Klasyki

Bitwa gratów: Zaporożec kontra Maserati Biturbo. To nie żart, ich ceny różnią się tylko o tysiąc złotych

Klasyki 06.03.2020 943 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 06.03.2020

Bitwa gratów: Zaporożec kontra Maserati Biturbo. To nie żart, ich ceny różnią się tylko o tysiąc złotych

Michał Koziar
Michał Koziar06.03.2020
943 interakcje Dołącz do dyskusji

Dwa światy. Sedan luksusowej, włoskiej marki i tani, mały samochód ze Związku Radzieckiego. Ten sam rok produkcji, podobne ceny. Którego wybrać?

Brzmi to abstrakcyjnie, ale naprawdę walczące w dzisiejszej bitwie gratów samochody należą do tej samej kategorii cenowej. Zaporożec 968M kosztuje niecałe 14 tys. zł, a za Maserati Biturbo 420 właściciel chce 15 tys. zł. Pozornie wybór powinien być oczywisty, ale czy na pewno?

W lewym narożniku faworyt – Maserati Biturbo 420 z 1985 r.

Jeśli powiecie dziadkowi, że kupiliście Maserati w cenie Zaporożca, to prawdopodobnie wyrzuci was z domu i zwyzywa od bezczelnych kłamców. Koledzy w pubie zaczną się znacząco pukać w czoło. Tymczasem ono istnieje i wcale nie jest w takim złym stanie. Ma w jednym miejscu odrobinę szpachli, schodzi mu klar z lakieru i wymaga naprawy lub wymiany deski rozdzielczej. Poza tym jest zdrowe i sprawne. Do tego to dość ciekawa konfiguracja. Chwila, gdzie jest haczyk? Przecież to Maserati, a za taką cenę to można kupić Mercedesa Beczkę w średniej wersji, nie luksusowy samochód.

zaporożec maserati biturbo
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia.
Źródło: OLX
Autor: Daniel

Powodów może być kilka. Po pierwsze Biturbo to dość specyficzny model w historii Maserati. Wprowadzając go, włoska firma chciała stworzyć coś w rodzaju samochodu luksusowego dla mas. Powiedzmy, że dla mas. W efekcie nie cieszy się zbyt dużym szacunkiem. To typowe dla wszystkich bardziej plebejskich modeli luksusowych marek. Zresztą wygląda po prostu jak zwykły kanciasty włoski sedan z przełomu lat 70. i 80. Zmienić mu znaczki na Alfę Romeo i nikt się nie pokapuje, że coś jest nie tak. Do tego, choć ten wóz ma dwie turbosprężarki, nie imponuje silnikiem. To zaledwie dwulitrowy motor.

To jednak tylko początek problemów. Prawdziwa katastrofa to jakość tych samochodów. Nieprzypadkowo trafiły w 2007 r. na listę najgorszych samochodów świata przygotowaną przez BBC, a w 1984 r. magazyn Time przyznał Biturbo prestiżową nagrodę najgorszego samochodu roku. Widać to nawet w oferowanym egzemplarzu. Pokrycie tapicerskie deski rozpadło się w miejscu, którego się w ogóle nie dotyka i nie może się zużyć. To nie jest odosobniony przypadek. W Maserati Biturbo rozpada i psuje się wszystko, do tego silniki z wersji gaźnikowych były znane z problemów z chłodzeniem. Serwis oczywiście nie należy do tanich. Zresztą sami zobaczcie, ile kosztują np. elementy rozrządu do wersji 2.5. Taki luksusowy sedan to worek bez dna o jakości wykonania na poziomie produktów ZAZ.

zaporożec maserati biturbo
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia.
Źródło: OLX
Autor: Daniel

W prawym narożniku – Zaporożec 968M również z 1985 r.

Dzisiejsze starcie w bitwie gratów jest bardzo wyrównane. Głównie ze względu na jakość obu aut. Jedną z nieodłącznych cech Zaporożca jest awaryjność i wszechogarniająca tandeta. Czyli zupełnie jak w Maserati. Różnice dotyczą zupełnie innych kwestii. Najbardziej oczywiste to wymiary, komfort i osiągi. Na ringu spotkały się wozy z zupełnie innych klas i trudno nawet porównywać chłodzone powietrzem V4 z Zaporożca z uturbionym V6 Maserati. Moc radzieckiego motoru nie przekraczała 50 KM, był niezwykle głośny i do tego bardzo staroświecko umieszczony z tyłu. Użytkownicy tego auta często nazywali je „T-34 wersja sport”. Głównie ze względu na niezwykle głośny i nieprzyjemny dźwięk silnika. Komfort nie istnieje, podobnie jak wyposażenie. Wygląd? Lata 60. dzwoniły, żeby oddać im ich stylistykę zerżniętą z NSU Prinz.

Za to koszty utrzymania Zaporożca są zdecydowanie niższe. Może i non stop się psuje, ale jest banalny w naprawie. Części leżą porozrzucane w altankach śmietnikowych u naszych wschodnich sąsiadów, a jeśli coś trzeba kupić – nie będzie drogie. Do tego wóz wydaje się być rewelacyjnie zachowany i nie wymaga poważnych napraw.

zaporożec maserati biturbo
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia.
Źródło: OtoMoto
Autor: Krzysztof

Co tu wybrać?

Sytuacja jest następująca. Oba modele są badziewne pod kątem jakości i notorycznie się psują. Zaporożec jest w nieco lepszym stanie. Za to Maserati, kiedy akurat jeździ, zapewnia wysoki poziom komfortu i dobre osiągi. Tymczasem kierowanie Zaporożcem to czysty ból istnienia. Dochodzą też kwestie wizerunkowe. Oczywiście posiadanie Maserati brzmi jak powód do dumy, ale w przypadku Biturbo mało kto zorientuje się, że to luksusowy samochód. Ci bardziej ogarnięci za to będą wiedzieć, że to tragedia na kołach. Zarówno Zaporożec, jak i Biturbo to wozy pogardzane w swoich kategoriach. Może i Maserati jest bardziej prestiżowe i lepiej jeździ, ale rzadko w ogóle jeździ. Za to błyskawicznie opróżnia portfel. Utrzymanie Zaporożca dla odmiany nie wymaga większych nakładów finansowych. Walka cały czas pozostaje nierozstrzygnięta.

Może rozstrzygnięcie przyniesie spojrzenie na ceny? Zaporożec w wersji 968M jest po prostu drogi w porównaniu do średniej rynkowej. Za to Maserati Biturbo nie należy do zbyt drogich. Egzemplarze tego wozu w niższych cenach zazwyczaj są w opłakanym stanie. Trudno to jednak jednoznacznie określić. Nie wiadomo, ile takie Biturbo kosztuje w Polsce, bo poza małą grupką zapaleńców nikt nie chce kupować niszczarek do pieniędzy.

zaporożec maserati biturbo
Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia.
Źródło: OtoMoto
Autor: Krzysztof

Nie widzę żadnego ostatecznego argumentu przemawiającego za którymś z tych aut. Pozostaje odwołać się do zdrowego rozsądku. Oba modele były w swojej klasie beznadziejne, którego nie wybierzemy – dokonamy idiotycznego zakupu. Skoro już miałbym kupować coś, co jest tak bezużyteczne jak te auta, to wybrałbym wariant, który nie opróżni mi dodatkowo portfela. Postawiłbym na zbyt drogiego Zaporożca.

A Wy, które z tych dwóch aut byście wybrali?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać