Ciekawostki / Klasyki

Oto replika, co nie ma silnika. James Bond pyta, co włożyć pod maskę

Ciekawostki / Klasyki 04.11.2020 121 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 04.11.2020

Oto replika, co nie ma silnika. James Bond pyta, co włożyć pod maskę

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski04.11.2020
121 interakcji Dołącz do dyskusji

Aston Martin DB5, a właściwie jego replika pozbawiona układu napędowego, sprzedała się za 201 tys. dolarów. Co oczywiście każe zapytać: jaki silnik tam włożyć?

Rozumiem, że ktoś kupił Astona Martina DB5 z pełnym bondowskim wyposażeniem, ale bez układu napędowego i że wydał na to 200 tys. dolarów. Samochód nie zawsze musi jeździć, żeby być drogi. Czasem musi po prostu wyglądać i być ozdobą jakiegoś wyjątkowego miejsca. Zresztą 200 tys. dolców to nie tak wiele, jeśli weźmie się pod uwagę, że oryginalny samochód Bonda poszedł za 6,38 mln dolarów, czy coś.

Tu mamy stacjonarny eksponat

Ma wszystko tak jak trzeba, ale pod maską pusto. To problem, ale też i wyzwanie. Co by tu włożyć? Możliwości jest aż nadto. W naszej redakcji zdania układają się różnie. Padła propozycja F20/F22 z Hondy S2000. Mocy dużo, obroty wysokie, świetne brzmienie. Idealny do sportowego auta. Na drugim miejscu znalazł się amerykański LS, czyli V8 konstrukcji General Motors. Dlaczego? Ponieważ „LS swap all the things”, jak mówi popularne w internecie powiedzenie.

Ktoś inny zaproponował oczywiście 1.9 TDI – pomysł znakomity, bo i części tanie, i można gdzieś dalej pojechać bez obaw że się zepsuje, i pewnie przy oszczędnej jeździe zmieści się w 6 l/100 km. Nie mogło obyć się bez pomysłu napędu z Tesli. Spytałem też niewspółpracującego już z nami Michała Koziara, autora kanału „Motobieda” o rekomendację: „No 1.5 AB z Poloneza, ten wzmocniony”. Jedną z bardziej radykalnych koncepcji było wsadzenie dwulitrowego diesla od Alfy Romeo w poprzek i napęd na przód. To mogłoby być trudne technicznie, ale jak widzicie, ile osób, tyle zdań.

Ja też mam parę pomysłów.

Pomysł pierwszy: Wankel z Mazdy RX-8

Słyszałem, że można je dostać za darmo. Ludzie wyrzucają je ze swoich RX-8, tworząc najdziwniejsze swapy. Wszystko przez awaryjność dwuwirnikowego Renesisa. Nie wierzę jednak, że nie da się go naprawić. Po prostu zapewne jest to nieopłacalne. Gdyby jednak ktoś się uparł, miałby samochód jedyny w swoim rodzaju. Cichy, wysokoobrotowy i w typowo angielskim stylu wymagający stałej uwagi. Najmniej udany japoński napęd w najlepszym angielskim wozie, to byłoby jakieś.

Pomysł drugi: Andoria

Różne są poziomy kultury pracy w dieslach. Na samej górze jest chyba ten nowy, rzędowy diesel z Mercedesa z sześcioma cylindrami. Jest naprawdę niezwykły. Potem są wszystkie nowoczesne diesle 4-cylindrowe. Potem są różne wczesne common raile. Dalej mamy diesle z lat 90., jak 1.9 TDI, które intensywnie klekoczą. Poniżej nich są diesle z lat 80. z komorą wirową, ale te zachodnie. I wreszcie, na samym dole tej drabiny są diesle z krajów demokracji ludowej (lub byłej D.L.), jak 2,4-litrowa Andoria. Dysonans między dieslem klekoczącym jak w ciągniku a zawsze nienagannie ubranym agentem 007 byłby wspaniały. Plus ten niepodrabialny zapach.

Pomysł trzeci: jakieś tanie V12

Samochody z V12 bywają śmiesznie tanie, głównie ze względu na koszty eksploatacji. Mało kto chce kupować podmęczone BMW E32 czy E38 albo nawet Mercedesa W220 z silnikiem 12-cylindrowym. O Jaguarach z litości nie wspomnę, one są w cenie batonika z Biedronki. A tymczasem V12 pod maską takiego Astona pasowałoby wspaniale. Te Astony zawsze mi się wizualnie podobały, ale brakuje im właśnie jakiegoś absurdalnie skomplikowanego i rozbudowanego silnika dwunastocylindrowego.

Mam jednak swój typ

Jako że traktuję wszystko utylitarnie, najchętniej wrzuciłbym tam toyotowską hybrydę, najlepiej z Lexusa IS. Uwielbiam to wycie podczas przyspieszania, nic na to nie poradzę. Poproszę o jakieś kontrpomysły.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać