Wiadomości

Mercedes bierze winę na siebie. Czytaj śmiało książkę, gdy auto prowadzi

Wiadomości 22.03.2022 24 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 22.03.2022

Mercedes bierze winę na siebie. Czytaj śmiało książkę, gdy auto prowadzi

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz22.03.2022
24 interakcje Dołącz do dyskusji

Kto jest winny, gdy autonomiczny samochód w coś uderzy? System autonomicznej jazdy Mercedesa ma brać winę na siebie.

Oto problemy pierwszego, motoryzacyjnego świata. Kto jest winny, gdy samochód z włączonym systemem autonomicznej jazdy spowoduje wypadek? Z jednej strony wszyscy producenci twierdzą, że ich systemy są fantastyczne, a auta prowadzą się same. To jak są takie świetne, to może niech producenci płacą. Z drugiej, wszystkie instrukcje obsługi informują, że za kontrolę nad zachowaniem samochodu zawsze odpowiedzialny jest kierowca. Jak zawiedzie najlepszy aktywny tempomat na świecie, to i tak winny jest kierowca. Za sprawą Mercedesa wychodzi promyczek zmian.

Czy samochód może być winny?

Słynny Autopilot Tesli prowokuje ludzi do spania w czasie jazdy lub chociaż do nadmiernego rozluźnienia. Tesla czasami uderzy w coś stojącego na poboczu, ale Elon Musk nie bierze na siebie winy, choć od lat opowiada fantastyczne rzeczy o zdolnościach tych samochodów do samodzielnej jazdy. Za wypadek na Autopilocie zapłaci kierowca. Podobnie jest u pozostałych producentów, którzy oferują zaawansowane systemy autonomicznej jazdy. Może ci się wydawać, że auto jedzie tak dobrze, że nie musisz niczym się przejmować, ale na końcu i tak to ty zapłacisz.

Mercedes chce przełamać ten schemat i wziąć na siebie odpowiedzialność za wypadki w trakcie autonomicznej jazdy.

System autonomicznej jazdy Mercedesa

Mercedes-Benz Drive Pilot – tak się ładnie nazywa system autonomicznej jazdy Mercedesa. Oferuje trzeci poziom autonomicznej jazdy (wg SAE), w określonych warunkach. Działa do prędkości niespełna 65 km/h na określonych odcinkach autostrad. Może to i nie za szybko, jak na niemiecką autostradę, ale wtedy auto odpowiada za kontrolę prędkości, kierowanie i hamowanie. Na poranny koreczek, gdzie nie da się rozpędzić, jak w sam raz.

system autonomicznej jazdy Mercedes
Mercedes-Benz Drive Pilot

Cały system polega na kilku rodzajach czujników, oprócz wykorzystania LiDAR-u, geolokalizacji i kamer, badany jest także poziom wilgotności nawierzchni. Inna ma być także reakcja na nieprzewidziane zdarzenia. Zazwyczaj taki system, gdy dostrzeże błąd, którego nie potrafi przetworzyć, wyłącza się i każe od razu kierowcy przejąć kontrolę. W Mercedesie kierowca dostanie 10 sekund na odłożenie gazety i reakcję.

Mercedes chce wprowadzić ten poziom autonomicznej jazdy na rynek amerykański, bo w Niemczech już jest. Tam chce brać prawną odpowiedzialność za działanie tego systemu. Tak, będzie można czytać gazetę i nie trzymać rąk na kierownicy. Jak w coś wtedy przydzwonisz, to odkładasz gazetę i mówisz: no i widzisz Mercedes, coś ty narobił. A on płaci, przynajmniej w teorii.

Czy sprzedaż przez to wystrzeli?

Dla mnie to jest hit, kompletna zmiana postawy producentów, choć może wciąż trzeba będzie czytać drobny druczek i robić dziurę na oczy w gazecie. Lecz mam wątpliwości, czy klienci podzielają moje zainteresowanie tematem. Tesla nie traci swej popularności, bo wypina się na wypadki na Autopilocie, w całości obwiniając kierowców. Raczej niewielu klientów przychodzi do salonu z pytaniem, a kto zapłaci za najechanie w korku, gdy się zagapię?

System Mercedesa zapewne na początku trafi do modeli z najwyższej półki. Idealnym kandydatem jest elektryczny EQS. Co pokazuje też, w którym miejscu drogi jesteśmy. Bardzo ograniczona w zastosowaniach autonomiczna jazda trzeciego poziomu dopiero wkracza do najdroższych pojazdów i na wybrane rynki, a pierwszy producent zaczyna mówić o braniu odpowiedzialności za to, jak działa jego system.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać