najdziwniejszych wydumek. Prawdopodobnie jednym z efektów takiej radosnej zabawy jest ten kabriolet samodział na bazie Wartburga… no właśnie, którego. Wnętrze wskazuje na 353, liczba 900 to pojemność silnika z wcześniejszych modeli. Trudno powiedzieć, to wymaga prac archeologicznych. Za to ten pojazd na pewno spełnia definicję spiagginy, ale pod nowym nadwoziem drzemie niemiecka rama, więc został pomalowany w wojskowe barwy. Zgodnie z tradycją kraju pochodzenia. Przód wygląda trochę jak miniaturka Urala z nieco bardziej fikuśnym grillem – to prawdziwie enerdowska naleciałość. Swoją drogą ciekaw jestem z czego pochodzi to żebrowanie – zagięcia wskazywałyby na pomalowany i przecięty element z Wołgi.

fiat 600 jolly
Zrzut ekranu z ogłoszenia. Autor zdjęcia: Adrian.

Może i nadwozie jako całość nie należy do wybitnie zgrabnych, ale wojskowe barwy je rozgrzeszają. Widzieliście kiedykolwiek ładny wojskowy pojazd? Przy okazji taki Wartburg w pełni nadaje się na spiagginę. Siedzenia pokrywa skaj, podłoga to goła blacha, można spokojnie wsiadać na mokro, prosto z morza. Ależ bym jeździł takim po jakimś Prestiżowym Kurorcie ™ i psuł wakacje all-inclusive przemęczonej kadrze menadżerskiej średniego szczebla. Już możecie zacząć pisać jakim jestem zazdrosnym, małym człowieczkiem, który brzydkim pojazdem chce robić innym przykrość. Niestety, cena trochę odstrasza. Lubię samodziały, ale ten nie jest wystarczająco ciekawy by płacić za niego 7 tys. zł.

wartburg 353
Zrzut ekranu z ogłoszenia. Autor zdjęcia: Adrian.

W prawym narożniku: Fiat 600 Jolly po chorwacku.

Spiagginy zaczęły się od Fiata 600 Jolly. Żółty kabriolet, jako w dużej mierze to samo auto powinien więc być stylowym włoskim plażowym łazikiem. Niestety, zamiast tego jest ślepą ścieżką ewolucji modelu 600. Konkretniej mamy tu do czynienia z Zastavą 750 przerobioną na plażowy kabriolet. Oczywiście, wbrew zapewnieniom właściciela, to de facto jest Fiat 600 wyprodukowany w Kragujevacu, ale daleko mu do prawdziwego Jolly. Nie rozumiem też o co chodzi z odrestaurowaniem tego auta, bo raczej daleko mu do oryginału.

zastava 750
Zrzut ekranu z ogłoszenia. Autor zdjęcia: Jacek

To raczej samochód z czasów dziwnej ery w tuningu. Poza tym, że ktoś zmienił go w kabriolet, dołożył też szereg dziwnych, pseudosportowych dodatków. Mam tu na myśli np. zderzaki, zwłaszcza ten przedni. Nie wiem czy to na pewno zderzak, czy już zaczep do pługa, z orurowaniem i dodatkowymi halogenami oświetlającymi posesję w trakcie pracy… Chwila, to auto z Chorwacji, tam raczej nie potrzebują takiego sprzętu. Czyli autor tego projektu uznał to za ładne. Podobnie jak spojler z tyłu i sportowe zatrzaski na bagażniku. Cóż, nie muszę lubić takich rozwiązań, ale trzeba je zakwalifikować jako interesujący znak czasów. Taka Zastava to obiekt muzealny, ważny dla historii tuningu. O ile ktoś otworzy muzeum tuningu.

Natomiast jako spiaggina może i nie ma włoskiego stylu, ale powinna dobrze się sprawdzić. Po pierwsze nie ma drzwi, więc wygodnie się do niej wsiada. Do tego z tyłu widać potężny zestaw audio. Można rozkręcać bałkańską imprezę przy jugofolku. Problemem jest ponownie cena. 16,5 tys. zł za Zastavę 750 z 1981 r. po tuningu w stylu z początku XXI w.? To raczej wygórowana cena.

fiat 600 jolly
Zrzut ekranu z ogłoszenia. Autor zdjęcia: Jacek

Kto wygrał?

Stawiam na StKpfW Wartburga. Z kilku powodów, o dziwo żadnym nie jest niższa cena. Po pierwsze ma ultra rasowe ogłoszenie. Dwa złe zdjęcia, śladowy opis, tyle. Po drugie to zarejestrowany samodział. Mało takich wynalazków ma normalnie dowód rejestracyjny, zazwyczaj własnoręcznie zrobione kabriolety nie mają w ogóle papierów. Kolejny powód to moja miłość do pomysłowości, patentów i samodziałów – taki Wartburg idealnie odnalazłby się w moim wymarzonym muzeum.

Natomiast Fiat 600 Jolly w chorwackiej wersji to coś w rodzaju Malucha kabrioleta. Kaszlaków bez dachu zrobionych w podobnym stylu jest mnóstwo. Podejrzewam, że w byłej Jugosławii też da się znaleźć sporo Zastav przerobionych podobnie do tej żółtej. Wolę coś oryginalnego, takiego jak Wartburgo-łaziko-spiaggina.

Grafika główna jest montażem zdjęć z ogłoszeń. Ich autorami są: Adrian i Jacek.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać