Felietony

Zdawał na prawo jazdy i włączył Autopilota w Tesli. Nie wyszło

Felietony 01.12.2020 305 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 01.12.2020

Zdawał na prawo jazdy i włączył Autopilota w Tesli. Nie wyszło

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz01.12.2020
305 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie powiódł się genialny plan, by korzystać z Autopilota w Tesli w trakcie egzaminu na prawo jazdy.

Jeśli dziś wtorek, to pora na Wtorkowy Przegląd… czegokolwiek, co nam przyjdzie do głowy. Sens naszych wtorkowych przeglądów jest taki, że nie zawsze są we wtorek, a selekcja treści przypomina wytrzepywanie okruchów z klawiatury. Zawsze wypadnie coś pysznego, ale trudno z tego skonstruować oddzielne danie.

Czytaj również: Prawo jazdy kategorii B – te pojazdy poprowadzisz dzięki niemu

Pierwszy okruch jest znakomity – pewien człowiek posiadający Teslę Model 3 oraz dostęp do swojego kanału na YouTubie (to chyba jest jakoś reglamentowane, prawda?), wpadł na pomysł, by w trakcie egzaminu na prawo jazdy korzystać z Autopilota Tesli. Nie była to porażka systemów autonomicznej jazdy, ale się nie udało. Do domu musiał wrócić piechotą.

Autopilot Tesli a egzamin na prawo jazdy

Są takie kraje, w których można zdawać egzamin na prawo jazdy we własnym samochodzie. Taką opcję wybrał Kosh – youtuber, człowiek, czy coś. Pechowo mu się w życiu ułożyło, że za szybko jeździł i do egzaminu na prawo jazdy musiał przystąpić ponownie.

Na egzamin stawił się Teslą Model 3 wyposażoną w kamerę. Całość swojego występu nagrał, bo w trakcie egzaminu postanowił włączać Autopilota Tesli. Miałem nadzieję, że chciał sprawdzić, czy Autopilot zda egzamin na prawo jazdy, ale nie taki był cel. Właściwie to nie wiadomo, jaki był, poza chęcią zdobycia wyświetleń. Ten się na pewno powiódł.

Autopilot nie oblał, oblano za Autopilota

Kosh włączał Autopilota dość często, ale nie pełnił on istotnej funkcji w czasie jazdy. Czasami wykonał jakiś manewr, który wykonałby nawet człowiek, który nie potrafi jeździć samochodem. Jego wpływ na przebieg jazdy był znikomy, ale egzamin i tak zakończył się wynikiem negatywnym.

Autora filmu oblano za korzystanie z systemów wspomagających jazdę. Nie stało się w trakcie egzaminu, dopiero po jego zakończeniu zaproszono Kosha do pustego pokoiku i zadano pytanie, co za system ciągle włączał. Nie każdy instruktor musi wiedzieć, jak działają systemy Tesli. Egzamin trafił więc do kosza (przepraszam, musiałem).

Niestety pytanie, czy Autopilot Tesli potrafiłby zdać egzamin na prawo jazdy, pozostało bez odpowiedzi.

Ja ją oczywiście znam, ale wam nie powiem, bo od jednego świętego samochodu, czyli Tesli, musimy przejść, do drugiej świętości, czyli do BMW E46.

Używane BMW E46 do zabawy

Szczerze przyznaję, że nie dałem rady obejrzeć każdej minuty tego filmu. Praca kamery nie współgra z moim błędnikiem. Dla ludzi, którzy nie cenią młodych angielskich turystów w Polsce, nie powinien być on zaskoczeniem.

Osoba identyfikująca się jako Ryan Taylor, której strona Facebooku jest identyfikowana jako firma odzieżowa, zamieściła film o tytule DRIVING TO SPAIN WITH A $500 BMW!. Pół-człowiek, pół-marka odzieżowa i ćwierć (nie, nie inteligent) sklep z rowerami, zdaje się być jakimiś influencerem. Może pato, a może nie, trudno to odróżnić, w czasach gdy chodzenie w dresach nie oznacza, że żeby zjeść obiad musisz ukraść radio z samochodu. A może oznacza, tylko kradnie się inaczej.

Ryan skradł moją uwagę, bo wraz z kolegami (jeden jest rudy) postanowili zniszczyć BMW E46. Być może nawet byli w Hiszpanii, ale miejsce akcji ma drugoplanowe znaczenie.

Panowie skaczą po tym pięknym samochodzie, otwierają drzwi w czasie jazdy, by trafić nimi w jakąś przeszkodę. Brutalnie go dewastują. W końcu wjeżdżają w jakieś pole, a gdy samochód odmawia posłuszeństwa, spychają go z pagórka do rowu.

Potem oczywiście uciekają i jest śmiesznie. Nieco mniej śmiesznie jest, gdy koło szóstej minuty filmu, wiozą po polu człowieka na masce. Ten jednak nie spada i nie przejeżdżają po nim, co niewątpliwie podniosłoby atrakcyjność filmu. Kolejny pech, najatrakcyjniejszy fragment filmu się nie wydarzył.

Kręćmy filmy edukacyjne

To zupełnie jak z tym filmem o Tesli. Nie dowiedzieliśmy, jak systemom Tesli idzie na egzaminie i czy da się go zdać tylko dotykając kierownicy. Wiele osób nie potrafiących jeździć jest tym na pewno zainteresowanych i poczuło rozczarowanie.

Podobnie wiele osób chciałoby się dowiedzieć, co się stanie, jak po kimś przejedzie samochód. Odpowiedzialni społecznie influencerzy powinni odpowiadać na takie ważne pytania. Tak wiele jeszcze jest do zrobienia w dziedzinie filmów edukacyjnych. Może Ryan z Koshem dowiozą coś na następny wtorek.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać