Felietony

Wybiórcze cytowanie wyników ankiety o ruchu drogowym to półprawda. A pół prawdy to…

Felietony 22.05.2021 1027 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 22.05.2021

Wybiórcze cytowanie wyników ankiety o ruchu drogowym to półprawda. A pół prawdy to…

Adam Majcherek
Adam Majcherek22.05.2021
1027 interakcji Dołącz do dyskusji

Z ankiety przywoływanej przez Miasto Jest Nasze wynika, że największym problemem mieszkańców Warszawy jest brak miejsc parkingowych w centrum. Szkoda, że MJN zapomniało o tym wspomnieć. 

„68 proc. mieszkańców popiera zamianę części pasów ruchu na buspasy” komunikuje Miasto Jest Nasze, powołując się na badanie przeprowadzone w Warszawie na zlecenie Polskiego Alarmu Smogowego. I wybiera jeszcze kilka wyników, które pasują do tez stowarzyszenia, zupełnie lekceważąc te, które zaburzają wyidealizowany obraz.

Zacznijmy od tego, że można by się zastanowić, czy wyniki badania faktycznie można uogólnić na całą populację stolicy

Mowa konkretnie o tym badaniu, przeprowadzonym przez CEM Instytut Badań Rynku i Opinii Publicznej w Krakowie na zlecenie obywatelskiego ruchu Polski Alarm Smogowy. W opisie czytamy, że „Badania przeprowadzono na losowej próbie 600 dorosłych mieszkańców Warszawy. Jako operat losowania posłużyły bazy telefoniczne zawierające numery stacjonarne i komórkowe. W procesie doboru próby kontrolowano jej strukturę według kwot płci i wieku.” Przeprowadzono je techniką CATI, czyli wywiadu telefonicznego wykonanego przez przeszkolonych ankieterów.

Opinie 600 przypadkowych osób wybranych z jakiejś bazy telefonicznej uogólniono na całą społeczność Warszawy. Nie ma się co dziwić – ktoś powie – w końcu na tym polegają badania statystyczne, że dobiera się grupę badawczą i na jej podstawie ocenia całą populację. Że można by tę grupę reprezentantów dobrać jakoś precyzyjniej niż wyłącznie na podstawie wieku i płci? Można, ale wcale nie trzeba – losowy wybór próby polega właśnie na tym, że jest ona zupełnie przypadkowa. To jedna z technik pobierania próby z populacji generalnej.

Ale żeby próbę, czyli grupę wybraną metodą losowego wyboru, móc uogólnić na całą społeczność, musi ona spełniać istotny warunek. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, „każda jednostka populacji ma dodatnie i znane prawdopodobieństwo dostania się do próby”. A biorąc pod uwagę, że mówimy o jakiejś bazie numerów telefonów, w próbie na pewno nie znajdą się osoby, które nie posiadają telefonów, mają zastrzeżone numery albo nie wyraziły zgody na umieszczenie numeru w bazie. Prawdopodobieństwo dostania się do grupy dla takich jednostek wynosi 0. Czyli nie jest dodatnie. Gdyby np. takie badanie przeprowadzono we Wrocławiu, nie miałbym szans na wyrażenie opinii.

Jeśli jednak przyjmiemy, że grupa badawcza nie pozostawia wątpliwości i wyniki można uogólnić na wszystkich mieszkańców Warszawy, wciąż można wysnuć wnioski nie do końca zgodne z tezami MJN

„68 proc. mieszkańców popiera zamianę części pasów ruchu na buspasy” – nie znalazłem takiego wyniku w badaniu. Zgaduję, że chodziło o odpowiedź na pytanie ‌Czy był(a)by Pan(i) skłonny(a) poprzeć wprowadzenie następujących rozwiązań w zakresie ruchu samochodowego w mieście?, na które w punkcie „Zamiana części pasów drogowych na buspasy w celu usprawnienia komunikacji zbiorowej” 26 proc. odpowiedziało zdecydowanie tak, a 34 proc. – raczej tak. Pozostali odpowiedzieli raczej nie (19 proc.) i zdecydowanie nie (13 proc.). 8 proc. stwierdziło, że trudno powiedzieć.

aktywiści badania statystyczne

I dopiero po dodaniu tych niezdecydowanych do odpowiadających twierdząco osiągamy 68 proc. którymi chwalą się POS i MJN. 60 czy 68 – różnica jest niewielka, ale wskazuje na dbałość przedstawiania wyników badania. Poza tym, między wydźwiękiem stwierdzenia „czy byłby Pan skłonny poprzeć” z pytania a „68 proc. popiera” z interpretacji wyników jest delikatna różnica.

Szkoda, że pytanie o niedobór buspasów nie pojawiło się tutaj – na liście problemów związanych z komunikacją w mieście. Wówczas dowiedzielibyśmy się, czy faktycznie mieszkańcom brakuje buspasów.

Ankietowani jako największe problemy wymieniają brak miejsc postojowych w centrum i zbyt duży ruch na ulicach – jako bardzo poważny i poważny problem wskazuje je 88 proc. pytanych

Chcieliby mieć gdzie parkować w mieście, a nie przesiadać się do autobusu. Swoją drogą, to dość pokrętna logika: ludzie chcieliby mieć dostęp do większej liczby miejsc parkingowych i jednocześnie oczekiwaliby mniejszego ruchu na ulicach.

„84 proc. warszawiaków uważa, że transport samochodowy ma bezpośredni związek z jakością powietrza w mieście” – zgaduję, że to może być odpowiedź na pytanie „jaki jest Pana(i) zdaniem wpływ ruchu samochodowego na zanieczyszczenie powietrza w mieście?”. Zgaduję, bo według wykresu 83 proc. uważa, że duży. Z tym, że duży to dość nieprecyzyjne określenie, szczególnie gdy nie zestawimy ruchuu samochodowego z innymi elementami mającymi wpływ na jakość powietrza. A po drugie, to jest opinia ankietowanych, która nie musi mieć poparcia w faktach. Ciekawe, czy gdyby pytanie brzmiało „czy dysponuje pan wiedzą potwierdzającą, że ruch samochodowy ma duży wpływ na jakość powietrza w mieście”, odpowiedź byłaby podobna.

aktywiści badania statystyczne

„78 procent respondentów deklaruje, że po pandemii będzie częściej lub w takim samym stopniu korzystać z komunikacji zbiorowej” – owszem, ale zaledwie co trzeci ankietowany wskazał ją jako najczęstszy sposób podróżowania po mieście.

Z drugiej strony, z badania wynika, że mieszkańcy są zadowoleni z oceny możliwości podróżowania po Warszawie

60 proc. pasażerów komunikacji miejskiej oceniając rok 2021 wystawiło ocenę co najmniej raczej wysoką. A Warszawiacy zapytani o to, co by ich zachęciło do rezygnacji z samochodu na rzecz codziennego korzystania z transportu zbiorowego, wskazują chętniej marchewkę niż kij. Gdyby komunikacja była mniej zatłoczona, prowadziła ich bezpośrednio do celu, była punktualna i szybsza, to daliby się skusić chętniej, niż przez ograniczenie liczby miejsc postojowych, czy podnoszenie opłat parkingowych. Do tego mając do wyboru poprawę rozwiązań komunikacyjnych w formie częstszych kursów autobusów albo inwestycji w linie tramwajowe, dwukrotnie częściej wybierali ten drugi wariant.

aktywiści badania statystyczne

Nie chodzi o to, żeby negować pracę obywatelskich ruchów typu Polski Alarm Smogowy

Chodzi o to, żeby patrzeć na oba końce kija. Stowarzyszenia typu Miasto Jest Nasze czy Polski Alarm Smogowy pewnie robią wiele dobrego, ale swoją jednostronną narracją budują sobie wizerunek tych co nienawidzą samochodów, nie widząc, że jednak ludzie/mieszkańcy wciąż chcą z nich korzystać. I błędnie sugerują, że większość mieszkańców uparcie chce z tych samochodów wysiąść, ale straszne rządy miast nie chcą im w tym pomóc. Większość mieszkańców chciałoby po prostu, żeby inni przestali jeździć samochodami i zostawili więcej miejsca dla nich. Ale to, że ludzie chcieliby mieć ciastko, zjeść ciastko i jeszcze żeby zostały im pieniądze na kolejne ciastko, to nic nowego. Podobnie jak wybiórcze cytowanie wyników ankiet przez aktywistów.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać