Felietony

Pytanie na niedzielę: czy niemieckie samochody są najlepsze?

Felietony 24.03.2019 365 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 24.03.2019

Pytanie na niedzielę: czy niemieckie samochody są najlepsze?

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski24.03.2019
365 interakcji Dołącz do dyskusji

Byłem ostatnio na prezentacji konceptu Opla o nazwie GT X Experimental. Podczas tego wydarzenia producent chwalił się, że główną jego cechą wyróżniającą jest „niemieckość”.

Niemieckość, przystępność i emocje mają charakteryzować nowe samochody marki Opel. Ich zapowiedź to koncept GT X Experimental, który prezentuje się tak:

samochody niemieckie

To 4-metrowy crossover z napędem elektrycznym i drzwiami otwieranymi jak Meriva B, tyle że bez środkowego słupka. Drzwi są zresztą także otwierane elektrycznie i potrzebują na to tak dużo miejsca, że nie wysiedlibyśmy z GT X Experimentala na żadnym parkingu pod supermarketem. Ale to koncept, więc to nigdy nie będzie konieczne. Ma niesamowite wnętrze z ekranem zajmującym całą tablicę przyrządów, co w nowej filozofii Opla nosi nazwę „Clear Panel”. Wizualnie auto prezentuje się naprawdę dobrze, ale czy jest w nim „niemieckość”? I co to jest „niemieckość”?

samochody niemieckie

Poczytajmy jeszcze co piszą w materiałach prasowych

„Nowa niemieckość” Opla jest oparta na najlepszych tradycyjnych niemieckich wartościach: inżynierskiej biegłości, autentycznej fascynacji świetnie wykonanymi maszynami oraz intensywnej koncentracji na funkcjonalności, jakości i niezawodności. Atuty te są wzbogacone serdecznością i otwartością.

samochody niemieckie

To ciekawe, ale moim zdaniem jest trochę inaczej. Cała fascynacja niemieckością na polskim rynku wynika stąd, że w czasach PRL samochody niemieckie były o jakieś 100 tysięcy razy lepsze niż produkcje krajów demokracji ludowej – prezentowały zupełnie inny poziom pod każdym względem, w szczególności jeśli chodzi o trwałość. Najgorszy Garbus był lepszy od najlepszej Syreny, najbardziej udręczona Jetta I była lepsza niż nowy FSO 1500, a nasz prestiżowy sedan – Warszawa – przegrywał w każdej kategorii z Mercedesem W110. Przy okazji samochody niemieckie miały oprócz trwałości pewną cechę, która wyróżniała je na tle konkurentów włoskich, francuskich i angielskich: dawały się jako-tako naprawić w warunkach gospodarki centralnie planowanej.

Były też w miarę dostępne. Pewnie gdybyśmy nie graniczyli z Niemcami, a z Francją, uznawalibyśmy auta francuskie za najlepsze, a tak sięgaliśmy po to, co było najłatwiejsze. Stąd wziął się mit, że „niemieckość” samochodu to coś pozytywnego.

Rzeczywiście jak jeżdżę autami niemieckimi z lat 70. czy 80., to widzę w nich pewną niemieckość, która wyraża się głównie tym, że mają wnętrza wykonane z grubych, solidnych materiałów. Może nie są najpiękniejsze, ale za to zapas materiałowy robi wrażenie. To wrażenie już pryska, kiedy wsiądzie się do samochodów współczesnych produkcji niemieckiej – są zasadniczo takie same jak konkurencja, zwłaszcza jeśli mowa o markach popularnych.

Trudno mi więc stwierdzić, na czym polega niemieckość w przypadku Opla. Rozumiem, że producent chce wykorzystać stereotyp „niemieckie lepsze”, który trwa w naszym społeczeństwie, ale nie wiem czy nie jest na to za późno, i czy rzeczywiście te nowe Ople będą miały w sobie tę niemieckość, jaką pamiętamy w autach sprzed 40 lat.

To co, niemieckie lepsze?

(była też taka Manta)

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać