Testy aut nowych

Tak jeździ Audi Q8 e-tron. Pojechałem „elektrykiem” do Berlina i z powrotem

Testy aut nowych 26.03.2023 595 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 26.03.2023

Tak jeździ Audi Q8 e-tron. Pojechałem „elektrykiem” do Berlina i z powrotem

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk26.03.2023
595 interakcji Dołącz do dyskusji

Samochody elektryczne najlepiej sprawdzają się w mieście. Dlatego wsiadłem w nowe Audi Q8 e-tron i pojechałem do miasta – do Berlina. Tyle że po drodze musiałem pokonać sporo kilometrów w środowisku nieprzyjaznym elektrykom.

Pełnię swoich zalet auto elektryczne odkrywa w mieście. Bezgłośnie pracujący silnik nie tylko nie męczy hałasem podczas ciągłego ruszania i hamowania, ale i zapewnia zwinność i świetną dynamikę, gdy rozpędzamy się do miejskich prędkości. Funkcja rekuperacji sprawia, że można rzadko dotykać hamulca przy dojeździe do świateł, zazwyczaj mały promień skrętu (bo to często modele tylnonapędowe) pomaga przy parkowaniu, a poza tym samochód elektryczny zużywa w mieście niewiele energii. Dodajmy do tego funkcjonujące w wielu miastach przywileje dla kierowców aut EV, w rodzaju wjazdu na buspasy czy darmowego parkowania w strefie. Wynik jest jednoznaczny: jeśli kogoś stać i ma gdzie ładować akumulatory, na codzienne dojazdy doskonale sprawdzi mu się nieduże auto na prąd.

I właśnie dlatego elektromobilność zaczęła się od wielkich SUV-ów

Gdy utytułowane marki „spalinowe” dostrzegły, że najwyższa pora zacząć produkować coś elektrycznego, bo inaczej Elon Musk na spółkę z unijnymi urzędnikami przyprawią ich księgowych o siwe włosy, spora część z nich zaczęła od SUV-ów. Mimo że naturalnym środowiskiem elektryka jest miasto, a SUV-y są w mieście poręczne jak sekator do wycinania włosów z nosa, właśnie takie modele przecierały elektrodrogę europejskich marek.

Czy to bez sensu? Z jednej strony tak, a z drugiej jednak to rozumiem. Klienci kochają SUV-y i lubią się pokazywać w takich wozach. Poza tym, w wielkim aucie łatwiej umieścić wielki zestaw akumulatorów. No i przy autach z wyższej półki cenowej kupujący łatwiej zaakceptuje jeszcze wyższą cenę.

Audi e-tron to jeden z takich samochodów

audi q8 e-tron

Wszedł na rynek w 2018 roku jako SUV dostępny wyłącznie w wersji elektrycznej. Wielkościowo plasował się między Q5 a Q7, czyli mierzył 4,9 metra. Wyglądał… dość zwyczajnie. Styliści nie pokusili się na wymyślanie na nowo designu Audi ani na wprowadzenie jakichś kosmicznych detali. Główną ciekawostką była dostępność „cyfrowych” lusterek bocznych w opcji. Czyli zamiast zwyczajnych „zwierciadeł” można było wybrać kamery.

Teraz e-tron odszedł już do lamusa. Zamiast niego na rynek weszło Audi Q8 e-tron. Byłem na pierwszych jazdach tym autem i zamierzam wam o tym opowiedzieć.

Audi Q8 e-tron: co to za samochód?

audi q8 e-tron

Nazwa „Q8” może sugerować, że na rynek zamiast e-trona weszło po prostu Q8 w wersji elektrycznej, czyli ten duży, szeroki SUV, występujący też w odmianie RS. Nic bardziej mylnego. Audi jest w trakcie zmieniania swojej logiki nazewnictwa, co sprawia, że chwilowo może zapanować chaos.

Audi Q8 e-tron to po prostu e-tron po liftingu. Tyle że według nowej logiki, parzyste numery w gamie są zarezerwowane dla aut elektrycznych, a przyrostek „e-tron” jest tylko po to, by odróżnić spalinowe Q8 od tego na prąd. Mamy więc w gamie dwie Q-ósemki, obydwie nie mające ze sobą zbyt wiele wspólnego. Na tylnej klapie modelu, który testowałem, przyrostka „e-tron” jednak nie ma, więc można mówić „wyprzedziło mnie Audi Q8” i mieć na myśli dwa zupełnie różne wozy. Pewnie niedługo spalinowe Q8 stanie się Q7 Sportback.

Co ciekawe, to pierwszy model, w którym nie ma z tyłu napisów oznaczających wersję silnikową. Są tylko na słupku B, więc widać je przy wchodzeniu do auta.

Co zmieniło się po liftingu?

Zmiany nie są rewolucyjne, ani z zewnątrz, ani w środku. Tak naprawdę, we wnętrzu nie zmieniło się właściwie nic. Na zewnątrz dodano m.in. opcjonalną listwę LED-ową z przodu. Jest kontrowersyjna. Jedni mówią, że Q8 e-tron z takim gadżetem wygląda, jakby uciekło z dożynek. Inni – że jest nowoczesne. Mnie bliżej do tej drugiej grupy.

Najważniejsze, czym Q8 e-tron po liftingu różni się od e-trona „bez Q8” to zasięg, moc i układ kierowniczy. Ten ostatni stał się bardziej bezpośredni, ta środkowa jest większa, a ten pierwszy – urósł.

Sprawdziłem to w drodze z Poznania do Berlina

Do Poznania z Warszawy dojechałem za kierownicą e-trona, ale z dopiskiem „GT”. Te dwie litery zamieniają SUV-a w niskie, czterodrzwiowe coupe (zwane też liftbackiem), ale to nie on jest tematem wpisu. Obawiałem się jednak, że po przejażdżce niskim, przyklejonym do drogi wozem, duży SUV będzie mi się wydawał rozlazły i ociężały niczym taczka z węglem.

audi q8 e-tron

Nie było tak źle. Wsiadłem za kierownicę wersji 55, czyli takiej, która osiąga 408 KM. To oczywiście niezwykle szybki samochód. Setka w 5,6 s to wynik na poziomie 340-konnego Q7 z motorem benzynowym, ale Q8 e-tron jest jeszcze cięższy. Rzeczywiście prowadzi się bezpośrednio – poprzedni układ kierowniczy nie był specjalnie nieprecyzyjny, ale nowy dodaje autu punktów w kategorii „zwartość”.

Audi Q8 e-tron w trasie

Auta elektryczne najlepiej czują się w mieście, ale akurat e-tron jeszcze lepiej jeździ w trasie. W terenie zabudowanym jest trochę za duży. Na autostradzie zachwyca wyciszeniem, ma też dużo miejsca (również w wersji Sportback i to także nad głowami – w ogóle kupcie Q8 e-trona Sportbacka, a nie „zwykłego”, bo Sportback wygląda o wiele ciekawiej) we wnętrzu i duży bagażnik. Jest stabilny, a funkcja rekuperacji o automatycznie dobieranej sile rewelacyjnie się sprawdza. Zdejmuje się nogę z gazu, a samochód sam zwalnia o tyle, ile trzeba. Nawet wysoka masa własna nie przeszkadza przy hamowaniu, a resorowanie w momentach, w których z autostrady zjeżdża się na boczne drogi – albo jeździ się po Berlinie, którego ulice chwilami przypominają Bytom po szkodach górniczych – jest naprawdę komfortowe. I to mimo dużych felg.

Problem jest jeden i to oczywisty. Chodzi o zasięg. W Q8 e-tronie znacznie go polepszono w stosunku do starszej wersji. Nowsza ma większy akumulator, a poza tym dopracowano też aerodynamikę. Na papierze osiąga ok. 500 km na jednym elektrycznym „baku”. Ale nie w trasie.

Audi Q8 e-tron w trasie może przejechać ok. 300 kilometrów. To, czy mówimy o większym czy mniejszym dystansie, zależy oczywiście od stylu jazdy kierowcy. Spokojne poruszanie się wydłuża zasięg, a korzystanie z tego, że w Niemczech wciąż jeszcze zdarzają się odcinki bez ograniczenia prędkości sprawia, że to, co zyska się na trasie, trzeba potem „odpracować” przy ładowarce.

audi q8 e-tron

Czy z Poznania do Berlina da się dojechać na jednym ładowaniu?

Tak, bez problemu, o ile ktoś nie zamierza gnać na złamanie karku (przed miastem i tak są korki i kamery). Ale jako że byliśmy proszeni przez organizatorów o zostawienie co najmniej 70 kilometrów zasięgu, musieliśmy się podładować. Przy okazji zobaczyłem, jak szybkie są ładowarki w Niemczech. Ta na Aralu niedaleko za granicą z Polską może „podawać” aż 300 kW, czyli nawet więcej niż e-tron może przyjąć. W Polsce najszybsza ładowarka, na jaką trafiłem, dawała połowę mniej.

Czy kamery zamiast lusterek mają sens?

To pomysł, który chyba specjalnie się nie przyjął, bo Audi nie oferuje go nawet w opcji w żadnym z innych modeli. Teoretycznie polepszają aerodynamikę wozu, a więc wydłużają zasięg. Pamiętam z dawnych testów e-trona, że wymagały przyzwyczajenia. Teraz szybko się oswoiłem, ale na ciasnym parkingu wciąż nie mogłem przestać odruchowo patrzeć w kamerę, zamiast na umieszczony trochę za nisko ekran. Zauważyłem jeden kłopot – gdy jadę samochodem z tradycyjnym rozwiązaniem, podczas jazdy na wprost zerkam co chwilę w lusterka boczne, by kontrolować sytuacje. Tutaj robiłem to rzadziej, głównie przy okazji zmiany pasa. Ogólnie – da się z tym żyć, ale nie widzę przewagi takich lusterek nad zwykłymi i lepiej przeznaczyć równowartość dopłaty na inne opcje.

audi q8 e-tron

Audi Q8 e-tron nie jest rewolucją

Kosztuje co najmniej 345 000 zł, a wersja 55 Sportback bazowo wymaga wydania odrobinę mniej niż czterystu tysięcy złotych. To wygodny, dopracowany SUV Audi dla tych, którzy po prostu lubią Audi. Nie jest tak stylowy i ekstrawagancki na zewnątrz i w środku, jak BMW iX. Czym różni się od Mercedesa EQE SUV – napiszę za jakiś czas, gdy pojeżdżę wozem ze Stuttgartu. Ale wyobrażam sobie, że klient, który przesiądzie się z Q5 czy Q7 szybko się tu odnajdzie i będzie zadowolony. Również w trasie, zwłaszcza jeśli mieszka w Niemczech. W Polsce to wciąż raczej auto miejskie. Duże, drogie, ale wygodne. Weźcie Sportbacka.

Czytaj również:

Audi RS Q8 to samochód w cenie domu. Pojeździłem i sprawdziłem, co lepiej wybrać

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać