Felietony

Jest wyrok. Niemieckie miasta mogą „zbanować” diesle. Ale czy to zrobią?

Felietony 28.02.2018 2 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.02.2018

Jest wyrok. Niemieckie miasta mogą „zbanować” diesle. Ale czy to zrobią?

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.02.2018
2 interakcje Dołącz do dyskusji

Federalny Sąd Administracyjny Republiki Federalnej Niemiec wydał postanowienie: miasta mogą samodzielnie nakładać ograniczenia w ruchu diesli według własnego uznania. Mogą, ale nie muszą. Czy ban na diesle w Niemczech to realna perspektywa?

Dokładnie wygląda to tak: niemiecki FSA odrzucił skargi sądów niższej instancji na to, że w Stuttgarcie i Dusseldorfie zabroniono wjazdu starszym dieslom. Oznacza to de facto tyle, że takie ograniczenia stały się w pełni legalne. Jest to sukces niemieckiej organizacji ekologiczniej Deutsche Umwelthilfe, która zabiega o to, by starszych diesli zabronić w ogóle. A przez „starszych” rozumie się takie, które spełniają normę Euro 4 lub niższą. Oznacza to, że samochody z 2010 r. i starsze mogą zostać objęte zakazem wjazdu do miasta od dziś. Dla tych z Euro 5 obowiązuje karencja na zakazy do września 2019 r.

Tym, co zwraca uwagę, jest szokująco krótki czas „przydatności” pojazdu.

Jeśli w 2010 r. w dobrej wierze kupiłeś najnowocześniejszego wówczas dostępnego diesla, ale jeszcze z Euro 4 (bo oferowano je aż do września 2010 r.), skuszony niską emisją CO2 i związanymi z tym niższymi stawkami podatków, dziś za swoją decyzję możesz zostać ukarany. Twój samochód może wręcz stać się zbyteczny i nieodsprzedawalny.

Jeszcze gorzej, jeśli w 2015 r. kupiłeś super-ekstra-nowoczesnego diesla z Euro 5 i filtrem cząstek stałych, a czasem nawet katalizatorem SCR. Auto w 2019 r. będzie miało zaledwie 4 lata, a już może zostać objęty zakazem wjazdu w miejsce, do którego potrzebujesz się udać.

Czyni to poważny wyłom w zasadzie zaufania obywateli do państwa. Kupując auto homologowane mam prawo sądzić, że będzie ono nadal miało ten sam status, tak długo aż się nie zużyje. Jeśli podczas badania technicznego wykryto by skrajnie zużyty silnik i koszmarną emisję spalin, to oczywiście samochód trzeba albo naprawić, albo zezłomować. Ale jeśli nic takiego nie następuje, to zakazywanie obywatelowi korzystania z tego pojazdu jest działaniem jedynie represyjnym. To nie jest wina nabywcy, że producent oszukiwał, zwłaszcza że nie mówimy tu przecież tylko o Volkswagenach. Klasyczne „szewc zawinił, kowala powiesili”.

Niemiecki ban na diesle, VW Polo Bluemotion
Jeszcze kilka lat temu diesle przedstawiano jako nowoczesne i ekologiczne – jak Polo BlueMotion TDI.

Jednak miasta mogą wprowadzić zakazy – nie znaczy, że to zrobią.

Wszystko zależy od tego, kto zasiada w radzie danego miasta. Jeśli składa się ona w większości z radykalnych rowerzystów-aktywistów, to zapewne wszyscy z nich przebierają już nóżkami, żeby jak najszybciej wprowadzić zakaz. Niech tylko na kalendarzu pojawi się wrzesień 2019 r. – blokujemy! A jest co blokować, zwłaszcza że w Niemczech, według ostrożnych szacunków, normy Euro 6 nie spełnia 12 mln samochodów z silnikiem Diesla. Pozostaje jednak odwołać się do zdrowego rozsądku. Wprawdzie władze Hamburga już zapowiedziały wprowadzenie nowych obostrzeń, ale większość rzeczników rad miejskich na razie milczy.

Christian Schmidt, niemiecki minister transportu, powiedział (co zaskakujące), że „należy przeciwdziałać ograniczaniu wolności osobistych i lawinowej utracie wartości pojazdów”. Wygląda na to, że na szczęście nie wszyscy Niemcy to ekologiczni aktywiści. Prezes niemieckiej Federacji Przemysłu Motoryzacyjnego, Matthias Wissmann, podkreślił natomiast, że jazda dieslem po mieście nadal nie została zakazana, a ban na diesle w Niemczech powinien być traktowany jako działanie ostateczne. Niemieckie miasta ze smogiem radzą sobie trochę lepiej niż polskie mimo ogromnego ruchu samochodów, z których połowa to diesle.

Niemiecki ban na diesle, VW BlueMotion
Volkswagen od lat rozwijał linię „czystych” diesli BlueMotion.

Co to oznacza dla Polski?

Na szczęście na razie nic. Jednak w polskiej prasie i internecie pojawiły się już absurdalne opinie, że wyrok FSA może „opóźnić unowocześnianie parku maszynowego w Polsce” (źródło: SAMAR). Gdyby rzeczywiście niemieckie miasta hurtem zakazały nowoczesnych diesli i te auta trafiłyby do Polski, to nasz park maszyn odmłodniałby, czy zestarzałby się? No właśnie. Mówimy tu przecież o samochodach maksymalnie 8-letnich. Jeśli te nowoczesne diesle trafiłyby do Polski i zastąpiły stare Passaty B5 czy BMW E46, stałoby się raczej dobrze. Oczywiście pod warunkiem, że Polacy nie powycinaliby z nich masowo filtrów sadzy.

Na razie jednak za wcześnie, by uznać Niemcy za „pierwsze europejskie państwo, które zabroniło diesli”. Problemem nie jest tak naprawdę to, że na poruszanie się jakimś rodzajem auta nakłada się ograniczenie. Na przykład w Iranie diesle w samochodach osobowych zakazane są od lat. Kłopot w tym, że niezwykle szybko niektóre rzeczy i pola aktywności przechodzą od promowanych do zakazanych.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać