Wiadomości

Żywy kierowca najlepszym sposobem na poprawę bezpieczeństwa samochodów autonomicznych

Wiadomości 31.08.2021 24 interakcje

Żywy kierowca najlepszym sposobem na poprawę bezpieczeństwa samochodów autonomicznych

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski31.08.2021
24 interakcje Dołącz do dyskusji

Bezpieczeństwo samochodów autonomicznych spędza sen z oka wielu ludziom. Toyota właśnie odkryła jak je zwiększyć. Tym magicznym sposobem jest żywy kierowca. Czekaj, co?

W Tokio aktualnie trwają Igrzyska Paraolimpijskie, w związku z czym tysiące zawodników porusza się po miasteczku olimpijskim. Kursują po nim autonomiczne samochody Toyoty o nazwie e-Palette. To elektryczne minibusiki, które nie mają kabiny kierowcy, a największą zaletą wnętrza jest możliwość łatwego dostosowania go pod konkretne wymagania, dzięki czemu w trakcie Igrzysk Paraolimpijskich zajmują się transportem niepełnosprawnych zawodników. Co ważne – nad bezpieczeństwem samochodów autonomicznych czuwa wielu ludzi. W pojazdach znajdują się operatorzy, którzy mogą w każdej chwili przejąć kontrolę nad samochodem autonomicznym, na przejściach dla pieszych są osoby kierujące ruchem. Samochód jeździ z niewielkimi prędkosciami. Wszystko po to, żeby było bezpiecznie. Śmiano się z tych zabezpieczeń.

Aż do czasu kiedy się okazało, że jednak są potrzebne.

Podsumujmy — niska prędkość, mnóstwo czujników, człowiek pilnujący ruchu, kierowca w środku e-Palette gotowy do przejęcia sterów, wszystko to miało nie dopuścić do tego, żeby zdarzył się jakikolwiek wypadek.

Ale wypadek i tak się zdarzył

Oddajmy na chwilę głos ekspertowi, który przedstawi teorię o nieuchronności wypadków

I tak mniej więcej było w przypadku Toyoty. Niska prędkość, wysyłanie sygnałów ostrzegawczych, żywy kierowca z ręką na joysticku, gotowy przejąć stery w każdej chwili nie wystarczyły. Wypadek i tak się zdarzył. Na skrzyżowaniu przy skręcie busika w prawo doszło do potrącenia zawodnika judo pana Aramitsu Kitazono. Ten pan jest osobą, która skrajnie niedowidzi, więc nie mógł zauważyć autonomicznego pojazdu Toyoty. Uderzenie przy prędkości około 2 km/h spowodowało obrażenia u zawodnika. Te okazały się na tyle poważne, że czeka go dwutygodniowa rekonwalescencja i niestety pan Kitazono nie mógł wystartować w 1/8 finału w swojej kategorii wagowej. Toyota przeprosiła paraolimpijczyka i wszczęła dochodzenie, które miało wyjaśnić, jak do tego doszło.

W jego wyniku Toyota już wie jak poprawić bezpieczeństwo samochodów autonomicznych

Do jego pilnowania potrzeba po prostu większej liczby żywych osób <w tle słychać fanfary>. Ale po kolei. Według Toyoty do wypadku doszło, bo przyczyniły się do tego trzy rzeczy: pieszy, infrastruktura oraz jej pojazd. Okazało się, że w momencie skręcania pojazd prawidłowo wykrył pieszego i się zatrzymał. Natomiast kierowca (lub też operator, jak zwał tak zwał) uznał, że warunki są bezpieczne i pojazd ruszył. Prawdopodobnie kierowca nie widział olimpijczyka. Pojazd ruszył i wtedy nie zadziałał system automatycznego hamowania, a operator nie zdążył zareagować. Co ważne — na skrzyżowaniu znajdowały się dwie osoby kierujące ruchem. Według Toyoty to zbyt mało, żeby panować nad ruchem ulicznym. Dodatkowo pieszy był niedowidzący, więc nie mógł uniknąć wypadku. Trzecim winnym była infrastruktura — na skrzyżowanie w kształcie litery T widoczność przy skręcie w prawo jest mocno ograniczona

Jest problem, więc znalazło się rozwiązanie. Na skrzyżowaniach liczba przewodników zostanie zwiększona z 6 do 20. Zostaną oni podzieleni na dwie grupy — jedna będzie kierować samochodami autonomicznymi, a druga pieszymi. Załoga e-Palette również będzie większa — oprócz operatora pojawią się osoby do monitorowania otoczenia. Zmieniły się zasady dotyczące przyspieszania i hamowania. Sam samochód będzie wysyłał głośniejsze sygnały dźwiękowe oznajmiające jego przyjazd. Komitet Paraolimpijski przeprowadzi również dla wszystkich szkolenie z zasad poruszania się po wiosce olimpijskiej.

Wszystko już było

Mój wykładowca prawa rzymskiego urządził kiedyś wykład o tym, dlaczego warto się uczyć historii i ją rozumieć. Tym powodem jest to, że wszystko już było. Zmieniają się czasy, zmieniają technologie, ale wszystkie zachowania ludzi, ich motywacje, zachowania, umiejętność radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach, zawsze są takie same. I tak patrzę na te autonomiczne samochody, które wymagają do swojego poprawnego działania całego sztabu ludzi i nie mogę wyrzucić z głowy, że to już było, że to przypomina czasy początków motoryzacji, czasy Red Flag Act. Mam dziwne przeczucie, że to wszystko można znacznie uprościć, że nie trzeba kilkunastu osób do jazdy z prędkością 2 km/h. Wystarczy jedna osoba — kierowca. Proste, co nie?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać