Przegląd rynku

Nowe wyzwanie przy zakupie samochodu. Spróbuj kupić wersję bez wyposażenia

Przegląd rynku 23.03.2023 65 interakcji

Nowe wyzwanie przy zakupie samochodu. Spróbuj kupić wersję bez wyposażenia

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.03.2023
65 interakcji Dołącz do dyskusji

Kupując pierwszy używany samochód, spotkałem się z pięknym określeniem „auto kupione do jeżdżenia”, które obejmowało pojazdy, w przypadku których pierwsi właściciele postawili na najbardziej bazowe wersje wyposażenia. Niestety ten pomysł na zakup powoli przestaje pasować do realiów. 

Na czym dokładnie polegało „auto do jeżdżenia”? Dokładnie na tym, że ktoś zdecydował, że chce ten konkretny model i nie potrzebuje absolutnie nic z listy dodatkowego wyposażenia ani nic z tego, co oferują wyższe wersje. Szyby na korbki z tyłu? Ok. Klimatyzacja manualna w samochodzie segmentu premium? Jasne, dlaczego nie. Kierownica obszyta skórą? Panie, a kto tego potrzebuje! W efekcie dostawaliśmy względnie niedrogi samochód w wersji „pełna bieda”. Był to jakiś pomysł, bo dzięki temu mogliśmy kupić często auto wyższej klasy, niż pierwotnie przewidywał nasz budżet, zostawiając wymyślne gadżety dla innych.

Pytanie, czy dalej da się zrobić coś podobnego? Niestety coraz częściej – nie. Co zresztą widać w poniższych przypadkach, gdzie bazowe wersje wyposażenia po prostu wyparowały albo zmieniły się nie do poznania:

Skoda

skoda superb 2023

Przez długi czas większość cenników Skody otwierała bazowa wersja Active – zresztą legendarny Superb, którego kiedyś chciałem kupić, a ostatecznie nie kupiłem i żałuję (bo pewnie teraz sprzedałbym go w cenie zakupu), był właśnie w wersji Active. Tzn. w wersji bez niczego, no ale dostawaliśmy kawał auta.

Teraz wersji Active w większych modelach czeskiej marki nie uświadczymy – przeważnie cenniki rozpoczynają się od Ambition. Wyjątkiem jest Octavia, ale tutaj takie wyposażenie możemy połączyć wyłącznie z najsłabszymi silnikami. Co w sumie oznacza, że dalej można kupić u Czechów „auto do jeżdżenia”, czyli Octavię z 2.0 TDI 116 KM i bez żadnych dodatkowych opcji. Aczkolwiek nawet Active ma LED-owe reflektory, Kessy Go i podobne, więc nie jest do końca tak uboga, jak można byłoby oczekiwać.

Ford

Kiedyś wybór wersji wyposażenia Titanium oznaczał, że kupiliśmy albo najbardziej, albo prawie najbardziej wypasionego Forda. Teraz? Teraz nawet w najmniejszych modelach (Puma, Fiesta) jest to wersja wyposażenia, od której… zaczynają się cenniki. Tak, Fiesta Titanium to teraz najtańsza Fiesta, jaką można kupić – od tej wersji wyposażenia można iść tylko w górę.

Co oznacza, że – chcemy czy nie – dostaniemy m.in. LED-owe reflektory, automatyczną klimatyzację i masę innych dodatków. Oczywiście to miłe, ale sprawia też, że startowa cena Fiesty staje się trochę mniej miła.

Mercedes

Trochę skomplikowana sprawa, bo Mercedes niespecjalnie ma jako takie wersje wyposażenia (przynajmniej w standardowym rozumieniu), ale i tak mocno sie stara, żeby nie było przypadkiem za tanio. Pierwszy sposób – wyrzucenie z gamy wszystkich wersji z manualnymi przekładniami, co pozwalało oszczędzić kupującym około 10 000 zł na start. Drugi sposób – rozbudowywanie listy podstawowego wyposażenia przy większości liftingów, dzięki czemu ceny startowe odświeżonych modeli potrafią zrzucić z krzesła.

Oczywiście ma to sens – Mercedes dalej zarabia górę pieniędzy i pewnie zarobi jeszcze większą, ale trzeba się pogodzić z tym, że pewnie niedługo nie będzie w gamie absolutnie żadnego modelu, który będzie można kupić za mniej niż 200 000 zł.

Dacia

dacia lpg

Pamiętacie bazowego Dustera na stalowych felgach w wersji Essential? To dobrze, że pamiętacie, bo teraz już takiego auta nie kupicie, zresztą tej wersji wyposażenia też już od jakiegoś czasu nie ma. Trzeba się więc pogodzić z tym, że nawet bazowy Duster jest już „na bogato”. Co zresztą widać po cenie.

Peugeot

Nowy Peugeot 308

Trudno wprawdzie napisać, że 308 stracił jako tako bazową wersję, bo prawdopodobnie jej nie miał, ale nie zmienia to faktu, że cennik tego modelu zaczyna się od odmiany… Active Pack. Nie od Active, jak np. w 208, gdzie dostajemy faktycznie bazową wersję wyposażenia, ale od Active „z plusem”.

Co i tak nie przeszkadza francuskiej marce pakować do tego Active Packa stalowych felg. Przynajmniej teoretycznie, bo według cennika stalowe szesnastki dostajemy do silnika PureTech 110, a takowego w cenniku nie ma. Skomplikowane.

Hyundai

Była, ale się zmyła – tak można napisać wersji „Classic Plus” i30, która przez długi czas otwierała cennik kompaktowego Hyundaia. Wiele w niej wprawdzie nie było – nawet kierownica nie była obszyta skórą – ale za to dostawaliśmy po prostu samochód. Do tego z tempomatem, więc można uznać, że był „po prostu do jeżdżenia”, a do tego nie kosztował zbyt wiele, szczególnie jeśli załapaliśmy się jeszcze na odmianę z 1.4 MPI pod maską.

A teraz? Teraz wersja bazowa oferuje już kierownicę pokrytą skórą i kilka innych dodatków. I kosztuje odpowiednio więcej.

Czy bazowe wersje wyposażenia czeka zagłada?

Pewnie tak – może nawet nie czeka, a już się dokonała, biorąc pod uwagę całkiem długą powyższą listę, która i tak nie jest kompletna. Zresztą kolejne nowe samochody, które dopiero mają wejść na rynek, już w zapowiedziach są prezentowane jako „te na bogato” – i o ile Ford Bronco jako egzotyczna ciekawostka dostępna wyłącznie w najwyższych wersjach wyposażenia nie budzi zdziwienia, tak np. zapowiedź elektrycznego Explorera „bogato wyposażonego już w bazowych wersjach” to już trochę inna sprawa.

W sumie trudno się dziwić producentom, którzy a) chcą zarobić więcej na każdym modelu i b) muszą te auta już i tak dopakować zgodnie z normami bezpieczeństwa. Tylko co ma zrobić klient, który szuka po prostu „auta do jeżdżenia”?

Chyba nic.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać