Policjanci zatrzymali samochód. W środku niespodzianka – nie było komu wystawić mandatu
Wiadomości 11.04.2022Policjanci wieczorową porą zatrzymali auto, które poruszało się po publicznej drodze bez świateł. Po otwarciu drzwi zorientowali się, że za kierownicą… nikt nie siedział, a auto było puste.
Autonomiczne samochody popełniają wykroczenia na drodze, ale mandaty to trudna sprawa. Komu je wręczać, jak w środku nikogo nie ma?
Autonomiczny samochód również zapomina o włączaniu świateł
Wydawałoby się, że trudno o tym obecnie zapomnieć, gdy samochody od razu startuje na światłach do jazdy dziennej, a dzięki czujnikowi zmierzchu automatycznie włącza światła mijania. To w Polsce, ale nie w USA i nie w autonomicznym samochodzie kontrolowanym przez firmę Cruise, która z kolei kontrolowana jest przez General Motors. Tam zapomnieć o włączeniu świateł się da.
Welcome to the future. Cop pulls over driverless car (because no lights?) Then Cruise goes on the lamb. (via https://t.co/mtmsIeOAUP) pic.twitter.com/ecQ5xXuSnS
— Seth Weintraub (@llsethj) April 10, 2022
Policjant podszedł do samochodu stojącego na światłach, by upomnieć kierowcę za brak odpowiedniego oświetlenia. Tam odkrył, że w środku nikogo nie ma. Wrócił do radiowozu, ale w tym czasie pojazd dość energicznie ruszył. Wydawało się, że trzeba będzie go ścigać, ale za chwilę zatrzymał się, zjeżdżając na bok i włączając światła awaryjne.
Policjant ponownie podszedł do autonomicznego samochodu i od razu zaczął gdzieś dzwonić. Wydaje się też, że próbował wyłączyć zapłon. Najprawdopodobniej usiłował dodzwonić się do obsługi pojazdu, wybierając podany na pojeździe numer. Historia zakończyła się dobrze, ale kto miałby przyjąć ewentualny mandat za jazdę bez włączonych świateł. Może trzeba wymyślić autonomicznego słupa, takiego jednego pracownika, żeby brał na siebie wszystkie punkty karne?
Autonomiczne samochody – mandaty
Po wszystkim Cruise poinformowało, że faktycznie doszło do takiego zdarzenia oraz że wspólnie z policją pracują nad tym, jak mają się zachowywać autonomiczne samochody w trakcie spotkania z przedstawicielami prawa. Doradzałbym bezwględnie stosować się do wydawanych poleceń.

Odpowiedzialność za wyrządzone szkody poniesie właściciel pojazdu, ale to tak nie może być, że wpływy z mandatów przestaną zasilać budżety państw. Właściciel auta (w przyszłości) będzie sobie wygodnie siedział w domowym fotelu, a jego autonomiczny samochód będzie na niego zarabiał, wożąc pasażerów. To przynajmniej obiecał Elon Musk. Pomijając cele zarobkowe, nic nie będzie stało na przeszkodzie, by samochód pojechał sam odebrać żonę z pracy. Jak po drodze złamie przepisy, to kto zapłaci?
Dlaczego miałby to być właściciel, skoro on był gdzie indziej, nie prowadził, nie tworzył oprogramowania, ani nie wytwarzał czujników. Mandaty za wykroczenia na drodze dostają kierowcy, a nie właściciele pojazdów. Wypadałoby obciążać producenta pojazdu, a jak się czymś obciąża producenta, to historia motoryzacji pokazuje, że i tak ostatecznie zapłaci klient.
Początek zmian.
Mercedes niedawno wyrwał się, że będzie odpowiadał za szkody spowodowane w trakcie autonomicznej jazdy przez jego samochody. Miło, ale o mandatach to chyba nie wspomniał i nieznane są jeszcze konkretne rozwiązania prawne. Diabeł tkwi w paragrafach napisanych drobnym druczkiem w sekcji Wyłączenie odpowiedzialności. Opracowanie zasad poruszania się autonomicznych samochód w Kalifornii to dopiero początek zmian. Do opracowania jest cała góra przepisów z nowelizacją kodeksu ruchu drogowego na szczycie.