Klasyki / Ciekawostki

Od 0 do 331 km/h w 44 lata. Aston Martin nie lubi się spieszyć

Klasyki / Ciekawostki 08.06.2023 41 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 08.06.2023

Od 0 do 331 km/h w 44 lata. Aston Martin nie lubi się spieszyć

Piotr Szary
Piotr Szary08.06.2023
41 interakcji Dołącz do dyskusji

Miał powstać w kilkunastu, maksymalnie 25 egzemplarzach – powstał w jednym. Miał się rozpędzić do 200 mph – rozpędził się do zaledwie 191. Po renowacji Aston Martin Bulldog osiągnął choć jeden z tych celów.

Aston Martin to jedna z moich ulubionych marek, choć zasługa w tym głównie modeli takich jak V8 Vantage Le Mans, DB7 Vantage, DBS (ten na bazie DB9), V12 Vantage czy 2. generacja Vanquisha. Swoją drogą, to dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak często w swojej historii Aston pchał nazwę Vantage – aż dziw, że nie zrobili takiej wersji miejskiego Cygneta.

Moja sympatia do marki nie oznacza jednak, że w całej swej historii nie miała ona niczego, na co patrzyłem przez palce z powodu stylistyki, którą dyplomatycznie określę jako oryginalną. Jak możecie się domyślać, chodzi o Astona Lagondę oraz o bohatera tego tekstu.

To Aston Martin Bulldog

Aston Martin Bulldog
Zastanawiacie się, gdzie są reflektory? O tutaj.

Ten supersamochód został zbudowany w 1979 r., a oficjalnie zaprezentowano go rok później. Cząstka „super” była tu nieprzypadkowa – Bulldog miał być najszybszym autem świata, w czym pomóc miało podwójnie turbodoładowane, 5,3-litrowe V8. Silnik umieszczono w miejscu nietypowym dla Astona, bo za przednimi fotelami. Gotowe auto dysponowało mocą 608 KM, choć na stanowiskach pomiarowych dorzucało do tego jeszcze kolejne 102 rumaki. Są też źródła, które podają moc na poziomie 660 KM w samochodzie i nawet 740 podczas pomiarów.

Jaka ta moc by nie była, szacowano, że stylizowany przez Williama Townsa pojazd mógłby osiągnąć nawet 237 mph, czyli 381 km/h. Tak się jednak nie stało: udało się rozpędzić zaledwie do 191 mph, czyli do 307,4 km/h. No niby nieźle, fajnie, ale jednak niedosyt pozostał – tym bardziej, że nie osiągnięto nawet obiecywanych, okrągłych 200 mil na godzinę. A gdy w 1981 r. u sterów firmy stanął Victor Gauntlett, uznał on, że firma ma ważniejsze wydatki niż wprowadzanie do produkcji tego luksusowego superauta. Można mu to wybaczyć, bo zapewne gdyby nie jego decyzje to marka by po prostu nie przetrwała – ale dla Bulldoga oznaczało to wyrok. Niewiele później jedyny istniejący egzemplarz sprzedano na Bliski Wschód za kwotę 130 tys. funtów.

Auto w międzyczasie przeszło wiele zmian pod kątem wyglądu i wyposażenia. Przykładowo we wspomnianym 1981 r. Astona przelakierowano na zielono, a brązową skórę Connolly w kabinie wymieniono na jasnokremową. Dorzucono też lusterka zewnętrzne i kamerę obserwującą, co się dzieje za samochodem.

Aston Martin Bulldog
Tak auto prezentowało się w 2009 r. Zwróćcie uwagę na lusterka boczne. / edvvc, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

Do 2020 r. nie działo się zbyt wiele

Wtedy auto trafiło do kolejnego właściciela. Phillip Sarofim, bo o nim mowa, skontaktował się z Richardem Gauntlettem (synem Victora) w sprawie auta, a efektem rozmów było rozpoczęcie kompleksowej renowacji. Zajął się tym zakład Classic Motor Cars w Bridgenorth w Wielkiej Brytanii. Proces trwał 18 miesięcy, ale warto było – przywrócił Astona do życia. Jako wzór do odtworzenia potraktowano wersję z 1980 r., czyli sprzed zmian – ale przy okazji wykonano kilka modyfikacji. Pierwszą z nich było wzmocnienie rurowej ramy przestrzennej, co znacznie zwiększyło sztywność skrętną. Silnik także doczekał się zmian – pojemność skokową zwiększono z 5,3 do 5,7 l, a oryginalny układ wtrysku paliwa wymieniono na gaźniki Webera. Warto przy tej okazji dodać, że dokładnie tak samo postąpił producent auta w latach 70., gdy nie mógł dojść do porządku z wtryskiem Boscha – 3. seria modelu V8 (wcześniej znanego jako DBS V8) też korzystała z gaźników, choć wcześniej budowano już te auta z wtryskiem paliwa. Od 2021 r. Bulldog bierze udział w kolejnych wystawach i zdobywa nagrody, ale… nie na to czekaliśmy. A przynajmniej nie tylko na to.

Aston Martin Bulldog

Nadszedł ten dzień – 6 czerwca 2023 r.

Aston Martin Bulldog pojawił się na pasie startowym starej bazy NATO w Campbeltown w Szkocji. Za kierownicą miejsce zajął Darren Turner – trzykrotny zwycięzca 24-godzinnego wyścigu Le Mans w swojej klasie i przy okazji jeden z kierowców zespołu fabrycznego Astona Martina. W latach 2007 i 2008 na najwyższy stopień podium dowiózł go Aston DBR9, a w 2017 r. – model Vantage GTE. Teraz do celu – 200 mph – dowiózł go Aston Martin Bulldog, ostatecznie osiągając 205,4 mph, co daje 330,6 km/h.

Trzeba tu dodać, że próby pokonania tej bariery miały miejsce już wcześniej: w październiku 2022 r. na pasie startowym bazy lotniczej Marynarki Wojennej w Yeovilton Aston podczas dużych opadów deszczu osiągnął 176 mph (ok. 283 km/h), a rok wcześniej – niedługo po zakończeniu renowacji – w tym samym miejscu osiągnięto 162 mph (277 km/h).

Aston Martin Bulldog

Cieszę się, że podjęto taką próbę, bo samochody – nawet te istniejące w jednym egzemplarzu – powinny choć raz na jakiś czas pojeździć, a nie tylko stać w klimatyzowanym garażu. Z drugiej strony, zwróćcie uwagę na fakt modyfikacji silnika i na prędkość, jaką osiągnięto – możliwe, że gdyby jednostkę napędową pozostawiono w oryginalnej specyfikacji, to tych 200 mph znowu nie udałoby się osiągnąć. Żeby to skuteczniej oszacować, musielibyśmy wiedzieć, o ile i czy w ogóle wzrosła moc V-ósemki w Bulldogu – ale najwidoczniej nikt tego nie sprawdził, bo osoby odpowiadające za renowację mówią o „co najmniej 670 KM, ale możliwe jest o 200 więcej”. Ja bym to auto zabrał na hamownię, no ale ja ze wsi z małego miasta jestem. Tak czy owak – gratulacje i prosimy o powtórkę. A następnym razem prosimy o renowację i sprawdzenie prędkości maksymalnej Forda GT90.

 

Czytaj również:

Urywa głowę przy samej d… Rimac Nevera wgniótł kierowcę testowego w fotel, a Koenigsegga w ziemię

 

Zdjęcia: Classic Motor Cars

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać