Samochody używane / Klasyki

Oto najdziwniejsze „Cinquecento” w mieście. Porównaliśmy je z prawdziwym

Samochody używane / Klasyki 04.10.2019 905 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.10.2019

Oto najdziwniejsze „Cinquecento” w mieście. Porównaliśmy je z prawdziwym

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.10.2019
905 interakcji Dołącz do dyskusji

Gdy byłem mały, widok Autobianchi albo Lancii Y10 wzbudzał we mnie niepokój. Co to za dziwaczne Cinquecento? Wyglądało podobnie do czegoś, co znałem, ale to nie było to… Teraz, po latach, miałem okazję pojeździć Y10 i sprawdzić, na ile jest podobne do jego bardziej znanego krewniaka.

Jako dziecko, zachwycałem (albo zanudzałem) otoczenie swoją znajomością samochodów. Bezbłędnie rozpoznawałem marki, a później też modele. Dobrze wiedziałem, gdzie na moim osiedlu stoi Robur i który sąsiad jeździ Moskwiczem Aleko. Zazdrościłem koledze taty Subaru Outbacka (w czasach, w których nie było oficjalnie tej firmy w Polsce) i bardzo cieszyłem się z przejażdżki Citroenem XM na taksówce. Uczyłem się czytać na gazetach o samochodach… no cóż, gdyby rodzice wiedzieli, że wyrosnę na dziennikarza motoryzacyjnego, pewnie podsuwaliby mi coś innego.

Ale jeden model był dla mnie zagadką.

Mowa oczywiście o Lancii Y10. Wyglądała podobnie do obecnego wtedy na każdym rogu Cinquecento. Zwłaszcza z tyłu: gdy myślałem sobie, że to Fiat w jakimś rzadkim kolorze (np. fioletowym), okazywało się, że to jednak zupełnie co innego. W mojej okolicy jeździła jedna taka Lancia. Sporo czasu zajęło, zanim dowiedziałem się, co to naprawdę za samochód.

Dziś spotkanie igrek-dziesiątki jest niemal niemożliwe.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

To nigdy nie był popularny model w Polsce, a teraz sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Większość egzemplarzy przegrała walkę z rdzą albo po prostu została skrajnie wyeksploatowana. Jeżeli ktokolwiek w ogóle myśli o Lancii jako o youngtimerze, to dopiero od co najwyżej kilku lat.

Niesłusznie – to bardzo ciekawy model.

W latach 80. raczej nie używało się określenia „premium”, ale Lancia właściwie taka właśnie była. Jak na samochód miejski, zachwycała bogatym wyposażeniem. Dało się zamówić do niej klimatyzację, szyberdach, skórzaną tapicerkę albo automatyczną skrzynię biegów. Wyglądała lepiej niż np. spokrewniony z nią technicznie Fiat Panda. Nie musiała wcale być od niej cichsza, szybsza ani – przede wszystkim – większa. Włoskim klientom wystarczało, że była milsza dla oka i nie gryzła się z eleganckim garniturem. Na ciasnych uliczkach tamtejszych zabytkowych miast nie było sensu jeździć dużym wozem. Nawet jeśli miało się na niego pieniądze.

Nieco lepszy „klasyczny potencjał” ma Autobianchi Y10.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Tak na początku produkcji nazywano Lancię Y10, jeżeli trafiała na rynek włoski, portugalski, francuski i japoński. Później zrezygnowano z marki Autobianchi w ogóle. Fiat chyba nie miał na nią pomysłu. To dopiero zaskoczenie!

Opisywany egzemplarz pochodzi z 1986 roku. To oznacza, że powstał w drugim roku produkcji tego modelu. Kupiono go w salonie w Paryżu, czego dowodzą zachowane, klimatyczne naklejki na szybach w języku francuskim. Autobianchi musiało pasować charakterem i designem do Paryża tamtych lat. Przez 33 lata nie napracowało się zbyt mocno: pokonało zaledwie 41 000 km. Wyobrażam sobie, że jego pierwszy właściciel krążył Y10 po mieście, a na trasy trzymał w garażu coś większego, w stylu Citroena CX.

Miałem okazję pojeździć Autobianchi i porównać je z Cinquecento.

Autobianchi Y10 na sprzedaż
Podczas sesji zdjęciowej (pod FSO!) czułem się trochę, jakbym pisał dla któregoś z czasopism z lat 90.

Zapewne kojarzycie ten egzemplarz FSM CC 900. No cóż – na test Y10 mogliśmy podjechać tylko jednym samochodem z „redakcyjnej” floty.

Na początku ustawiliśmy oba wozy obok siebie i szukaliśmy podobieństw. Y10 to starszy model, więc nie powinno się mówić, że „ma coś z Cinquecento”. Odwrotnie: to CC pożyczyło pewne części z Y10. Dlaczego? To oczywiste: chodziło o obniżenie kosztów produkcji.

Na pierwszy rzut oka widać wspólny korek wlewu paliwa. Bardzo podobne są klamki. Podobnie wygląda tylna klapa, ale chyba została wydłużona. Z kolei boczne kierunkowskazy zapewne da się dopasować z CC. Tak jak mechanizmy do ustawiania foteli.

Autobianchi Y10 na sprzedaż
Rozmiar kół się trochę różni. Korek wlewu – nie.

Czas otworzyć drzwi.

Autobianchi w środku przypomina nie tyle Cinqucento, co Fiata Pandę I. Widać jednak, że było pozycjonowane wyżej i więcej kosztowało. Jego wnętrze jest… mniej blaszane.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Oczywiście, w środku to typowy Fiat z tamtych lat (rymy jak z piosenki italo disco, wiem). Za włączanie kierunkowskazów odpowiada dodatkowa manetka, a ta, którą odruchowo ruszamy, przełącza światła. Za pierwszym razem nie da się nie pomylić. Do tego pedały są umieszczone blisko siebie, więc trzeba uważać, by nie wcisnąć dwóch jednocześnie. Trzy pewnie też by się jakoś dało.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Y10 jest jednak przestronne w środku. Wszystko doskonale z niego widać. Ma też ładny i całkiem rozbudowany zestaw wskaźników, a jego fotele są przyzwoite.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

W czasie jazdy czuć różnicę wieku. I mocy.

Jadąc Y10, a zaraz potem Cinquecento, nie można nie zgadnąć, który z tych wozów jest starszy konstrukcyjnie. Autobianchi jest mniej sztywne. Gorzej zamyka się w nim drzwi, a na wybojach bardziej czuć, że drogowcy zaniedbali swoją pracę. W środku jest głośniej.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Ale, jednocześnie, Y10 jest o wiele bardziej żwawe. Ma 45 KM (CC 900: o 6 mniej) i silnik 1.0 Fire. Czuć podczas jazdy, że zupełnie inna jest reakcja na gaz, a motor chętniej nabiera obrotów. W codziennym ruchu miejskim, jadąc Autobianchi, nie odstajemy od reszty aut. Na papierze, przyspieszenie do 100 km/h zajmuje tu 16 sekund. Nie ma tragedii, a w dodatku w mieście jeździ się przecież wolniej. Osiągnięcie 50 czy 70 km/h odbywa się naprawdę szybko. Rach, ciach i już, mkniemy z przepisową prędkością.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Autobianchi Y10 na sprzedaż
Cinquecento jest chyba jednak ładniejsze.

Poza tym, Y10 jest małym, włoskim autem. To oznacza tylko jedno: zza kierownicy wydaje się jeszcze szybsze niż jest w rzeczywistości. Wóz prowadzi się łatwo, daje bardzo bezpośrednie doznania i szybko reaguje na polecenia kierowcy. To sprawia, że nawet jadąc po makaron i parmezan do sklepu, można poczuć się jak na odcinku specjalnym. Brakuje tylko gestykulującego pilota.

Włoski klimat czuć też w inny sposób.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Autobianchi Y10 na sprzedaż
Umówmy się: gdybym budował fabrykę, raczej nie zatrudniłbym ekipy Włochów jako szefów działu kontroli jakości. Mało który wóz z Italii jest zmontowany porządnie – i Y10 nie jest wyjątkiem. W środku nie wszystko działa idealnie. Tafla prawego lusterka uporczywie opada, nawet tuż po jego poprawieniu. Czuć, że przy produkcji Autobianchi panowała raczej swobodna atmosfera. Ale to wcale nie jest denerwujące. Gdyby youngtimery były perfekcyjne, nikt by ich teraz nie kupował. Byłyby nudne.

Ten egzemplarz jest na sprzedaż.

Autobianchi Y10 na sprzedaż

Pojawił się na aukcji klasycznych samochodów Ardor, która odbyła się w zeszłą sobotę. Cena wywoławcza wynosiła rozsądne 9000 zł, ale wóz póki co nie znalazł nabywcy. Nie jestem zdziwiony. Jest w bardzo dobrym stanie, ale Polska nie jest wymarzonym rynkiem na dziwny, włoski, mało prestiżowy samochód. Mimo że…

Y10 to dobry pomysł na taniego youngtimera.

Autobianchi Y10 na sprzedaż
Autobianchi Y10 na sprzedaż

Autobianchi można bez kłopotu jeździć na co dzień, bo nieźle przyspiesza i nie jest kłopotliwe w obsłudze. We Włoszech nadal nie ma kłopotu z częściami, a niektóre elementy można dopasować z Pandy albo z CC. Poza tym, jest oryginalne i nietypowe.

OK, raczej nie będziesz odwracał tym wozem głów przechodniów. Pewnie nie uda ci się zrobić nim wrażenia pod klubem. Ale na zlocie youngtimerów, pewnie już tak. Ileż można oglądać Mercedesy i Fiaty 125p? Takiego dziwnego Cinquecento nie ma w mieście prawie nikt.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać