Wiadomości

Szalony rajd reportera za Antonim Macierewiczem to kapiszon, a nie żaden trotyl

Wiadomości 21.04.2021 248 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 21.04.2021

Szalony rajd reportera za Antonim Macierewiczem to kapiszon, a nie żaden trotyl

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz21.04.2021
248 interakcji Dołącz do dyskusji

Taki tu widzę brawurowy rajd Antoniego Macierewicza, jak Skoda Superb to limuzyna.

Nie widzę problemu, żeby napisać, że w tej Skodzie Superb jechały zwłoki księżnej Diany. Jest to równie prawdopodobne jak to, że jechał nią Antoni Macierewicz.

Nie czekam w przesadnym napięciu na ustalenia podkomisji smoleńskiej, ale jeśli ten „sensacyjny” materiał Super Expressu pokazuje szalony rajd Antoniego Macierewicza limuzyną, to brzozy mogą być naszpikowane trotylem. Może być nawet tak, że jedynym, kto tu jechał brawurowo, jest reporter.

Antoni Macierewicz to nie Frog, a Superb to nie limuzyna

Super Express się dziś zsensacjonował. Szokujący tytuł brzmi tak: Limuzyna Antoniego Macierewicza w szalonym rajdzie po ulicach Warszawy! [WIDEO]. W materiale zgadza się wyłącznie to, że faktycznie zawiera relację wideo, ale niezwykle marną. Nie ma tam za to żadnego Antoniego Macierewicza, sensu też, sensacji wcale, a jedynym łamiącym przepisy może być reporter. Wiarygodności jest tu tyle, co w Wiadomościach.

Film pokazuje jak Skoda Superb, być może, raz lub dwa łamie przepisy. Tą Skodą ma często poruszać się Antoni Macierewicz. Za czeskim sedanem jedzie reporter i równie wesoło łamie przepisy. Sam przyznaje, że osiągał w mieście prędkość 117 km/h próbując gonić Skodę. Po co właściwie to robił, już nie opowiada.

Ruszyłem za limuzyną, po chwili na liczniku miałem 117 km/h, a i tak nie udało mi się jej dogonić. To wyglądało, jakby ktoś urządził sobie wyścigi! – reporter SE.

Ale co sobie pojeździł po mieście to jego

Reporter krytykuje kierowcę Skody za to, że wyprzedza z prawej strony. Po chwili, jakby chcąc zajrzeć do samochodu przez boczne okna, zjeżdża na prawy pas i … ucina film w momencie, gdy praktycznie pokazuje, że sam wyprzedził Skodę z prawej. To że wyprzedzanie z prawej strony nie musi być wykroczeniem, nie jest największą bułą z tego filmu.

Strzały słychać w 28 sekundzie, a dokładnie tego kapiszona, którego zaserwowano nam jako trotyl. Pasek na filmie informuje, że nie wiadomo, czy Antoni Macierewicz w ogóle znajduje się w ściganym samochodzie. To zupełnie nie przeszkadza, by zdjęcie otwierające tekst przedstawiało tego polityka wsiadającego do samochodu.

antoni macierewicz limuzyna
Jeśli Antoni Macierewicz był w środku, to jego udział w rajdzie mógł wyglądać właśnie tak.

Kto nagrywał ten film?

Może był to pasażer reportera, ale ten pasażer w dziwnym miejscu trzyma rękę nagrywając film. Po co wyciągałby ją w lewo do obręczy kierownicy, skoro ścigany samochód ma po prawej stronie? Idiotyzm tego pościgu wzmaga to, że film pewnie nagrywał sam kierowca. Trochę głupio by wyszło, gdyby sam dwukrotnie przekraczał prędkość w terenie zabudowanym i jednocześnie jedną ręką trzymał telefon usiłując filmować. Choć może niektórym nigdy nie jest głupio.

Rajd ma być karkołomny, brawurowy, budzić grozę i na pewno jeszcze jakiś. Samego nagrania jazdy starczyło na jakąś minutę z trzyminutowego filmu, a pojazdy przejechały spory kawałek Warszawy. Może jednak nie było tu żadnego rajdu, tylko dwa rzekome naruszania przepisów.

O ile kierowcy Skody Superb zapewne nie stanie się żadna krzywda, to fotoreportera Super Expressu może być nieco łatwiej ukarać. Sam dostarczył materiał dowodowy. Może tłumaczyć, że w żadnym momencie filmu nie widać jednocześnie wskazań prędkościomierza i widoku ulicy, nie da się więc stwierdzić, czy złamał przepisy. Zestawienie wskazań prędkościomierza z widokiem na Skodę Suberb jest widoczne tylko w galerii zdjęć, więc jedynym łamiącym przepisy może być reporter, bo Skoda mogła poruszać się z zupełnie inną prędkością. Tak zmontowany film nie dowodzi, że łamał je kierowca samochodu, w którym kiedyś widziano Antoniego Macierewicza i to nawet nie tego dnia.

I kto powinien oddać prawo jazdy?

To był kawał porządnej reporterskiej roboty, która pokazała, że kierowca samochodu, w którym widywano Antoniego Macierewicza, być może łamał przepisy. A prawie na pewno łamał je reporter i to najprawdopodobniej on, a nie Antoni Macierewicz, przekroczył prędkość o 67 km/h w terenie zabudowanym. Czy zachowa się przyzwoicie, tak jak wymaga tego od polityków i odda prawo jazdy na najbliższej komendzie policji? Raczej nie, bo szalony rajd z telefonem w ręku to zupełnie co innego.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać