Felietony

Aktywny tempomat to wspaniałe rozwiązanie. Szkoda, że w Polsce da się go używać tylko w nocy

Felietony 04.11.2019 273 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 04.11.2019

Aktywny tempomat to wspaniałe rozwiązanie. Szkoda, że w Polsce da się go używać tylko w nocy

Michał Koziar
Michał Koziar04.11.2019
273 interakcje Dołącz do dyskusji

Aktywny tempomat to wspaniałe i wygodne ustrojstwo. Problem w tym, że na polskich drogach szybkiego ruchu da się go normalnie używać tylko przy minimalnym ruchu.

Podczas długiego weekendu odwiedziłem Gniezno. Wizyta miała charakter rozrywkowo-służbowy, więc mogłem dowolnie dobrać dzień. Dlatego postawiłem na 2 listopada licząc, że wtedy jeszcze nie będzie rozwałki na drogach związanej z powrotami. To było pierwsze błędne założenie.

Drugie dotyczyło wygodnej jazdy z aktywnym tempomatem. Chwila, jak to, jaki tempomat, przecież Ty masz same Polonezy. Tak, ale akurat teraz testuję Skodę Scalę, więc tymczasowo korzystam ze zdobyczy współczesnej techniki. A przynajmniej próbuję, z różnym skutkiem.

Aktywne tempomaty nie są dostosowane do polskiego stylu jazdy.

Najszybsza trasa do Gniezna wiedzie przez większość czasu wzdłuż A2. Pomyślałem sobie: pięknie, włączę tempomat na 140 km/h za węzłem Konotopa, wyłączę przed zjazdem na Gniezno. Nic tylko relaksować się przy muzyce leniwie kręcąc kierownicą. Oczywiście na tyle na ile potrafię na z definicji irytujących mnie autostradach.

Nic z tych rzeczy. Może 40 sekund po ustawieniu tempomatu musiałem awaryjnie hamować. Jegomość w białym busie uznał, że dystans jaki moja Skoda zachowuje do poprzedzającego auta jest akurat idealny by wyskoczyć mi przed maskę i zacząć powoli wyprzedzać TIRa. Bardzo powoli. Pan startował z około 90 km/h, pod koniec procesu osiągnął mocne 102 km/h. W sumie nic bym do tego nie miał, gdyby nie to, że zjechał na lewy pas w ostatniej chwili, a co lepsze – za mną było pusto. Straciłby całe 5 sekund gdyby zaczekał.

Świetnie, czyli lepiej ustawię zachowywanie najmniejszej możliwej odległości od poprzedzającego auta. Może wtedy nikt nie będzie mi wyskakiwał przed maskę, bo uzna, że się nie zmieści.

Takiego wała.

Ogromna część kierowców, którzy akurat jechali np. między tirami stwierdzała, że zostawiana przez Skodę bezpieczna przerwa jest idealna by wbić się na lewy pas. Co z tego, że startowali z prędkością 80 czy 90 kmh, a ja leciałem 140 km/h i w efekcie musiałem ostro hamować. Gdybym bezgranicznie zaufał systemom auta doszłoby do wypadku, bo automat nie spodziewa się takich manewrów, zwalnia dopiero kiedy wykryje auto przed sobą na tym samym pasie. Świetnie. Po prostu polscy kierowcy utrzymują między sobą o wiele mniejsze odległości niż systemy Scali uważają za bezpieczne.

Oczywiście nie jechałem przez cały czas lewym pasem. Na nieszczęście także na prawym aktywny tempomat nie ogarniał polskich zwyczajów. Zwłaszcza kierowców, którzy pomimo wolnego prawego nagniatają lewym. System jest dostosowany do niemieckiego zakazu wyprzedzania po prawej stronie. Automatycznie hamuje gdy wykryje, że zbliża się do wolniejszego auta na drugim pasie. Miałem więc do wyboru przypominanie innym długimi światłami, że zapomnieli zjechać do prawej albo manualne wykonywanie manewru, za który w Niemczech jest mandat.

Wisienką na trocie okazali się ludzie, którzy z pasa rozbiegowego bezpośrednio wskakiwali na prawy autostrady jadąc jeszcze 60-70 km/h. Jakby nie wiedzieli, że po to rozbiegówka ciągnie się dalej, by mogli się bezpiecznie włączyć do ruchu jadąc mniej więcej tak samo szybko jak reszta. Tego też tempomat się nie spodziewa, więc trzeba samemu zawczasu hamować.

Aktywny tempomat tylko w nocy.

Niestety, to nie były odosobnione przypadki. Choć starałem się wybrać dzień ze stosunkowo niewielkim ruchem, to prawie cała jazda po A2 składała się z takich przypadków jak opisane powyżej. Jak już nawet udało mi się normalnie wyprzedzać kolumnę wolniejszych pojazdów z prędkością 140 km/h, to zaraz ktoś siadał mi na zderzaku i intensywnie mrugał długimi, niezadowolony, że nie jadę 180 km/h.

W efekcie szybko dałem sobie spokój z tempomatem. Do węzła łączącego A2 z A1 był kompletnie bezużyteczny. Dalej też mogłem go używać bezpiecznie jedynie na krótkich odcinkach. Dopiero kiedy wracałem z Gniezna późnym wieczorem i ruch był zdecydowanie mniejszy mogłem normalnie korzystać z tego dobrodziejstwa techniki. Na pustawej autostradzie, gdzie polscy kierowcy nie mieli okazji do wykonywania popisowych manewrów, wreszcie mogłem odpocząć.

To nie system jest zły.

Czemu w ogóle o tym piszę? Żeby powiedzieć, że aktywny tempomat Skody jest źle skonstruowany? W żadnym wypadku. On działa bardzo dobrze. Po prostu konstruktorzy nie wzięli pod uwagę złych polskich nawyków. Wiem, Ameryki nie odkryłem.

Po prostu w większości przypadków zachowujemy za małe odległości między autami na autostradzie. Widać to doskonale np. po wjechaniu do Niemiec, gdzie policja bardziej zwraca na to uwagę. Nagle odległości między autami robią się zdecydowanie większe. Aktywny tempomat zakłada, że kierowcy będą właśnie tak jechać. Tymczasem Polacy, przyzwyczajeni do ciasnych przerw między samochodami, widząc nagle taką bezpieczną, uważają że to idealny moment by wbić na lewy pas i zacząć wyprzedzać. Nawet jeśli jadą o 50 km/h wolniej od nadjeżdżającego auta. Co gorsza, najczęściej sygnalizują co zrobią dopiero pół sekundy przed wykonaniem manewru. Wcześniej nie mieli okazji, bo każdy każdemu siada na zderzaku, byle nikogo nie wpuścić. Czasem dochodzi nawet do takich patologii, że za wyprzedzającym tirem ustawia się kolejka, a prawy pas jest pusty.

Co do jazdy lewym pasem gdy prawy jest wolny i złego korzystania z rozbiegówki – tu chyba nie muszę tłumaczyć co jest nie tak.

Co z tym fantem zrobić?

Tak czy siak – póki co korzystanie z aktywnego tempomatu na polskiej autostradzie w dzień jest niemal bez sensu. Jeździmy zbyt chaotycznie i nieprzemyślanie. O ileż prościej byłoby, gdybyśmy utrzymywali większe, bezpieczne odstępy, trzymali się prawej strony jeśli nie wyprzedzamy i normalnie korzystali z rozbiegówek. Nie tylko jazda byłaby przyjemniejsza i spokojniejsza. Może kierowców jeżdżących na zderzaku teraz zaskoczę, ale płynny ruch jest szybszy niż chaos.

Serio. Jak zachowacie większe odstępy to wolniejsze auta nie będą się rzucać na pierwszą przerwę w sznurze wozów na lewym pasie, tylko spokojnie się rozpędzą i płynnie wyprzedzą. Nie będzie trzeba hamować do 95 km/h. Trzymanie się prawego pasa udrożni lewy. Normalne korzystanie z rozbiegówek – to po prostu mniejsze szanse na wypadek.

Będzie bezpieczniej i sprawniej. Przy okazji aktywny tempomat stanie się przydatny nie tylko w nocy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać