Przegląd rynku

Przegląd ofert: samochody w cenie Samsunga Galaxy S10, czyli co kupić za 6999 zł

Przegląd rynku 25.02.2019 703 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 25.02.2019

Przegląd ofert: samochody w cenie Samsunga Galaxy S10, czyli co kupić za 6999 zł

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski25.02.2019
703 interakcje Dołącz do dyskusji

Smartfony kosztują już tyle, co samochody. Sprawdziłem, co można kupić za cenę nowego Samsunga Galaxy S10. 

Nie wiem dlaczego producenci telefonów nazywają wszystkie swoje produkty tak jak samochody. Samsung – to marka samochodów. Galaxy – model Forda. S10 to Chevrolet. Na tym nie koniec. Jest też przecież Samsung Galaxy… Note. Ponoć są telefony, które nazywają się G8 i V40. Jednak to temat raczej zabawny.

Znacznie mniej zabawne jest to, że producenci telefonów również wyceniają je na poziomie samochodów. Na przykład za nowego Samsunga Galaxy S10 życzą sobie 6999 zł w jego topowej odmianie. Koncepcja, że miałbym nosić przy sobie urządzenie warte 7000 zł, które służy do dzwonienia, wysyłania SMS-ów i robienia zdjęć, wydaje mi się co najmniej niecodzienna. Tyle forsy zdecydowanie wolałbym wydać na samochód. Co ciekawego można mieć za te pieniądze? Dużo!

Przede wszystkim można mieć Audi

Na przykład Audi A4. Rasowość opisu i poziom handlarskiego słownictwa stanowią trudną do pokonania przeszkodę dla osób po prostu szukających samochodu do jeżdżenia. Zawsze mnie to zastanawia – handlarze stanowią tak osobną i odrębną grupę, że posługują się wyłącznie własnym słownictwem, zupełnie nie przejmując się, że klienci albo ich nie rozumieją, albo czują, że to jakiś wkręt.

Wszystko w aucie jest w pełni sprawne. Auto nie posiada jakichkolwiek śladów korozji auto garażowane nie stało pod chmurką. Wnętrze auta jest czyste i nieponiszczone tapicerka stan bdb. Technicznie autu nic nie można zarzucić zawieszenie pracuje idealnie,silnik jak i skrzynia biegów pracują wzorowo, silnik nie posiada jakichkolwiek wycieków

Klienci uciekają w panice – przynajmniej ci świadomi, bo oczywiście jest też grupa, którą to przekonuje i która cieszy się, że złapała HERR GOTT za nogi, bo oto 20-letnie Audi od Niemca ma tylko 206 000 km przebiegu. I 8-zaworowy klimatronik. Ale rzeczywiście wygląda ładnie, ja bym powiedział, że to youngtimer. Szkoda, że to jest takie małe w środku.

samsung galaxy s10

Jeśli pozostajemy przy youngtimerach, to bardziej przekonał mnie pan Karol z Radomia, który sprzedaje be-piąteczkę w tedeiku i formołszyn, ale nie quattro. Przykro mi panie Karolu, ale akurat w tym modelu 4MOTION to quattro jak w mordę bił, ponieważ B5 ma więcej wspólnego z Audi A4 i A6 niż z pozostałymi modelami VW. Zawsze się cieszę, jak sprzedający pisze od razu, co w aucie jest do wymiany. To działa na mnie jakoś uspokajająco, choć to pewnie irracjonalne uczucie.

Równie irracjonalna z mojej strony jest chęć wejścia w posiadanie Passata B5, przy czym szukałbym wersji dokładnie odwrotnej niż ma pan Karol: benzynowego sedana 1.8 Turbo z napędem na przód. Ale w porównaniu smartfon-Passacik zwycięzca może być tylko jeden. Warto zwrócić uwagę, jak wiele aut w tej kategorii wystawianych jest przez cudzoziemców. Uwaga na problemy z kwitami.

samsung galaxy s10

Oczywiście porzuciłbym Passata bez żalu, gdybym mógł kupić…

Mercedesa okulara z 2,8-litrową „szóstką”. Te auta kosztują naprawdę grosze, są tak tanie, że nawet konieczność malowania go co roku (bo rdza wyłazi wszędzie) nie powoduje, że ogólny koszt posiadania jakoś drastycznie rośnie. Jedyne, czego żałuję po roku użytkowania W210, to tego, że nie kupiłem wersji 2.8. Tyle że w ofercie były dwie – V6 i R6. Ta pierwsza jest lepsza, a w tym ogłoszeniu mamy do czynienia z tą drugą – rzędowym M104, który już tak pancerny nie jest, i czasem coś mu cieknie albo się przegrzewa.

Szkoda, że sprzedawca wprowadza w błąd klientów w opisie. Auto nie ma ani klimatronika (to zwykła klimatyzacja ręczna, jak u mnie) ani dzielonej tylnej kanapy, chyba że chodzi o podział między oparcie a siedzisko. To niewiele kosztuje napisać opis, w którym nie będzie zmyślania co do wyposażenia, a pozwala zaoszczędzić kilka wybitych zębów, jak trafi się na krewkiego klienta. I tak mi się podoba. Wiecie, jak komfortowo jeździ się W210? Jak to w ogóle można porównać z jazdą Samsungiem?

samsung galaxy s10

Bez najmniejszego żalu można pominąć Saaba z dieslem z Opla Vectry, opisanego jako „stan kolekcjonerski”. Jak widzicie „stan kolekcjonerski” w tytule ogłoszenia, uciekajcie. Zainteresowałem się przez chwilę Oplem Vectrą w oryginalnej wersji i500, której powstało tylko 1300 sztuk. Odpuściłem jednak po przyjrzeniu się bliżej jej stanowi. Oryginalne i500 z gazem i na kołpaku, czyli samochód spolszczony. Na szczęście jest czapeczka OPEL. Mam nadzieję, że w zestawie.

Natomiast zdecydowanie warto przyjrzeć się Lianie. O Lianie mam bardzo dobre zdanie. To najwcześniejsza wersja Liany, jeszcze z cyfrowymi wskaźnikami. Wkrótce później zamieniono je na zwykłe. Lubię siedzieć w Lianie, bo siedzi się w niej jak w minivanie. Nie ma rozbudowanego tunelu środkowego z tyłu i wygodnie mieści 4 osoby przy małej długości, a przy tym w ogóle się nie psuje. Wszystko fajnie, ale auto jest niezarejestrowane, a sprzedający nie napisał żadnego opisu. Jest to nowa moda – po co pisać opis, niech kupujący zadzwoni i sam się dowie. Wtedy jesteśmy kryci, możemy każdemu kłamać co innego.

Dziwność, widzę dziwność.

Są samochody, których nikt nie szuka. Niesłusznie. Oto za cenę smartfona możemy kupić sobie auto, które wygląda jakby głównego projektanta wyrzucono z projektu tuż przed jego zakończeniem i on potem zemścił się, w tajemnicy zakradając się do centrum designu GM, przerabiając złośliwie gotowe już rysunki przed puszczeniem na prototypownię. Tak było. Nie zmyślam.

Chevrolet Rezzo, automat. Sprzedaje Roman. Z miejscowości Grzybiany. To wszystko brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe. Za 6999 zł możemy mieć wygodnego minivana z 5 osobnymi fotelami i automatyczną skrzynią biegów oraz pancernym silnikiem z Nubiry. Jeśli od Rezzo odpycha cię jego wygląd, to dobrze – może jeszcze stanieje i tym sposobem ktoś, kto szuka samochodu, a nie dzieła sztuki na kołach, kupi sobie dobry wóz za grosze.

samsung galaxy s10

Dość tej nudy

Smartfona ma każdy, ale nawet ten za 6999 zł nie uczyni z ciebie człowieka eleganckiego. Zupełnie przeciwnie sprawa przedstawia się z Alfą Romeo 166. Ten finezyjny włoski sedan wyższej klasy świadczy o właścicielu jak najlepiej – ma nie tylko kasę, ale i klasę. Znam człowieka, który kupił jedną 166-tkę i zakochał się w niej do tego stopnia, że dokupił drugą, też tanią. Jeździ nimi na przemian i one nie chcą się psuć.

Tu za 7 tysięcy można kupić sobie znakomitą konfigurację do połykania tras – 2,4-litrowego diesla z automatem. Wiadomo, że V6 w tym modelu pięknie brzmią, ale też palą 12-14 l/100 km. Diesel spali 8 i jeździ się nim naprawdę przyjemnie. Ma 5 cylindrów, common rail i nie tłucze się jak ziemniaki wpadające do piwnicy. W dodatku mamy świetne połączenie – ciemne nadwozie, jasne wnętrze, no i wersję poliftową, czyli co mieli poprawić, to już poprawili. Tak, wiem, to Alfa Romeo, a w zawieszeniu ma ponoć 166 wahaczy i zawsze co najmniej 33 mają luzy. I tak mi się podoba.

samsung galaxy s10

Przy tej Alfie Romeo wszystkie inne dziwactwa w tej cenie wydają się być niegodne nawet kliknięcia. (i tak kliknęliście, wiem to)

Można natomiast kupić sobie SUV-a

I to nie byle jakiego, bo znanej marki Mitsubishi. Chodzi o Pajero Pinin, czyli bardzo małe Pajero. To zdecydowanie niedoceniony konkurent Toyoty RAV4. Też miał samonośne nadwozie, ale silnik ustawiony wzdłużnie. Auto miało jeden problem. Było okrutnie ciasne i miało drogie części. To dwa problemy: było ciasne, miało drogie części i nie oferowano w nim diesla. To trzy. Trzy problemy. Występowały wersje benzynowe 1.8 (wtrysk pośredni) i 2.0 GDI (bezpośredni).

Jednego Samsunga Galaxy S10 kosztuje typowo rekreacyjny wariant 3-drzwiowy, oferujący możliwość przewiezienia albo 4 osób, albo dwójki + bagaż. Idealne auto, jeśli twoja żona lub narzeczona lubi przeczesywać las w poszukiwaniu grzybów, a internet w poszukiwaniu części zamiennych do tego nietypowego modelu. Opcjonalnie możesz pominąć Pinina i pójść po prostu w Forestera jedynkę jak normalny człowiek, a do tego ze 3 komplety reparaturek nadkoli jak przewidujący człowiek.

samsung galaxy s10

Nie sposób jeszcze nie wspomnieć o kombivanach. Za tę forsę to wybór wręcz ociekający rozsądkiem. Problem w tym, że możesz niechcący skusić się na Doblo 1.2 i dojechać do pierwszej górki, której ten samochód może nie pokonać. Jeśli jakimś dzikim fartem uda ci się podjechać pod tę górkę, to stocz się na drugą stronę, porzuć Doblo i zanabądź Berlingo z drzwiami przesuwnymi po obu stronach oraz najmocniejszym silnikiem benzynowym dostępnym w tym roczniku. To świetny wóz, mówię to zupełnie bez ironii.

samsung galaxy s10

Pozostaje jeszcze odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie.

Czy za 6999 zł da się kupić Galaxy?

Oczywiście. W większości będą to egzemplarze z 1.9 TDI pod maską, ale jeśli się postaramy, można znaleźć coś wyjątkowego – Galaxy 2.8 VR6 204 KM i to z automatem. Opis i zdjęcia nie z tych najbardziej przekonujących, ale zaintrygował mnie ten monitor nad konsolą środkową. Wygląda nadzwyczaj nowocześnie. Ponadto jest to wersja z kompletem 7 foteli, co w przypadku Galaxy/Sharana I generacji nie jest takie częste (często brakuje 2 ostatnich foteli) i fabrycznym wypasem. Ponoć 24-zaworowy VR6 jest nieporównanie bardziej dopracowany od wersji 12-zaworowej i lepiej znosi LPG. Przy okazji jest to też minivan, którym można wyprzedzić niejedną osobówkę – jeśli ktoś lubi wyprzedzać. Problemem pozostaje niskie zamocowanie foteli nad podłogą, co sprawia, że pasażerowie jadą z kolanami znacznie wyżej niż pośladki, a to nie jest wygodna pozycja na długą trasę i nawet zabawa nowiutkim smartfonem niewiele pomoże, jeśli po prostu boli nas tyłek.

samsung galaxy s10

Tak jak mnie, że kogoś może być stać na smartfona za siedem kafli.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać